Ten pierwszy film dokumentalny Kazimierza Karabasza to etiuda szkolna o ludziach dojeżdżających z podwarszawskich miejscowości do pracy w mieście. Kamera zanotowała zatłoczone pociągi, grupki rowerzystów na wybrukowanej drodze, obwieszony pasażerami autobus, podróżnych na przyczepie ciężarówki. Szczególny nastrój i wyczuwalny w... Ten pierwszy film dokumentalny Kazimierza Karabasza to etiuda szkolna o ludziach dojeżdżających z podwarszawskich miejscowości do pracy w mieście. Kamera zanotowała zatłoczone pociągi, grupki rowerzystów na wybrukowanej drodze, obwieszony pasażerami autobus, podróżnych na przyczepie ciężarówki. Szczególny nastrój i wyczuwalny w obrazie zachwyt dla bogatej w szczegóły rzeczywistości przywodzą na myśl ówczesne włoskie filmy neorealistyczne. W dalszej części bohaterem filmu jest kolejka elektryczna i jej pasażerowie. Uroda kadrów, dynamika narracji, zwięzłość komentarza, kunsztowność ścieżki dźwiękowej (szczególnie we fragmencie dotyczącym awarii pociągu 605) poruszają i dziś. Ujęcia tłumu na stacji końcowej to pierwszy filmowy zwiastun motywu, który będzie przewijał się przez wiele kolejnych filmów Karabasza. Zdumiewające, że ani w podejściu do tematu, komentarzu, czy sposobie filmowania, nie ma śladu wszechobecnego wówczas socrealizmu. Jest za to zwięzłość i konkret jak w ostatnich zdaniach komentarza: "Kończymy naszą poranną wędrówkę do Warszawy. Fabryki, biura, budowy wchłoną za chwilę 150 tysięcy ludzi, dla których dzień zaczyna się wcześniej niż dla mieszkańców miasta". czytaj dalej