W „Jak zostałem …” były emocje, naprawdę się przeżywało rozterki Wodza, który chciał być i mafiosem i człowiekiem . Świetne role Waldena i Wodza. Wszystko zagrało . Tu nic nie gra. Niby aktorzy ci sami, a wyszedł zlepek obrazków z dobrą muzyką. Nikomu nie trzymam kciuków , nikogo mi nie żal , wszyscy są mi jednakowo obojętni . Większość stworzyła rolę wartą uwagi, kogo można lubić , nie lubić . Tutaj to nie wypaliło . Może dlatego , ze film poszedł w kierunku przejaskrawione farsy. Jest śmiesznie , ale czy o to chodziło ? Nikos przy Wodzu wypada jak nędzny komediant , któremu coś tam się udało a w rezultacie widzimy migawki , które nie wywołują żadnych emocji . Szkoda tych aktorów i dobrego tematu. Robienie komedii z ludzkich dramatów zostawcie Vedze. Bo to jakby na siłę jego kopia była . O ile jemu to pasuje , o tyle tu wyszło słabo . Szkoda. Nie mogę odżałować po pierwszej części , która coś zostawiła , była jakaś . W tym filmie broni się tylko muzyka. Naprawdę szkoda . Tylu aktorów z potencjałem … tylko kto i co zepsuł ? Kocham Sons of anarchy i uważam , że ten film to profanacja . Komedie zostawmy innym tematom. Mnie gangsterka nie śmieszy , chyba że w wydaniu Vegi. Ale to inna prawda czasu i inna prawda ekranu Szkoda i tyle.