Tom Cruise ma kryzys wieku średniego. Co wtedy robi? Kupowanie kolejnego Porsche byłoby nieskuteczne. Produkuje więc film sensacyjny, w którym gra prawdziwego samca alfa, nieomylnego, super męskiego macho-detektywa, byłego żołnierza. Jest jak amerykański Sherlock Holmes. Wie wszystko, widzi wszystko, pamięta wszystko. Żaden szczegół nie umknie jego uwadze. Film jest kaprysem znudzonej gwiazdy, która miała ochotę na trochę rozrywki. Fabuła jest boleśnie przewidywalna, niekonsekwentna i momentami zwyczajnie głupia. Niby zdarzają się akcje, które puszczają oko do widza dając do zrozumienia, że nie wszystko tu jest na serio ale to za mało, żeby uznać to za zabawę konwencją czy pastisz. Film może się podobać jeśli ogląda się go w grupie znajomych i w trakcie wypije minimum trzy piwa. Im dalej w las tym więcej alkoholu musi krążyć w systemie, żeby wytrwać i przymknąć oko na głupotki. Ja niestety miałem tylko jednego browara więc po godzinie oglądania ręka waliła w czoło co pięć minut. Ostatnia wielka strzelanina to już poziom skeczy Jasia Fasoli. Nie polecam.
i widzisz....ja podchodząc do tego filmu od razu założyłem że będzie dużo absurdalnych akcji, szczelanin i brak logicznego ciągu.....
ale to od tego filmu oczekiwałem, oglądnąłem go w piątkowy wieczór z browarkiem po to tylko żeby się zrelaksować :)
chciałem obejrzeć luźny film akcji po całym tygodniu pracy, a ten taki jest z super macho w roli głównej- i bardzo dobrze :) dostałem to czego oczekiwałem :)
to jest tak samo jak np. z nowym filmem Schwarzeneggera (Likwidator) przymierzając się do tego filmu każdy wie że będą absurdalne szczelaniny itp.