Jak zostałem gangsterem było ok. Tutaj po 30 minutach miałem już dosyć. Tak jakby reżyser stwierdził, że po jednym filmie już pozjadał wszystkie rozumy. Niepotrzebne przełamywanie 4 ściany, stare żarty no i muzyka. Rozumiem w jednym filmie wykorzystywać gotowe kawałki, ale robić to w następnym? Czy naprawdę tak ciężko stworzyć oryginalną ścieżkę dźwiękową? Wiadomo, taniej, ale zaczęło mnie to męczyć. Nie zwracałem uwagi na dialogi, tylko na piosenki lecące w tle.