Byłem bardzo pozytywnie nastawiony na sequel naprawdę udanego Jak Zostałem Gangsterem Kawulskiego. Co dostałem tutaj? Dostałem tutaj garnek na zbyt dużym ogniu, w którym Kawulski próbuje ugotować zbyt wiele składników na raz. Film stanowi jedną wielką mozaikę, gdzie elementy nie do końca do siebie pasują.
W oczy szczypie i burzy ogólny obraz produkcji wielka ilość wstawek narracyjnych, która tutaj reżyserowi kompletnie nie wyszła. To co ratuje ten film to świetne, znakomite aktorstwo. Szczególnie tutaj pozytywnie zaskoczył mnie Fabijanski - przyznaje, nie spodziewałem się, że bede się nad nim zachwycał a tu proszę - niespodzianka. Pocieszają też gdzieniegdzie naprawdę udane a wręcz znakomite ujęcia. Ale co dostajemy na koniec tego wielkiego gotowania? Danie, w którym nie wiadomo co tak naprawdę spożywamy.