Da się obejrzeć aczkolwiek film jest trochę odpychający. Mamy tutaj typowy chwyt reżyserski kiedy to reżyser chce wypełnić swoją pustkę antyczną błazenadą bo film za dużo sobą raczej nie reprezentuje, np. w ciągu trwania filmu Pegg uczestniczy w 3 bójkach: ze świnią, z chihuahua, a na końcu z kobietą. Mam wrażenie, że reżyser i scenarzysta chcieli, żeby potencjalni widzowie polubili głównego bohatera ale dziwne jest to, że nie dają nam żadnego powodu do tego.
A ja go polubiłem, mnie cholernie śmieszył:P, film 8/10. I moja sugestia nie każdy film musi coś sobą reprezentować zwłaszcza takie filmy jak ten. Komedie są po to żeby się przy nich dobrze bawić oglądając je. Ja się dobrze bawiłem.