Tak jak moi przedmówcy stwierdzam, że polskie kino idzie po najmniejszej linii oporu. Już nawet nie liczy się fabuła jako taka czy nawet realizacja - stawia się głownie na popularnych aktorów i tekst. Ten film śmierdzi mi odsmażanym kotletem filmów w stylu lejdis itp. Film ratuje Wojciech Mecwaldowski, który jak zwykle spisał się wyjątkowo dobrze. Na wyróżnienie zasługuje też Tomasz Kot i Dominika Kluźniak. Niestety Maja Hirsh nie nadaje się do takich ról. Podsumowując; dla pań fajna rozrywka, przy której można się pośmiać już z przetrawionego tematu relacji damsko- męskich - dla panów żenująca komedia bez polotu i fantazji ze słabymi tekstami.