Dla zastępów plujących na Kuklińskiego, chętnie korzystających z PRL-owskich "opracowań"
mam kilka pytań:
1 - Czy byliśmy pod okupacją sowiecką? Niech odpowiadają Ci co wiedzą co było w
Czechosłowacji i na Węgrzech! (KRWAWE TŁUMIENIE BUNTU PRZEZ RUSKICH!)
I ewentualnie Ci, co pamiętają jaki strach wzbudzali ruscy oficerowie.
2 - Czy narażanie się sowieckim zwyrodnialcom groziło najokrutniejszymi torturami, straszną
śmiercią i narażeniem rodziny?
3 - Czy bycie docenianym trepem w PRL-u, zapewniało dostatnie życie?
5 - Czy USA nadaje każdemu szpiegowi stopień pułkownika?
6 - Czy strzelanie do robotników nie jest zdradą?
Chyba ty nie zrozumiałeś, błąd ortograficzny to takie małe wytknięcie bez większego znaczenia.
Chodziło mi czemu akurat "pisory" a nie PO czy SLD, czy jeszcze coś innego?
Bo akurat te przykłady są najdalsze do "pisorów".
Bo jakbym facetowi chciał jego nieprzemyślaną opinię uzmysłowić tekstem:
"jakby PO-wcy/komucho-SLD-owcy objęli władzę"
w sytuacji kiedy tę władzę mają, brzmiałoby to trochę głupio, nie sądzisz?
Ja wiem, że niełatwo jest pogodzić się z faktem, że samemu się jest w błedzie... I że za szybko się "padło ze śmiechu". Ale jesteś w błędzie.
Ja też nie jestem Pisiorem, ale uważam ich za najmniej szkodliwą chorobę w tej chwili.
Przeczytaj jeszcze raz, a zrozumiesz.
Przypominam że w obozie sowieckim nie było prawa narodu do wybierania reprezentantów.. Rządziła jedna partia więc zakładano że istnieje jednomyślność - podczas gdy w praktyce nigdy nie jest tak że wszyscy ludzie są jednomyślni, a w polityce konkurencja jest potrzebna choćby dla celów kontrolnych. O ksieżycowej gospodarce ZSRR rozpisywał się nie będę bo sama dowiodła swojej nieskuteczności, gdyby była skuteczna to na zachodzie upadł by kapitalizm i wprowadzono by monopartyjny system i socjalizm, ale jednak stało się na odwrót. Koronnym dowodem na nieskuteczność systemu sowieckiego był mur Berliński - zbudowano go tylko dlatego że dopóki granica była otwarta to "wyciekały" setki ludzi każdego dnia.
Także trochę uważałbym z tym rozrzewnieniem nad ustrojem realnego socjalizmu.
Dlatego ludzie mieli prawo niszczyć mienie publiczne i prywatne, że niepodzielnie rządzili komuniści? A dzisiaj masz prawo wyboru reprezentantów narodu? Przypominam, że od dwudziestu pięciu lat u koryta są te same mordy, a całe te ''demokratyczne wybory'' to teatrzyk dla ciemnego ludu, nie tylko w Polsce ale w większości krajów świata. To takie ''igrzyska'', wentyl bezpieczeństwa, spuszczenie raz na jakiś czas psa z łańcucha na ogrodzonym terenie, żeby się wyganiał i nie kombinował. Uważasz że oligarchowie pozwoliliby sobie na demokrację? Nie po to przez setki lat gnębili ludzi, żeby im teraz dać prawo wyboru. Tzw. demokracja parlamentarna, to zwykła iluzja, najdoskonalsza (jak do tej pory) forma sprawowania władzy przez najbogatszych, taki ''Matrix''. Ludzie są święcie przekonani, że są wolni, maja wpływ na rząd i własne życie, a tak naprawdę żyją jak w wielkim obozie koncentracyjnym, z tym że nie ma widocznych drutów kolczastych, są nimi ich własne umysły, które poddane codziennej propagandzie godzą się z tym co im kreują, a nawet tego bronią.
Nigdy nie było demokracji, nie ma i prędko nie będzie, bo albo rządzą oligarchowie (prawdziwa prawica) poprzez demokracje parlamentarną, albo chłopi i robotnicy (prawdziwa lewica) w dyktaturze proletariatu. Pomiędzy nimi mogą być jeszcze rządy dyktatorów sprzyjających jednej ze stron. Albo w prawo, albo w lewo inaczej się nie da, a nam pozostaje tylko wybrać mniejsze zło.
Co do rozpadu ZSRR i całego ''bloku wschodniego'' oraz ich gospodarek, to:
- Nigdy w historii ''świata'' żadna rewolucja niebyła oddolną inicjatywą społeczeństwa, praktycznie zawsze stał za nimi światowy kapitał, także za Rewolucją Francuską i Październikową które obróciły się przeciwko ich inicjatorom.
- Komuniści i socjalizm był też nie na rękę Kościołowi Katolickiemu, dlatego ''wiosny ludów'' były na Węgrzech w Czechosłowacji i Polsce. Dzięki temu zachód miał świetnie zorganizowaną ''partyzantkę'' na terytorium wroga, którą zresztą znakomicie wykorzystał (np. wybór Polaka na papieża i pielgrzymki JPII do Polski).
- Komuniści nie mogli się nawet równać z kapitalistami w propagandzie, intrygach i podżeganiu ludzi do buntów. Za zachodem stały setki lat praktyki, a komuniści się dopiero uczyli.
- ''Zachodnia kultura'' nigdy nie miała skrupułów żeby wywoływać wojny, dziesiątkować własnych ludzi czy organizować zamach w celu podporządkowania ich sobie, a komuniści się zawahali.
- Gospodarki krajów socjalistycznych miały przewagę nad gospodarkami kapitalistycznymi, bo produkowano więcej, taniej, wyższej jakości dla przeciętnego odbiorcy, każdy miał pracę i pieniądze na konsumpcję, prawie cały pieniądz krążył w obiegu, a nie jak na zachodzie wpadał do kieszeni najbogatszych i rzadko już z nich wypływał na rynek. Zachód świetnie zdawał sobie z tego sprawę dlatego tak ''szczekał''. Wiedzieli że krążą tam miliardy dolarów, które nie należały do nich, a mieli na nie wielką ochotę.
- ZSRR rozłożył Gorbaczow i cała rzesza agentów we władzach partii i KGB. W pozostałych państwach zrobili to też zachodni agenci ale już rękami społeczeństwa i taki Polski robotnik strajkując ''by żyło się lepiej'' doprowadził do rujnacji gospodarki. Nie pracował (nie produkował), niszczył własne miejsce pracy, a dostawał pensje za co rodzina wykupywała wszystko co się dało, rząd sprowadzał towary z innych państw na kredyt żeby ludzie niepadli z głodu. Państwo coraz bardziej się zadłużało, nie było w stanie spłacać poprzednich pożyczek bo nie miało dochodu, a solidarność głosiła: ''że to ewidentna wina władz'', ''że za ich rządów to będzie kraina mlekiem i miodem płynąca'', ''że każdy Polak będzie biznesmenem'', ''że zachód będzie sponsorował polaków'', a głupi robotnik to kupił i poślizną się na własnym g...
Na zachodzie nigdy się nie zgodzą na system zagrażającemu oligarchom. I nieważne, czy to będzie socjalizm, liberalizm czy anarchia, jeśli będzie on godził w interesy najbogatszych, nigdy niezostanie wprowadzony. Zbyt długo pociągają za sznurki, żeby oddać dobrowolnie władzę dlatego jest tam kapitalizm, a nie co innego.
Po pierwsze: z Berlina Wschodniego uciekało bardzo dużo byłych nazistów bojących się zemsty komunistów, wszelkiej maści przestępców którzy dostawali azyl polityczny (tzw. opozycjoniści) i rozdzielone rodziny.
Po drugie: na zachodzie obraz państw socjalistycznych przedstawiany był jak dzisiaj Korei Północnej w Polsce. Ojciec opowiadał mi jak ponad czterdzieści lat temu do polski przyjechała na jakieś dwa tygodnie, może trochę więcej, młodzież z RFN. Mój starszy zakolegował się z rodzeństwem pochodzących z jakiejś małej alpejskiej miejscowości. Prawie codziennie przychodzili do naszego domu, a że babcia (mama ojca) znała dosyć dobrze język niemiecki, to dość często z nimi rozmawiała. Nie mogli się nadziwić, że w Polsce ludzie nie chodzą w identycznych mundurach i nie mieszkają w obozach, tylko mają prywatne domy czy mieszkania w bloku. Stoją kościoły i można do nich bez problemów wejść, nie ma tysięcy głodnych i bezdomnych ludzi, że są prywatne sklepy, restauracje, gospodarstwa rolne czy małe zakłady pracy. Robili tylko ciągle zdjęcia, bo jak mówili: to po powrocie do domu nikt im nie uwierzy w to co widzieli. Jeszcze przez parę lat ojciec korespondował z nimi listownie. Pisali że koledzy i znajomi śmieją się że to wszystko fotomontaż, a oni robią sobie jaja.
Tak właśnie przedstawiano tam socjalizm, dlatego ludzie bali się tu przyjeżdżać, a nieliczni którzy się na to zdecydowali byli wyśmiewani wśród swoich znajomych. Wypisz wymaluj, to samo mówią dzisiaj nasze media o Korei, Kubie, Białorusi, Chinach, Rosji, Wietnamie czy Wenezueli. Nie raz na filmwebie spotykałem się z argumentacją: ''to pojedź na taką Białoruś czy do Korei, to zobaczysz jak tam jest''. Więc co się dziwić, że więcej ludzi jeździło stąd, tam? A Ty nie bałbyś się pojechać do Korei wujka Kima, czy Białorusi ''batiki'' Łukaszenki?
Moim zdaniem uważałbym raczej z krytykowanie realnego socjalizmu opierając się tylko na prawicowej propagandzie, której z oczywistych względów socjalizm jest nie na rękę.
Strasznie długi wpis bez odniesienia do meritum. Demokracja wielopartyjna nie jest pozbawiona wad, ale lepszego ustroju nie wymyślono. Że cały czas te same twarze? Jednak nie te same, bo rzadko kiedy zdarza się by ktoś rządził więcej niż 1 kadencję. Zresztą nawet jeśli tak jest to ludzie tych innych ludzi sobie wybierają i co tobie do tego? Oburzanie się na to kogo ludzie w wyborach wybierają jest infantylne, twój wpis kojarzy mi się z frustracją króla perskiego Kserksesa który kazał wychłostać morze za to że pochłonęło jego okręty. Można - ale po co?
Sedno mojego argumentu było takie, że w realnym socjalizmie była jedna partia - co było aberracją. Dziś w Polsce mimo 'tych samych twarzy' masz zarejestrowanych kilkaset partii. Ludzie głosują na kilka największych - tak jest wszędzie na świecie i tego nie zmienisz (oburzanie się na Wszechświat z tego powodu: patrz król Kserkses). Nie wiem tez za bardzo o co ci chodzi, tzn ile wg ciebie powinno być partii w sejmie żebyś był zadowolony i żeby nie były to 'te same twarze'? 100? 200 partii? Może wybory co dwa tygodnie i zakaz ponownego kandydowania? Moze w ogóle anarchia? Podaj jakąś konstruktywną propozycję ustrojową, bo cały wpis twój jest takim narzekaniem dla samego narzekania. Zaznaczam że model jednopartyjny (jak za PRL) nie moze być konstruktywną propozycją ustrojową bo jak powiedziałem - on zakłada że wszyscy ludzie co do jednego sa jednomyślni w każdej sprawie państwowej - a to jest nieprawda, tak nie było, nie ma i nigdy nie będzie.
O gospodarce socjalistycznej pisał nie będę wiele ale to co napisałeś nie ma żadnego związku ze sprawą. Nie chodzi o to co robotnicy robili, czy rozkradali mienie państwowe czy nie, czy strjkowali czy nie. To nie ma żadnego znaczenia. Istota sprawy jest taka że za komuny nie było normalnego rynku więc i normalnego rachunku ekonomicznego. Budowano fabrykę, władze przecinały wstęgę, fabryka zatrudniała ludzi i sobie radośnie pracowała ale NIKT, absolutnie NIKT nie był w stanie po paru latach powiedzieć czy przy nie zużyto aby o kilka razy więcej surowców, energii, i pracy w stosunku do korzyści. Nie istniały ceny rynkowe, zakłady nie mogły zbankrutować więc nawet jak wiedziano że coś jest deficytowe - to utrzymywano to przy życiu. Ale najczęściej nawet NIE WIEDZIANO co jest deficytowe co nie! Nie było sposobu ustalić co się opłaca co się w ogóle nie opłaca - i nikogo to nie obchodziło. W efekcie przez 45 lat zmarnowano niewyobrażalne pokłady ludzkiej pracy, wysiłku, zasobów, surowców, energii - alokując je bez nieefektywnie i bez sensu. Zaznaczam że to nie ma żadnego związku z jakąkolwiek polityką, robotnikami, strajkami, frakcjami partyjnymi, związkami zawodowuymi, lewicą, prawicą, Gomułką, Gierkiem, Jaruzelskim itp. Socjalistyczny model gospodarczy był sprzeczny U PODSTAW po prostu ze zdrowym rozsądkiem i elementarną ekonomią. Nie było żadnych informacji o przedsiębiorstwach czy ich działanie jest ekonomicznie racjonalne czy nie. To nie miało prawa działać.
Widzę, że nie zrozumiałeś tego co napisałem na początku. Chodziło mi oto, że to co mamy w Polsce, to nie jest demokracja. Bo jaka to demokracja gdzie grupka kolesi wywodząca się z jednego środowiska zakłada różne partie? Jaka różnica jest między PO, PiS czy SLD – żadna. Takie samo góFno, tylko w różnych papierkach. To tak jakby się Ciebie zapytał – co wolisz: ziemniaki, kartofle, grule, pyry czy gojdoki? Praktycznie przez dwadzieścia pięć lat skład sejmu i senatu się nie zmienił – te same mordy. To są wybory, to jest kpina i żenada, że ''oficjalnie'' połowa Polaków się na to nabiera. Żeby jeszcze rządzili dobrze, ale oni nie tylko rządzą źle, oni gnębią społeczeństwo.
Lepszego ustroju nie wymyślono? Dla kogo? Chyba dla zawodowych politykierów i ich klanów rodzinnych, bo na pewno nie dla ludzi, którzy od dwudziestu pięciu lat są systematycznie okradani.
W PRL-u był ZSL, SD i PZPR i te trzy partie w koalicji sprawowały władze, a że ludzie tak wybierali...co Tobie do tego? Nie było przynajmniej jak teraz dożywotnich posłów i senatorów, obsadzających swoimi dziećmi i kuzynami wszystkie kluczowe stanowiska w państwie.
Jest teraz kilkaset partii – i co z tego?... jak tylko te których członkowie siedzą w sejmie od 89' roku, są dofinansowane z budżetu państwa i mają okrągły rok dostęp do mediów. Ludzie głosują na te partie, na które mają głosować, wygrywają ci, którzy mają wygrać. Myślisz, że ci co trzymają władze pozwoliliby sobie, żeby ludzie poprzez karteczki odsunęli ich od koryta?...to się grubo mylisz.
Ja nie jestem zwolennikiem demokracji, bo to obłuda. Moim zdaniem najsprawiedliwszą i zarazem najlepszą formą rządów byłaby dyktatura proletariatu – rządy chłopów i robotników poprzez rady pracownicze. Bo kto jak nie oni tworzą i utrzymują całą cywilizacje, a jak wiadomo ci co najwięcej wkładają mają najwięcej do powiedzenia.
Nie było normalnego rynku? A teraz maż normalny rynek? Państwo ustala ceny energii elektrycznej, gazu, ropy, węgla i wody, a na tej podstawie ustala się resztę cen (tak jak w PRL-u i innych krajach socjalistycznych). Czy przypadkiem od dwudziestu pięciu lat wszystko systematycznie nie drożeje? Są spadki ale na krótko, bo w dłuższym okresie cena wzrasta. I tak jest praktycznie we wszystkich krajach, chodzi masowość produkcji wszystkich rzeczy się zwiększyła, co powinno wpłynąć na spadek cen, a tak nie jest. To jest właśnie przykład gospodarki sterowanej, bo ten co ustala ceny energii i surowców naturalnych, steruje całą gospodarką. Nie próbujesz mi chyba wmówić, że to konsument ustala ceny?
W byłych krajach socjalistycznych, był taki sam rynek jak jest teraz, z wyjątkiem że nie było spekulacji, zagranicznego kapitału, bezrobocia (oprócz Jugosławii), większość zakładów pracy była państwowa, a ceny nieznacznie wzrastały co kilkanaście lat.
Zakłady nie upadały? Jak nie upadały jak w mojej okolicy dwa zakłady zostały zamknięte z powodu nieopłacalności (w jednym pracował mój dziadek), a to były lata sześćdziesiąte. Wiadomo, że większość zakładów produkowała i to coraz więcej, bo był w kraju ogromny popyt – większość ludzi pracowało, zarabiało niezłe pieniądze, a że widmo bezrobocia nie istniało, to kupowano bez obaw. Moi dziadkowie co kilka lat wymieniali meble, sprzęt RTV i AGD, a niebyli odosobnionymi przypadkami. Dlatego to wszystko się kręciło...do czasu – strajki. Dlatego pisałem o strajkach robotników, bo to właśnie rozłożyło gospodarkę PRL-u. Te przestoje kosztowały państwo miliardy złotych dziennie. Ciekawe czy prywatna firma nie upadłaby gdyby ludzi przestali pracować, jej właściciel nie miałby skąd wziąć innych pracowników, a konstytucja zmuszałaby go do wypłacania pensje?
P.S. Jeśli masz zamiar dalej pisać te bzdety żywcem wzięte z książki do historii i ekonomi dla gimnazjum i liceum, to lepiej już nie pisz.
W PRLu miałeś de facto system monopartyjny w którym nie było żadnej konkurencji politycznej. Powtórzę jeszcze raz mój agrument: każda dyktatura niejawnie zakłada że ludzie są jednomyślni - a to fałsz. Nawet w obrębie ludzi o takich samych dochodach, pochodzeniu społecznym i wykształceniu - są RÓŻNE opinie i różne poglądy na różne tematy społeczne, gospodarcze, polityczne. W dyktaturach nie jest możliwa skuteczna reprezentacja tej róznorodności, więc wszelkie dyktatury są systemami NIESTABILNYMI. Im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie.
W gospodarce tak samo: brak konkurencji i brak rynku powoduje że to nie miało prawa działać dobrze. Huta stali im Lenina w Krakowie za PRLu podobna profilem i wolumenem produkcji do huty w Liege w Belgii zatrudniała 4 razy więcej osób i zużywała wielokrotnie więcej prądu - i jakoś kręciła się dzieisątki lat i nie bankrutowała. Podobnie wiele innych zakładów. Nikogo to nie obchodziło! owy samochód mógł od razu być odsprzedany z zyskiem na rynku prywatnym. Nie istniała prywatna własność nieruchomości i kamienice i budynki były potwornie zaniedbane i niedoinwestowane - ten brak prywatnej ręki widać do dziś na ulicach we wszystkich polskich miastach. Obstawiam że nigdy nie byłeś w zachodniej Europie i nie widziałeś jak wygląda normalne zadbane miasto w krau gdzie nigdy nie było 'dyktatury proletariatu' - więc nie masz po prostu porównania.
Demokracja parlamentarna, to fasadowa demokracja. Dyktatura, lecz w perfidny sposób zamaskowana, działająca wyłącznie w interesie klasy posiadaczy, w niej również nie ma żadnej konkurencji politycznej. Cała scena polityczna, to jeden wielki teatr, w którym każdy z polityków ma do odegrania własną rolę przed publicznością (obywatelami). Im wcześniej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.
Co z tego, że ludzie mają różne zdania? Co to daje, że mamy różne poglądy i możemy sobie popisać na forum? Wpływa to jakoś na poprawę naszego życia? Czy z tego powodu kurs polskiej polityki chodź trochę się zmienił? NIE! Patrz i jakoś ten system jest bardzo stabilny.
W Belgi hutnik tyrał po 12 godzin i wykonywał pracę za czterech polskich hutników, a w przeliczeniu na wartość nabywczą pieniądza zarabiał mniej, taka jest niestety prawda – ''ekonomiczne'' żeby jakiś pasożyt miał więcej w kieszeni. A teraz napisz mi, co się stało z taką ''ogromną'' ilością wytopionej stali w ''rentownej'' hucie belgijskiej, oświeć mnie. Gdzie się podziały zyski z produkcji w tak ''rentownej'' hucie, może właściciel ufundował domy, mieszkania swoim pracownikom, a może powstały za to żłobki, szpitale, szkoły?...czy też nastąpił tzw. podział zysku jak w ''przebrzydłym'' PRL i zatrudnieni otrzymali gotówkę.
Samochód mógł być odsprzedany z zyskiem na rynku prywatnym, bo był głód na rynku motoryzacyjnym, a ludzie mieli pieniądze. Chcieli i mieli czym to płacili, nikt ich nie zmuszał, a samochód to nie artykuł pierwszej potrzeby że nie mieli wyjścia.
Nie istniała prywatna własność nieruchomości i kamienic? No to teraz żeś przyłożył jak łysy grzywką o kant kuli. Do tego jeszcze winą za zły stan budynków i miast (które są przecież od dwudziestu pięciu lat w rękach społeczeństwa obywatelskiego) obwiniasz PRL. Gratuluje poczucia humoru.
P.S. Masz na myśli może Irlandię, Portugalię, Hiszpanię, Włochy czy Grecję i miliony ludzi żyjących jak w Polsce sto lat temu, bez mediów z zwierzętami gospodarstwa domowego przez ścianę?
To nie jest fasadowa demokracja - w każdym kraju demokratycznym idzie na górze ostra walka polityczna o władzę a strategie rozwoju kraju prezentowane przez konkurujące partie są często bardzo różne. NIE MA JEDNOMYŚLNOŚCI - inaczej w sposób naturalny wyłoniłaby się w demokracji jedna partia. Nie wiem jaki masz problem z zaakceptowaniem prostego przecież faktu że ludzie mają różne poglądy na różne sprawy. Jak gadasz z ludźmi o polityce to kazdy z tobą się w 100% zgadza w kazdej kwestii? No raczej nie. Więc reprezentacja różnorodnych poglądów NIE MOŻE być jednolita (jednopartyjna) !! Co w tym niezrozumiałego?
A jeśli uważasz że poziom życia belgijskiego (czy innego zachodnioeuropejskiego) robotnika był kiedykolwiek wyższy niż polskiego to istotnie nie ma o czym rozmawiać. To są ewidentne nonsensy. Co do prywatnej własności nieruchomosci i kamienic - formalnie istniała, ale większość mienia było po wojnie znajconalizowane przez państwo. Widziałes kiedyś np 100 czy 200-tysieczne miasto w zachodniej Europie? Wyglada lepiej i bardziej wielkomiejsko niż niejednio półmilionowe u nas. Jaki tam jest stan kamienic a jaki u nas? Niedoinwestowanie u nas widac gołym okiem a za PRL było jeszcez gorzej, co dokładnie widac na zdjęciach z tamtego okresu. Przez 45 lat nikogo nie obchodziło żeby dbać o cokolwiek bo nie było żadnego poważania dla własności prywatnej. Dopiero od niedawna to sie zmienia i polskie miasta (w sensie budynków i ulic) zaczynają jakoś sensownie wyglądać (urbanistyka dalej jest do d..., szkody po komunie są ogromne).
Zapuść sobie google street view - są obfotografowane dokładnie większe miasta ulica po ulicy więc nie ma mowy o jakichś manipulacjach czy tendencyjnym doborze zdjeć. Porównaj sobie systematycznie Ukrainę, potem Polskę potem np. Niemcy czy Holandię czy nawet te wyśmiewane przez ciebie Portugalię, Hiszpanię i Włochy. Dziedzictwo komuny widać na ulicach krajów post-sowieckich GOŁYM OKIEM nawet w roku 2014, więc o czym my tu w ogóle rozmawiamy?
Najlepiej widać to na przykładzie Polski...od dwudziestu pięciu lat taka sama polityka - rozkradanie gospodarki i nadskakiwanie USA, Watykanowi i Brukseli. Od 89' roku zmieniły się jedynie ceny, ilość kar i podatków, a przecież było już 15 ekip rządzących. Komu Ty próbujesz wmówić, że w ''demokracji parlamentarnej'' jest jakaś konkurencja polityczna - mnie? Ja jestem już za duży na takie bajki.
No i jest jedna partia, tylko podzielona na inne mniejsze, żeby tacy jak Ty się cieszyli, że mają demokracje i wpływ na państwo. Cały czas nie potrafisz zrozumieć, że PiS, PO, SLD, PSL, TR itd. to jedna i ta sama banda złodziei, tylko pomalowana na różne kolory?
I co z tego że ludzie mają różne poglądy, jak nie ma to jakiegokolwiek odzwierciedlenia w polityce? Co daje spieranie się o kierunek w który chcemy zmierzać, jak nie mamy na to wpływu?
I tu się z Tobą całkowicie zgadzam, poziom życia zachodnioeuropejskiego robotnika był niższy niż polskiego.
To fajnie, bo mój dziadek za PRL-u był właścicielem nieruchomości, a ja w III RP jestem jej dzierżawcą wieczystym i muszę płacić podatek. Rzeczywiście kiedyś własność prywatna była tylko na papierze, ale za to teraz... Ale pieprzysz, bo pieprzysz!
Myślisz, że trzydzieści lat temu miasta wyglądały tak jak teraz? W Polsce i na Ukrainie od dwudziestu pięciu lat się ich nie remontuje! Zobacz jak wygląda Białoruś - czyściej na ulicach niż u nas w szpitalach, a przecież to kraj postsowiecki.
Wolę pójść do szeptuchy i zajrzeć w czarodziejskie zwierciadło niż google street view.
Co Ci się nie podoba w budynkach budowanych za PRL-u, wtedy na całym świecie budowano tak samo?
P.S. Człowieku skończ już z przepisywaniem tego co Ci pani na lekcji podyktowała.
Partie to nie jest 'jedna i ta sama banda'. Inaczej byłaby jedna partia - tak jak ty chcesz. Wkurzasz się na demokrację jak małe dziecko, któremu mama nie kupiła lizaka, bo ludzie z jakichś powodów nie przedstawiają jednomyślności i nie chcą głosować na jedną jedyną partie - oczywiście wg ciebie powinna być to partia komunistyczna. Tak, to bardzo logiczne że nie ma takiej jednomyślności i że ty wiesz lepiej niż wszyscy inni.
Nie przeczytałeś nawet ze zrozumieniem tego co napisałem - poziom życia na zachodzie zawsze był wyższy niż w Polsce, za PRLu ten dystans się pogłębiał, dopiero od upadku komuny nadganiamy kraje najwyżej rozwinięte. Co do wyglądu miast 30 lat temu to chyba halucynujesz. Każdy kto jechał na zachód z PRLowskiego syfu miał wrażenie znalezienia się na innej planecie. Nie jeździłeś, świata nie widziałeś, a się wypowiadasz/. Nawet z google street view nie chcesz skorzystać (rzucajac jakies dziecinne uwagi, 'nie bo nie') żeby przekonać sie jak ludzie w bogatych krajach mieszkają i żyją, jak wyglądają tamte miasta... Z PRL-owską szarzyzną mamy do czynienia w Polsce nawet do dziś, ale to się powoli zmienia na szczęście.
I nie mówię tylko o architekturze bo polski modernizm (w tym PRLowski) zostawił po sobie sporo perełek, mówię o stanie budynków, o przygnębiającej wielkiej płycie, ruinie urbanistycznej, braku planów zagospodarowania, utrzymania obejścia domów jednorodzinnych, krzywych chodnikach, braku tzw. małej architektury.
Nie odpisuję bo ta dyskusja jest bez sensu. Jak można rozmawiac skoro ty nie akceptujesz nawet faktów.
Ty NAPRAWDĘ na zachodzie nie byłeś i nie widziałeś jak ludzie żyją w krajach gdzie socjalizmu nigdy nie było że za tym parszywym ustrojem tak agitujesz?
A kto ich do tego zmusi, może Ty, albo inny ''wyborca''? Po to są różne partie, żebyś myślał, że masz demokracje - teraz już rozumiesz?
Nie, denerwuje mnie tylko to, że próbujesz mi wmówić (tak jak wszechobecna propaganda), że mamy demokrację.
Pragnę Ci przypomnieć, że napisałeś: ''A jeśli uważasz że poziom życia belgijskiego (czy innego zachodnioeuropejskiego) robotnika był kiedykolwiek wyższy niż polskiego to istotnie nie ma o czym rozmawiać.'', a ja się tylko z tym zgodziłem.
Poziom życia na zachodzie znacznie się poprawił dopiero po ''upadku bloku wschodniego'' i pozbyciu się konkurencji oraz zyskaniu nowego rynku zbytu. Wcześniej wcale nie było tam tak różowo jak to się teraz przedstawia, a na pewno nie było tam lepiej zwykłemu robotnikowi niż w PRL-u - relacje ludzi którzy wtedy tam jeździli i mieszkali, a nie z stronniczych książek i filmów.
Nadganiamy, ale chyba kraje trzeciego świata w biedzie i nędzy.
Niehalucynuję, tylko piszę to, co opowiadali mi ludzie którzy jeździli na zachód, albo tam żyli. Więc te Twoje ''innej planecie'' żywcem wyciągnięte z podręcznika, możesz zachować dla siebie, bo ja to już nieraz słyszałem w tv, radiu itp.
Dziecko kochane, Ty naprawdę masz problem ze zrozumieniem, że przez ostatnie dwadzieścia pięć lat w Polsce się praktycznie niczego nie remontowało, tylko jeszcze celowo dewastowało? To tak jakbyś miał pretensję do producenta samochodu, że Ci się silnik zatarł, bo celowo nie wymieniałeś w nim oleju. Czujesz ten paradoks?
A jak psie gówno leży na chodniku, to też jest wina PRL-u? Zobacz jakie są krzywe, różnej grubości i wysokości drzewa, to też zapewne sprawka komuny.
Te fantasmagorie nazywasz faktami?...oczadziałeś człowieku.
A Ty zapewne byłeś - wywieźli Cię jak kota w worku, a teraz globtrotera udajesz, czy tylko książki, tv i internet?
P.S. Mam coraz większe odczucie, że piszę z ryżym z Wiejskiej...
Aha, więc wiele partii = brak demokracji. Jedna partia (pełna jednomyślność wszystkich ludzi) = demokracja.
Porażająca logika.
Sprawką komuny jest zapóźnienie cywilizacyjne kraju które dopiero teraz nadganiamy. To są fakty. I tak, halucynujesz jeśli mówisz że na zachodzie było gorzej niż w PRLu. Naprawdę, żal mi ciebie że po prostu normalnego wysoko rozwiniętego kraju nigdy na oczy nie widziałeś. Moją propozycją żeby obejrzeć taki kraj przez google street view zignorowałeś - a szkoda, zobaczyłbyś jak ludzie na zachodzie mieszkają, jak wyglądają miasta, wioski, drogi, ulice.
Nie wchodzę w Waszą dyskusję. Ale dodam, że zapomniałeś uwzględnić, iż Polskę po wojnie trzeba było na przykład odbudować ze zniszczeń wojennych. Wiemy też, że z naszych terenów ( na przykład z ziem zachodnich) były wywożone całe fabryki. Trafiło tam również wielu przesiedleńców, którzy niewiele ze sobą przywieźli ze wschodu.
Mamy trudne geopolityczne położenie.
Łatwo jest krytykować. Trudniej zbudować.
Niemcy czy Japonia też się odbudowywały po wojnie... Wystarczyło że znalazły się w gronie krajów wolnorynkowych i demokratycznych i przez 45 lat osiągnąły 3-krotnie wyższy poziom rozwoju niż kraje socjalistyczne.... Ba, nawet taka Hiszpania w latach 60-tych była mniej więcej na poziomie PRL.
Tak, tylko że Niemcy zachodni skorzystali przy odbudowie z pomocy zewnętrznej. To było oczywiście związane też z sojuszami. Ale jednocześnie zachód nas przecież oddał w prezencie (pod skrzydła) panu Stalinowi.
Przeczytałam dzisiaj, że pani Merkel sprzedała/czy sprzedaje Rosjanom koncesje na wydobycie łubków, także na południku Polski. Spory polityczne to jedno, a umowy gospodarcze i forsa to drugie. A my często jesteśmy między młotem i kowadłem. To niedźwiedź nas trzepnie łapą, to ci z zachodu na nas warkną.
Z tego co wiem, bo mi opowiadali ludzie wyjeżdżający i żyjący na zachodzie, że tam nie było tak różowo jak to się teraz przedstawia, a u nas tak okropnie. Zresztą nie o to chodzi. zgniatacz_galaktyk próbuje wmówić, że za zły stan dzisiejszych miast (bród, zniszczone bloki, chodniki i ulice) odpowiada PRL. To tak jak ja bym obwiniał swojego dziadka, że się komórka zawaliła o którą w ostatnich latach nie zadbałem, albo że się w domu kurz zbiera - to jakiś absurd.
Co do dzisiejszej geopolityki:
Niemcy i Rosja zawsze się dogadywały ze sobą i miały Polskę za k... europy, przez głupkowate rządy ludzie musieli cierpieć, a jak wiemy historia lubi się powtarzać.
Nigdzie nie pisałem, że jedna partia to demokracja, tylko dyktatura proletariatu. Wiele partii w demokracji parlamentarnej, to dyktatura oligarchów.
Zapóźnienie cywilizacyjne, to mamy dzięki III RP i demontażowi gospodarki, a nie PRL-owi. Nadganiamy kraje ''wysoko rozwinięte'' w bezrobociu, biedzie i kretynizacji społeczeństwa. To są fakty, a nie ''kościelna'' propaganda. Ja powtarzam to, co opowiadali ludzie żyjący i wyjeżdżający na zachód, a nie brednie z książek i internetu jak Ty to czynisz. W ogóle jak można ślepo wierzyć w to, co się dzisiaj przedstawia na temat PRL-u, jak zakłamywana jest nawet rzeczywistość? Człowieku dorośnij!
Co do google street view, to myślisz że umieszczają tam zdjęcia całego kraju?...to tylko jego mały wycinek, nie pokazują slamsów i biedoty, której na zachodzie jest krocie.
P.S. A mi Ciebie szkoda, że wierzysz w tą propagandę skierowaną do idiotów.
"Moim zdaniem najsprawiedliwszą i zarazem najlepszą formą rządów byłaby dyktatura proletariatu – rządy chłopów i robotników poprzez rady pracownicze. Bo kto jak nie oni tworzą i utrzymują całą cywilizacje, a jak wiadomo ci co najwięcej wkładają mają najwięcej do powiedzenia."
Co za szczęście, że piszesz "moim zdaniem". Niestety ci, którzy nie znają historii są skazani na przeżywanie jej jeszcze raz. Tak samo rozumowali francuscy rewolucjoniści, bolszewicy, maoiści, Czerwoni Khmerzy, czy Andreas Baader. Wspaniałą ideę, która uszczęśliwi miliony, ludzie mieli przyjmować z entuzjazmem. Skoro nie chcieli, to stawali się wrogami i nie zasługiwali już na tą szczęśliwość. Każda z lewicowych utopii zakładała bowiem usunięcie pewnych grup społecznych. Naiwnością też jest twierdzenie, że robotnicy i chłopi tworzą cywilizację, a tym bardziej że kiedykolwiek mieli dużo do powiedzenia. Dyktatura proletariatu takimi tekstami legitymizowała swoją władzę, której funkcjonariusze z reguły nic wspólnego z tymi warstwami społecznymi nie mieli, a nawet nimi gardzili.
Z drugiej strony myśli lewicowej wiele zawdzięczają nawet ci, którzy utożsamiają ją z samym złem. Ubawił mnie kiedyś Krzaklewski twierdząc, że Solidarność jest prawicowym związkiem zawodowym, bo kieruje się społeczną nauką Kościoła. Tego, że mogą w ogóle istnieć związki zawodowe, jest prawo do strajku, ale też 8-mio godzinny dzień pracy, płatne urlopy i ubezpieczenia społeczne nikt pracownikom nie dał dobrowolnie.
"W PRL-u był ZSL, SD i PZPR i te trzy partie w koalicji sprawowały władze, a że ludzie tak wybierali...co Tobie do tego? Nie było przynajmniej jak teraz dożywotnich posłów i senatorów, obsadzających swoimi dziećmi i kuzynami wszystkie kluczowe stanowiska w państwie."
System polityczny PRL zwał się hegemoniczny i polegał na podporządkowaniu ZSL i SD, które nie były konkurentami politycznymi. W rzekomo wolnych wyborach procent miejsc w Sejmie był z góry określony, bez względu na liczbę głosów. Wybory były teatralnie odprawianą formalnością, a właśnie wtedy byli zawodowi posłowie - jedynki na listach. Co najwyżej nagłaśniano wybór "prawdziwych robociarzy" typu Albina Siwaka, czy towarzyszki Grzyb.
Zmianę w Polsce może przynieść dopiero system jednomandatowy, bo teraz rzadko do parlamentu wchodzi ktoś inny niż zadecydowali partyjni bonzowie przy układaniu listy. Dodatkowo głosując na partię na granicy progu wyborczego można niechcący dać mandat komuś innemu, bo tak działa metoda proporcjonalna. Sprowadza to u nas wybory do plebiscytów przeciwko komuś, a nie za kimś. To tak jak z wyborami w 1989 i czerwoną kartka dla PRL-u.
''Niestety ci, którzy nie znają historii są skazani na przeżywanie jej jeszcze raz.'' – dlatego świat tak wygląda, u władzy siedzi nowa arystokracja, a gawiedź się cieszy (tylko nie wiadomo z czego).
Czerwoni Khmerzy byli zwykłymi zwyrodnialcami, którzy niewiele mieli wspólnego z lewicą.
RAF można nazwać ''wyklętymi'', bo również napadali na banki, strzelali do policji, podkładali bomby i walczyli z ''okupacją'' (z tą różnicą, że nie mordowali chłopów i nie palili wsi ''waszyngtonów''), a władze okrzyknęły ich terrorystami.
''Każda z lewicowych utopi'' zakłada podporządkowanie sobie mniejszości i wyeliminowanie pasożytniczych elit (arystokracji, oligarchii i kapłanów). Osobniki chore, a przede wszystkim szkodniki, eliminuje się ze społeczeństwa dla dobra i zdrowia populacji.
Chłopi i robotnicy niewiele mieli do powiedzenia, bo niebyli dopuszczani do głosu – zawsze znaleźli się ''lepiej urodzeni'' którzy nimi poniewierali.
Czy przypadkiem to nie chłopów i robotników jest najwięcej na świecie, nie na ich pracy została zbudowana cała cywilizacja?...a może się mylę i to wszystko zawdzięczamy jaśniepaństwu i kościołowi. Powinni rządzi ci którzy zarabiają na chleb, a nie ci którzy ten chleb tylko jedzą.
W tej chwili w III RP wybory również są ''teatralnie oprawioną formalnością'', z tą różnicą że zwykły, uczciwy obywatel nie ma warunków do normalnego życia, a władza ma mu do zaoferowania tylko podatki, koncesje i kary.
Myślisz że system jednomandatowy coś by zmienił? Ludzie którzy pociągają za sznurki tego teatrzyku marionetek jakim jest sejm, nigdy nie pozwolą żeby pospólstwo miało wpływ na państwo, bo to się kłóci z ich interesami. Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy.
Nie zrozumiałeś chyba mojej wypowiedzi. Starałem się w miarę oględnie pokazać, że nie jesteś pierwszym, którego zafascynowała Idea. Wpuszczenie jej do umysłu nagle daje prostą odpowiedź na wszystkie pytania. Nawet na to, dlaczego inni tego nie czują - bo są wrogami nie zasługującymi na życie. Nieważne, czy to religia, czy też panująca ideologia. Zawsze zaczyna od małej grupki prześladowanych, by po zdobyciu władzy wejść w rolę oprawców swoich oponentów. Bycie wyznawcą to pierwszy krok do utraty podmiotowości i braku rzeczywistego decydowania o swoim życiu. "Jeżeli wszyscy myślą to samo, to niektórzy nie myślą wcale." Zdziwisz się, kto to powiedział - George S. Patton.
"Chłopi i robotnicy niewiele mieli do powiedzenia, bo niebyli dopuszczani do głosu – zawsze znaleźli się ''lepiej urodzeni'' którzy nimi poniewierali."
To dwie różne rzeczy mieć coś do powiedzenia i być do tego dopuszczanym. Żyję wystarczająco długo, aby zaobserwować że większość ludzi ma mentalność pracownika najemnego. Ludzie nie chcą podejmować ryzyka bycia kimś więcej niż trybikiem maszyny społecznej. Po godzinach pracy chcą ją zostawić za sobą, weekendy mieć wolne, marzyć o urlopie (płatnym rzecz jasna), a potem emeryturze. I cały czas marudzić na niskie zarobki i to, że ich pracodawca jeździ nowym mercedesem "za ich krwawicę".
Z historycznego punktu widzenia zawsze bardziej innowacyjną grupą społeczną byli rzemieślnicy i kupcy niż rolnicy. Między innymi dlatego, że ponosili większe ryzyko i musieli reagować na zmieniający się świat. Z kolei (upraszczając rzecz jasna) to zdeklasowana warstwa wyższa tworzyła inteligencję, dlatego że miała aspiracje. Ale według Ciebie to rolnicy są solą ziemi, bo jest ich więcej, żywią innych i to z nich wywodzą się rzesze robotników, wytwórcy dóbr. Tylko że ktoś musiał wymyślić to, co mają produkować i nauczyć jak to robić. Może ze względu na wpływ na losy społeczeństwa więcej mają do zaoferowania wynalazcy? No ale "wszyscy mamy takie same żołądki" i "zlikwidujmy kominy płacowe". Chińska rewolucja kulturalna też miała podobne pomysły. Bo wiadomo, że fabryką najlepiej zarządza przodujący tokarz.
"Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy." To akurat cytat z Josifa Wissarionowicza - rzeczywiście ojca demokracji.
Nawet demokracje bezpośrednie nie obejmowały wszystkich. W antycznej Grecji prawo głosu dawało nie tylko bycie wolnym, ale też posiadanie ziemi. To tak jak w I Rzeczpospolitej. Do niedawna w niektórych kantonach Szwajcarii decyzje podejmowano na wiecach, gdzie głosowało się przez podniesienie ręki z ... mieczem (oczywiście kobiet nie zapraszano). A to właśnie najbliższe jest podanemu przez Ciebie ideałowi - władzy dla rad pracowniczych. Mało jakie gremium jest tak podatne na demagogię i manipulację jak wiec.
A cha, czyli trzeba wszystko zostawić tak jak jest, a kilka miliardów ludzi niech dalej cierpi, bo może stać się krzywda garstce posiadaczy - tak? A może najlepiej wprowadzić anarchię? Niema złotego środka, ktoś zawsze musi się podporządkować i cierpieć. Gdyby wcześniej kogoś nie zafascynowała idea i nie wpuściłby jej do swojego umysłu, to nie byłoby podmiotowości większości ludzi, a o jakimkolwiek postępie cywilizacyjnym moglibyśmy tylko pomarzyć.
Ale jak nie jesteś dopuszczony, to skąd wiadomo że masz coś dopowiedzenia?
Dlatego najlepszym systemem jest socjalizm i własność państwowa środków produkcji. Kto chce to zostaje trybikiem maszyny społecznej, ma zagwarantowany socjal i nie narzeka, że dyrektor jeździ nowym mercedesem, bo zarabia niemniej od niego, a ktoś inny zrywa pępowinę i sam się realizuje.
Teraz ludzie to mogą sobie chcieć, bo móc to na pewno nie.
A rolnicy, to nie musieli podejmować ryzyka i reagować na zmieniający się świat?
Tak, to kto bez kogo by przetrwał, rolnicy bez inteligencji, czy inteligencja bez rolników? Kto jest na czyjej łasce? I kiedy zaczął się prawdziwy postęp cywilizacyjny, przypadkiem nie po zniesieniu pańszczyzny i umożliwieniu chłopom dostępu do nauki...a może się mylę? Najwięcej wynalazków pochodziła od prostych ludzi, często bez wykształcenia i tytułów.
Dzięki rewolucji kulturalnej, to Chiny jeszcze istnieją, bo taki ZSRR czy PRL w którym jej nie przeprowadzono już nie istnieją.
Nie, najlepiej zarządza fabryką niedorozwinięty syn jakiegoś bogacza, a na temat rodziny wypowiadają się stare qrwy i księża pedofile.
Pewnie, bo wiedział jak to działa.
Chyba lepiej znam człowieka (kandydata do rady pracowniczej) z którym na co dzień pracuję, niż jakiegoś bubka z drugiego końca kraju o którym nic nie wiem, a na którego mogę głosować.
"A rolnicy, to nie musieli podejmować ryzyka i reagować na zmieniający się świat?
Tak, to kto bez kogo by przetrwał, rolnicy bez inteligencji, czy inteligencja bez rolników? Kto jest na czyjej łasce? I kiedy zaczął się prawdziwy postęp cywilizacyjny, przypadkiem nie po zniesieniu pańszczyzny i umożliwieniu chłopom dostępu do nauki...a może się mylę? Najwięcej wynalazków pochodziła od prostych ludzi, często bez wykształcenia i tytułów."
Rozwój cywilizacji zaczął się z wprowadzeniem rolnictwa, przejściem do życia osiadłego i społecznym podziałem pracy, w dodatku 9-10 tys. lat temu. Część grupy wolna od obowiązku uprawy ziemi doskonaliła swe umiejętności rzemieślnicze, a inna musiała zbrojnie pilnować plonów. Likwidacja pańszczyzny przypadała w różnych wiekach, zależnie od kraju i nie ryzykowałbym poszukiwania związku z postępem. Chyba, że widzisz go w kapitalizmie - kłania się lektura brodatych klasyków.
Temat przetrwania innych grup społecznych po cofnięciu się do komun rolniczych przećwiczyli Czerwoni Khmerzy i nikt o zdrowych zmysłach tego nie powtórzy.
Pochodzenie wynalazków od prostych ludzi to radzieckie propagandowe brednie. Każde ważne odkrycie na Zachodzie wyprzedzał o parę lat jakiś Wańka w swojej kuźni. Jeżeli masz takie informacje, to proszę o parę przykładów, a nie gadkę politruka.
Tak się składa, ze podczas wojny wytłuczono bardzo dużo inteligencji ( i Niemcy i Sowieci i Ukraińcy). po wojnie dostęp do nauki otrzymali wszyscy, w tym ludzie ze wsi.
Odnośnie kondycji rolników dzisiaj, nasuwa mi się taka uwaga. Rosjanie planują kupować mięso świńskie w Ameryce, bo podobno w Polsce jest niezdrowe. A może to reakcja na wyjazdy i wypowiedzi oficjalne na temat Ukrainy?. A Ameryka nie martwi się o polskich rolników, tylko korzysta i robi interesy z Rosją.
Nasz kraj się nie liczył dawniej i nie bardzo się liczy teraz. Duże/mocne państwa podają sobie rączki nad naszymi głowami.
"Tak się składa, ze podczas wojny wytłuczono bardzo dużo inteligencji ( i Niemcy i Sowieci i Ukraińcy). po wojnie dostęp do nauki otrzymali wszyscy, w tym ludzie ze wsi."
Ależ oczywiście, przecież ofiarami Katynia byli głównie oficerowie rezerwy, czyli osoby minimum z maturą (w podchorążówkach nosili tytuł "strzelec z cenzusem").
Po wojnie zmiany ustrojowe i wprowadzenie bezpłatnej nauki (i dość szeroki system stypendialny, acz głodowy) istotnie otworzyły możliwości dla osób pochodzenia robotniczego czy chłopskiego. Ale miało to swoją cenę - indoktrynację i z malejącym wpływem przedwojennej kadry spadek poziomu nauczania. Przez cały okres PRL-u władza usiłowała wpłynąć na wzrost liczebności takich studentów - słynne "punkty za pochodzenie" czy świadczenia typu akademik czy stypendium socjalne. Znam przypadek córki chłopa małorolnego z 2 hektarami, która dostała maksymalne stypendium (nie napisała, że to są szklarnie) - cóż tamten ustrój promował cwaniaków bez sumienia.
"Ale miało to swoją cenę - indoktrynację i z malejącym wpływem przedwojennej kadry spadek poziomu nauczania."
Jeśli wtedy był niski poziom nauczania, to nie wiem co jest dzisiaj? Mamy demokrację, mamy wolność, nie ma cenzury, każdy ma nieograniczony dostęp do informacji, a ludzie debilowacieją. Na uczelniach wyższych poziom z roku na rok spada, wykładowcy ciągle narzekają, że nowym rocznikom muszą tłumaczyć podstawy z liceum, w szkołach powszechnych jest jeszcze gorzej. Ciągłe okrajanie programu nauczania, wywalanie nowych książek z kanonu lektur, testomania, która oducza samodzielnego myślenia... Do tego niewyobrażalny spadek jakości kultury, społeczeństwo otumanione skandalami i życiem celebrytów, zapaść polskiego kina, polskiej literatury i muzyki.
A przecież po upadku PRL, zgodnie z Twoją logiką myślenia, powinien nastąpić rozkwit kultury i zwiększenie jakości edukacji, nieprawdaż?
"A przecież po upadku PRL, zgodnie z Twoją logiką myślenia, powinien nastąpić rozkwit kultury i zwiększenie jakości edukacji, nieprawdaż?"
Nieprawdaż. Niczego takiego nie sugerowałem. Moim zdaniem mamy do czynienia z równią pochyłą o jednym kierunku - w dół. Miałem pecha studiować po reformie spowodowanej marcem '68. Skrócono studia na Politechnice z 10 do 9-ciu semestrów i w pierwsze trzy lata wtłoczono blok przedmiotów ideologicznych (ekonomia polityczna socjalizmu, filozofia marksistowska, nauki polityczne). Jak zdobyto na to godziny? Wywalono mnóstwo przedmiotów zawodowych. Do tego dowalono praktyki robotnicze, aby cholerni inteligenci zrozumieli wyższość potu nad myślą. Czym się kończy przerzucanie gruzu przez miesiąc 8 godzin dziennie (to był PRL więc tak naprawdę 3 godziny, reszta "nieuzasadnione przestoje") dla nieprzyzwyczajonego do takiej pracy łatwo sobie wyobrazić. Na tle tego studia moich rodziców z przełomu lat 40 i 50-tych to była Sorbona (o ile wierzyć opowiadaniom).
Kontynuując wątek, były w czasach moich studiów też różnice na plus w stosunku do tego co teraz. Egzamin z mechaniki budowli na moim wydziale kończył się komisem dla 1/5 studentów. Dziekan nie wymuszał na egzaminatorze przepuszczania, bo uczelnia ucierpi finansowo, jak niejednokrotnie teraz. Poza tym mnie uczyli praktycy - dawni czynni projektanci, a nie osoby o braku doświadczenia poza uczelnią. Tak naprawdę wykształcenie się deprecjonuje, już dawno prysł mit rangi matury, teraz przy poszukiwaniu pracy w wielu zawodach ważniejszy jest staż i faktyczne umiejętności niż formalne wykształcenie.
Chodziło mi głównie o przemiany społeczne, które zachodziły razem ze zniesieniem pańszczyzny. Stosunku elit do chłopstwa i mieszczaństwa, o ''popuszczeniu'' zwykłym ludziom, umożliwieniu im nauki. A właśnie wtedy zaczęła się ''wielka era wynalazków'', które znacząco wpłynęły na ''skok cywilizacyjny''. Dlaczego niewiele różniło się życie zwykłego człowieka z I i XVII wieku?...bo niebyli dopuszczani do głosu zwykli ludzie, a nauką zajmowali się praktycznie tylko duchowni i arystokracja. To prości ludzie jak np. Newton, Edison, Tesla, Benz czy Einstein znacząco popchnęli świat do przodu, a nie byłoby to możliwe, gdyby nie wcześniejsze ''przemiany społeczne''. Spłonęliby na stosie, albo sczeźli w lochach za swą działalność, w każdym razie nigdy by nikt o nich nie słyszał, a my siedzielibyśmy teraz przy świeczce i rozmawiali o południcach, topielicach i czarownicach. I nie jest to żadna radziecka propaganda, tylko taka jest prawda - kołem zamachowym postępu byli zwykli ludzie.
Newton - syn bogatego rolnika
Tesla - syn prezbitera prawosławnego
Benz - syn kupca
Einstein - syn fabrykanta
czy to aby są dobre przykłady "prostych ludzi"?
Który z nich był arystokratą, księciem lub baronem? Z jakiego stanu społecznego wywodzili się zazwyczaj kupcy, rolnicy i drobni przedsiębiorcy?
"Który z nich był arystokratą, księciem lub baronem? Z jakiego stanu społecznego wywodzili się zazwyczaj kupcy, rolnicy i drobni przedsiębiorcy?"
A który był kobietą? Nadal w swoim obrazie przemian nie wspomniałeś o nich, a równouprawnienie kobiet to niedawna historia.
Role społeczne arystokracji były ściśle określone. Z powodu zakazu dzielenia majątków ziemskich przypisanych do tytułu i dziedziczenia wyłącznie w linii męskiej najczęściej drugi syn mógł być tylko oficerem, a trzeci duchownym. Dopiero w Oświeceniu arystokracja wzięła się za działalność przemysłową, bo handel uznawano za czynność niegodną. W filmie "Zakochany Molier" jest piękna kwestia gdy hrabia mówi do syna "My pieniędzy nie zarabiamy, my się z nimi żenimy".
Co do kupców, rolników (tych zatrudniających parobków) i nawet drobnych przedsiębiorców, to tzw postępowcy zaliczali ich do warstwy wyzyskującej. To nadal nie było dobre pochodzenie dla wynalazcy. Przekonał się o tym Lavoisier w czasie spotkania z niejakim Samsonem i jego żelazem.
No właśnie, równouprawnienie kobiet to niedawna historia, jeszcze długo po II W.Ś. kobiety były niemile widziane na niektórych stanowiskach. W ogóle kobiety lepiej się uczą i przyswajają wiedzę, ale gorzej u nich z abstrakcyjnym myśleniem, odwrotnie niż u mężczyzn - taka jest cena ewolucji - a to ma główny wpływ na wynalazczość.
Arystokracja żyła na koszt innych, nic nie robiła, miała dostęp do nauki i najnowszych technologi, a jednak nie posunęła tak cywilizacji jak ''gorzej urodzeni''.
Byli i są warstwą wyzyskującą, ale dlatego że państwo im to umożliwia, a często nie daje innej możliwości żeby nie splajtowali.
Lavoisier był poborcom podatkowym, czyli był związany z państwowym aparatem represji, co czyniło go wrogiem ludu, dlatego został stracony.
Czy żołnierz niemiecki w czasach III Rzeszy, który zdradziłby Hitlera, mógłby być uważany dziś za zdrajce narodu niemieckiego? Czy żołnierz Rosyjski, który zdradziłby Stalina mógłby być dziś okrzyknięty zdrajcą narodu rosyjskiego? Nie. Dlaczego? Ano dlatego, że zdradzając okupanta lub system totalitarny nie zdradzamy swojego narodu... Kukliński uratował Polskę. Dlaczego? Ano dlatego: Ruscy planowali ruszyć na Zachód zarażać komunistyczną zarazą resztę Europy. Przypomnę, że wówczas trwała Zimna Wojna, a więc wojna między ZSRR a USA, które nie mogły pozwolić na poszerzenie się wpływów swojego największego wroga. Jasne więc było, że ofensywa Ruskich spotka się z stanowczą reakcją Ameryki. To, że frontem tego konfliktu byłaby Polska leżało w planach Rosji, która nasz kraj miała głęboko w 4 literach. Amerykanie nie mieliby innego wyjścia jak kontrofensywa wobec Układu Warszawskiego, chyba że oddanie zachodniej części Europy walkowerem. I w ten sposób dochodzimy do wniosku, że zniszczenie Polski byłoby całkowitą odpowiedzialnością ruskich, którzy wszystko solidnie zaplanowali. Gdyby czyn Kuklińskiego był zdradą, a Amerykanie jako nasz "wróg" byliby dla nas zagrożeniem (co za idiotyzm), to konsekwencje przekazania owych danych przez Kuklińskiego były co najmniej tragiczne.A tu co? Gdzie rzekome zagrożenie ze strony USA? gdzie zagłada Polski? Gdzie rzekome zwiększenie potencjalnej liczby ofiar? No gdzie? Kto zatem jak nie Kuklińskie zatrzymali niepotrzebny rozlew krwi?
Gdyby jednaj Kukliński nie dopuścił się owego (bohaterskiego wedle mojej opinii) czynu, prawdopodobnie Polski by nie było, przynajmniej według planów naszych "przyjaciół" Rosjan.
Czy zatem na pewno czyn Kuklińskiego był zdradą, która zagroziła naszemu bezpieczeństwu? Nie sądzę...
PS: Jeżeli strzelanie do strajkujących przez milicję nie było złe, bo sprzeciwiali się władzy, to tym samym powinniśmy aprobować czyn jakiego dopuścił się Janukowycz na Ukrainie....
Jeżeli to był żołnierz poborowy brany przymusowo do wojska, to można założyć że nie zdradził narodu, jeśli tylko żaden z jego rodaków z tego powodu nie ucierpiał. Natomiast jeśli był to żołnierz zawodowy, który dobrze wiedział na co się pisze zakładając mundur, czerpiący z tego tytułu korzyści materialne, utrwalający ówczesną władzę, to jak najbardziej był zdrajcą.
Ciekawi mnie jedno: jak żołnierz wermachtu dla Niemców, a dla Rosjan czerwonoarmista mógł być okupantem?
Po pierwsze: Kukliński był żołnierzem zawodowym - oficerem LWP w stopniu pułkownika, który bardzo dobrze wiedział na co się pisze wstępując do wojska. Jakoś jego ''patriotyzm'' nie przeszkadzał mu w robieniu zawrotnej kariery w komunistycznej armii i życie na całkiem wysokim standardzie przez prawie trzydzieści lat.
Po drugie: Kukliński był za krótki żeby mieć dostęp do planów Układu Warszawskiego, takie plany miało tylko kilku najbardziej zaufanych radzieckich wojskowych, którzy byli bod ciągłą obserwacją tajnych służb. Ładne by było wojsko gdyby zwykły pułkownik miał dostęp do takich dokumentów. Jedynymi dokumentami jakie mógł przekazać CIA, były plany obrony terytorium PRL i nic więcej. W ten sposób wystawił amerykanom Polskę i Polaków w razie ewentualnej wojny NATO – UW. A jeśli z tego powodu ZSRR nie zaatakowało zachodu, to dziękować powinniśmy Rosjanom, że nie poświęcili nas na ołtarzu walki ideologicznej, a nie USA że w nas celowali.
Po trzecie: Co za pomysł, że jeśli USA nas nie zrównało z ziemią, to automatycznie oznacza że:
a) Kukliński jest bohaterem
b) amerykanie to nasi przyjaciele
Przypominam, że w razie wojny to amerykańskie bomby by spadały na terytorium Polski, nie rosyjskie, a zdrada Kuklińskiego by im w tym pomogła.
Jeśli sprzeciw robotników wobec władzy:
a) byłby słuszną i oddolną ich inicjatywą, a nie spowodowany podżeganiem przez obce agentury
b) nie byłoby dewastowania mienia publicznego i prywatnego
to wtedy strzelanie do robotników byłoby złe, a tak to było tylko przywołanie do porządku napuszczonej hołoty.
Co takiego strasznego zrobił Janukowicz? Że nie wyprowadził czołgów przeciwko faszystowskim bojówkarzom dewastującym stolicę kraju, sterowanym i sponsorowanych przez bogatych żydków?
Jesteś kolejną zindoktrynowaną osobą, której wiedza zaczyna i kończy się na tym co usłyszała w mediach i na lekcji historii. Żadnego samodzielnego myślenia, wyłącznie opinie wbite w głowę przez dzisiejszą propagandę.
Ładnie dzisiaj uczą patriotyzmu – nieważne w które i czyje koryto włożyć ryj, ważne żeby było pełne. To się nazywa prostytucja psychiczna, ale to chyba od nadmiaru religii w szkołach, mediach i przestrzeni publicznej.
adam91 czytam te twoje wypociny, jak usilnie próbujesz przekonać nas to świetności systemu który jak widać tak faworyzujesz, i owszem demokracja nie jest doskonała m.in przez to że takie osobniki jak Ty mogą pisać tak niesłychane głupoty. System ten ma krew tysięcy, setek tysięcy, twoich i moich rodaków na rękach, począwszy od ofiar zbrodni stalinowskich do ofiar PRL, mordował Polaków, katował polskich robotników i strzelał do Polaków na ulicach. Sam nie jestem fanem pro-amerykańskiego podejścia, ale tylko głupiec nie widzi różnicy. Kukliński zrobił to co zróbił, działał na dużej dozie ryzyka i owszem z duża samowolką, temu nie da sie zaprzeczyć. Ale jak wiemy historia rozliczyła działania jego i innych "zdrajców" tamtego systemu. Nie można go gloryfikować ale robić z niego zdrajce narodowego również. Chciał i umiał przeciwstawić się systemowi pod obcasem którego wtedy żyli Polacy.
Piszesz o tym jak to na wschodzie jest świat mlekiem i miodem płynący. HA HA HA, proszę Cię. Przejedź się zobacz. Mówisz ze nie ma biedy. człowieku tam jest największa różnica miedzy biedą a bogactwem. Koło jachtów krezusów finansowych śpią bezdomni, w metrze potykasz sie o bezdomnych. Jeśli nie możesz pojechać to przynajmniej pooglądaj coś popytaj sie ludzi zanim zaczniesz takie głupoty pisać.
Ja was próbuje przekonać do systemu który faworyzuje?... a na cholerę wy mi potrzebni. Do budowania komunizmu potrzebni są ludzie inteligentni, a nie ''pożyteczni idioci'', którym życie kształtuje telewizja śniadaniowa i seriale. Ja wam tylko pokazuje na przykładzie komunizmu, jak jesteście zmanipulowani przez dzisiejszą propagandę i nie macie własnego zdania, tylko powtarzacie wbite w głowę przez media, szkołę i KK głupoty.
''Możesz pisać w internecie co ''chcesz'', to masz demokracje.'' Jak ja lubię te ''gimnazjalne'' argumenty. W takim razie mój ojciec też żył w demokracji, bo mógł sobie porozmawiać przez telefon o czym chciał.
A czy zachodnia kultura nie ma na rękach krwi setek tysięcy Twoich i moich rodaków, począwszy od chrystianizacji Polski, przez feudalizm, kapitalizm, nazizm, a na neokapitalizmie skończywszy? I patrz jakoś tego nikt tak nie nagłaśnia jak ofiar komunizmu. Ciekawe dlaczego?...
Historia rozliczyła? A to jakiś nieokreślony byt, czy obiektywna pani zapisująca wszystko od zarania dziejów?
Jak Kukliński był takim wielkim demokratą sprzeciwiającym się systemowi totalitarnemu pod którego butem żyliśmy, to kto dał mu prawo decydować za wszystkich Polaków w jakiej Polsce chcą żyć? Czy postępując w ten sposób nie upodobnił się do tych z którymi walczył?
A Ty te wszystkie ''okropności'' ze wschodu widziałeś na własne oczy...w telewizji. Bo akurat mój ojciec jeździ na ''dziki wschód'' od ponad trzydziestu lat, przyjeżdżali do nas stamtąd kuzyni i znajomi. Więc te ''swoje'' rewelacje możesz w buty schować, to będziesz wyższy.
P.S. Zapomniałeś jeszcze dodać, żebym sobie obejrzał filmy Barei i zobaczył jak było w PRL-u.
O pewnej formie okupacji Polski przez Rosjan można mówić jedynie do 1956 r. Za Gomułki Polska przestała płacić haracz za wyzwolenie (np przez bezpłatne dostawy węgla i żywności) i bezpośrednio finansować stacjonowanie wojsk radzieckich. Wycofano też do tego momentu z Polski rosyjskie komendantury wojskowe. Liczebność stacjonujących u nas wojsk radzieckich była zbyt mała aby opanować kraj, ponadto w większości nie były to oddziały pierwszorzutowe.
Radzieckie formacje ofensywne zlokalizowano w DDR i Czechosłowacji. To one miały w przypadku konfliktu natychmiast przekraczać granicę RFN, bo radziecka doktryna zakładała prowadzenie "walk obronnych" nie na swoim terenie. Doskonale wiedziało o tym NATO i na kierunkach przewidywanych uderzeń (np. dolina Fuldy od czasów Wędrówki Ludów będąca oczywistą trasą wschód-zachód) zlokalizowano komory minerskie dla fugasów jądrowych. W zasięgu zniszczeń było 25% terenu RFN. Również to NATO zakładało odcięcie dostaw i posiłków dla sił Układu Warszawskiego przez przerwanie wszelkiej komunikacji na linii Wisły poprzez atak jądrowy. W interesie ZSRR nie leżało użycie w konflikcie broni masowego rażenia, bo utrudnia to prowadzenie działań konwencjonalnych, a w tej dziedzinie mieli przewagę. Ponadto o przeświadczeniu Zachodu o konieczności użycia broni jądrowej świadczy jej wprowadzenie na niskim szczeblu taktycznym (użycie pocisków Davy Crockett w latach 60-tych przewidywano na szczeblu batalionu). To amerykańska broń atomowa zagrażała Polsce.
Jak dotąd nie spotkałem się z jakąkolwiek merytoryczną oceną wartości informacji dostarczonych CIA przez Kuklińskiego (chętnie poczytam, jeśli się mylę co do dostępności takich analiz). Z jego rangą i stanowiskiem nie miał zapewne pełnej wiedzy nawet o planach ludowego Wojska Polskiego. Z wojskowego punktu widzenia istotne są nie tylko planowane dyslokacje jednostek, ale też ich etaty (liczebność i generacja sprzętu oraz ilość żołnierzy), stopień gotowości bojowej, czas osiągnięcia rejonów koncentracji, szybkość mobilizacji dla jedynie skadrowanych pododdziałów tworzonych przez rezerwistów (to np. zawsze decydowało o sukcesach armii izraelskiej w wojnach z Arabami), umiejscowienie i zasobność magazynów. Tego wszystkiego naraz nie wie żaden z dowodzących, nawet wyższego szczebla niż Kukliński, bo i po co. Nawet szef MON-u nie potrafiłby szpiegując dla Zachodu podać kompletnych informacji.
Przekonanie o kluczowej roli Kuklińskiego w zwycięstwie Zachodu w zimnej wojnie nie leży w sferze racjonalnej (podobnie jak nieskazitelność moralna i bezinteresowność). Są tacy, którzy w to wierzą i nie potrzebują dowodów. Są też tacy, których przekonają dopiero odtajnione dokumenty. Większość lokuje się pomiędzy, choć bardzo chcieliby superszpiega który w pojedynkę ocalił nasz kraj.
NO tak można rozmawiać i pytać o wszystko. Więc zupełnie z innej beczki: pytania do ekspertów.
1. Czy aktualnie ludzie, którzy pobrali kredyty za we frankach są pod okupacją banków, które ściągają dwa razy tyle? I czy Polski rząd powinien coś z tym zrobić?
2. Czy znajdując się pod okupacją wszechobecnego pieniążka można w ramach "rodzinka w swoim mieszkanku w bloku" zamiast ciąć olbrzymie dochody deweloperów to konstruować ustawki, które umożliwią branie Kredycików po to by deweloper utrzymał wysoką cenę i jeszcze dokładać do tego biznesu z kieszeni podatnika bo banki tylko pod tym warunkiem obniżają oprocentowanie.
3. Czy narażając się bankom i spłacając kredyciki po cenie jakiej się go wzięło + odsety - nasze życie jest zagrożone a rodzina narażona na ubóstwo?
4. Czy istnieje możliwość celowego podniesienia wartości Franka dla większych zysków i wpędzenia ludzi w karuzele zadłużenia jak to się dzisiaj "ładnie" mówi.- spisek powiedziałby pewien pan zPISku.
Pytań można zadawać tysiące..bo dotyczą szarego człowieka przeciw korporacjom i politykom.
Zgadzam się z tym co piszesz, choć jednak jest wyraźna różnica pomiędzy siłowym, wojskowym, morderczym, okupacyjnym narzucaniem swojej wizji, jak to zrobił Stalin z Polską. A dobrowolnym układaniem się z bankowymi "okupantami". Efekt może i podobny, ale chociaż marnie, ale przynajmniej masz własną decyzję. Kacapy nam takiej możliwości nie dały. Kto był na nie, kula w łeb, a gady które układały się z oprawcami dostawały władzę.
Ogólnie to nie mam jakiegoś bólu głowy o "tę Polskę", bo skoro durnie takiej chcą, to taką będą mieli. Jedynie co mnie boli, że po stronie ślepców nie stoją tacy naprawdę ciemni i prymitywni ludzie (jak było za powstania PRL-u), tylko wykształceni, elokwentni ludzie! A poglądy kompletnie zduraczałe.
Choćby tu o Kuklińskim. Żeby to jeden pisał? Ale ilu gałganów powtarza mantrę o zdradzie LWP? Tymczasem nie trzeba być filozofem, wystarczy być normalnym człowiekiem, żeby dostrzec prawdę sytuacji.
Gdybym ja miał uczestniczyć w czymś odrażającym i haniebnym, to nie ważne komu wcześniej przysięgałem, zdradziłbym taką swołocz z radością. Mało tego, gdyby tylko można było to strzeliłbym takiej swołoczy w łeb.
A tu masz. Dureń za durniem powtarza że przysięgał to miał grzecznie uczestniczyć w coraz potworniejszych "imprezach" komuchów.
Jest takie powiedzenie. Nie pamiętam dokładnie. "Tam gdzie dzisiaj piętrzą się góry, kiedyś będzie się wełniło morze, tam gdzie dziś pieni się morze, kiedyś będzie pustynia. A głupota zawsze będzie głupotą". Powiedzenie to ma nam uzmysłowić, m.in. że kretynów od zawsze nie brakowało. Mam jednak nieprzyjemne wrażenie, że jednak nasze, współczesne czasy biją w tym temacie rekordy.
sorki nie chce mi się już powtarzać tu napisałem... http://www.filmweb.pl/film/Jack+Strong-2014-673946/discussion/Pan+zdrajca+-+niez drajca+Kukli%C5%84ski-+nazwisko+z+POTOPU,2399597
Aaaahaa...
Faktycznie, dobrze, że nie odpowiadałeś. :)
Myślałem, żeś z tych co się nad tym zastanawiają...
No, co robić. Taki świat. Po co myśleć. Lepiej komuś doyebać na oślep, wtedy się jest cool.
Smutny jest tylko jeden fakt, że Kukliński "zdradzając" LWP, dobnrze wiedział, że PRL będzie na niego pluł, mimo faktu, że to właśnie dla PRL-andi zrobił. Bo gdyby pozostawił wszystko jak jest, siedział na d... i żył z godziwej kasy pułkownika LWP (co m.in. Ty sugerujesz żebyś zrobił) to być może Polska zniknęłaby z powierzchni ziemi. BO TAKIE BYŁY DOKTRYNY WOJSKOWE. Gdyby sowiecka swołocz ruszyła ze swoimi pancernymi zagonami na Europę, z Polski zrobionoby pustynię, podczas ataku na te ruskie siły. Kukliński to wiedział. Zrobił jedyną rzecz jką było można, "wyrównał" siły zachodu i ZSRR!
Wszystko po to, żebyś teraz mógł swobodnie na niego pluć.
Nie oceniam pana Kuklińskiego, bo nie muszę. Czytając/ obserwując tą dyskusję zastanawiam się tylko nad jednym.
Wiedząc ile lat pracował pan Kukliński w PRL i czym się zajmował (między innymi wywiadem) oraz nie znając tajnych dokumentów CIA (bo wielu nie ujawnili), skąd można być tak pewnym, że na pewno był OK. Czy na podstawie wypowiedzi ludzi, emerytów z CIA? I dlaczego nie wspomina się o pięćdziesiąt paru innych szpiegach, tylko o tym.
Ja też nie oceniam pana Kuklińskiego w 100%. Po prostu jest wiele apektów jego działań, skłaniających mnie do przychylania się do opini pozytywnej.
Z durniami nie mam już ochoty dyskutować. Tobie przytoczę argumenty obu stron (te najważniejsze).
Argumenty zwolenników:
1 - Miał świetną pozycję w PRL-u (finansowo i w sensie kariery)
2 - Nie wziął za to pieniędzy (tak, w/g agentów CIA)
3 - Faktycznie, ówczesna doktryna wojskowa obu stron, zaowocowałaby w razie konfliktu zmieceniem Polski z powierzchni ziemi.
4 - Zdrada groziła niewyobrażalnym niebezpieczeństwem, od wymyślych tortur, po zabójstwa członków rodziny (sposoby komuchów).
Argumenty przeciwników:
1 - Zdradził Ludowe Wojsko Polskie (bo miał przecież grzecznie patrzeć na zaoranie Polski, no bo przecież przysięgał LWP!)
2 - Brał za to pieniądze (w/g internauty, no bo przeca on by brał).
3 - Zrobił to dla kasy i wygodnego życia w USA (w/g internauty, no bo on by tak zrobił).
Ogólnie działania agentów nigdy nie są w pełni znane, ale na logikę jest więcej za niż przeciw.
Tymczasem internetowe Golumy nawet nie piszą, że mają wątpliwości, tylko blzugają świniami, zdrajcami itp. Takim to staliśmy się goownianym narodem. >paw<
Prostota ... wypowiedzi...zacząłeś jak nowomową PRL'owską ;) Argumenty muszą być podparte dowodami- slogany!!!!! - świetna pozycja w PRL, nie wziął pieniędzy...ciekawe, są źródłą że brał Zdradził LWP Zdradził ludzi, których LWP broniłoby w razie konfliktu ..JEST RÓŻNICA? I nie jesteśmy gównianym narodem mimo że ktoś ma inne zdanie. Rzucania bluzgami nie popieram ale słowo zdrajca pasuje jak ulał
Taaaaa. Sypnąłeś argumentami dokładnie tak jak uczyli w szkółkach NKWD. :)
"są źróła że brał"...
Powalające.
Inna sprawa, że ja bym na jego miejscu brał. Bo ryzykować wszystkim, włącznie z życiem własnych dzieci, dla idei, dla takich pseudo Polaków, co teraz plują na co tylko można???
Po jakiego grzyba?
Ale ja wiem że nie jesteś osobą skorą do dyskusji. Jesteś jak ten nasz aaaautorytet, co to na pytanie czy Kukliński brał za wspólpracę pieniądze, odpowiedział, że przecież brał od nich sprzęt szpiegowski....
To jest właśnie dzisiejszy poziom Polaka. Idiotyczne argumenty, rozumowanie dziesięciolatka... No, ale w kupie siła.
Swoja drogą mi to zwisa. Wśród durni łatwiej jest sobie radzić. :)
To jest jedna z wielu słusznych uwag...fani K. "podjarani" ziołem Pasikowskiego gniota, są pod wrażeniem. Podejrzewam że dla wielu bedzie to jedyny dokument historyczny na temat "bohatera" Jacka Stronga , Niedługo to jeszcze nazwiska zapomną będzie pan Strong :)