Zamierzam zrobić krótki storyboard z HTTYD 2, (w podobny stylu do tego
http://www.youtube.com/watch?v=8Zx-OSpk84w) ale zupełnie nie mam pomysłu o czym ma być...
Pomożecie? :)
Uwaga: mam wenę.
To może być krótka historia rodziny Haddocków. Postaram się podsunąć ci sugestię. Mam nadzieję , że ci się spodoba.
Młody, może dziesięcioletni chłopiec o bujnej, rudej czuprynie i szerokich barach siedzi na zielonym pagórku. Za nim widać parę drzew, w oddali dachy domów osady. Młody Stoick z uwagą przypatruje się wschodzącemu słońcu, które barwi morze czerwoną barwą. Nigdy wcześniej tu nie przychodził, w końcu przyszłemu szefowi osady nie przystoi oglądanie przyrody, jednak tej nocy zginął jego ojciec i nic go nie obchodzi.
Po policzku spływa mu łza. Chłopiec nie próbuje jej zetrzeć, nie ma takiej potrzeby. Nagle słyszy za sobą dziewczyński głos:
- Nigdy nie sądziłam, że cię tu spotkam.
Stoick odwraca się, ścierając łzę z policzka. W cieniu rozłożystej topory stoi najładniejsza dziewczyna, jaką w życiu widział. Ma długie, ciemnokasztanowe włosy, zielono-niebieskie oczy i piękne, wysokie kości policzkowe. Valka, lekko zwariowana sierota, która całymi dniami siedzi z głową w chmurach, siada obok Stoicka.
- Jesteś synem wodza, prawda? - pyta, uśmiechając się uroczo.
- BYŁEM synem wodza. Teraz już go nie ma - odpowiedział Stoick, odwracając od niej wzrok. Valka przestaje się uśmiechać.
- Naprawdę mi przykro. Serio, nie mówię tego dlatego, że tak wypada, tylko po prostu...
- Tak, wiem, o co chodzi - mruczy Stoick, bawiąc się swoimi wielkimi jak na dziecko palcami. Po chwili czuje, jak wątłe ramiona Valki oplatają jego talię, a drobna dziewczynka przytula się do niego. To dla Stoicka nowe przeżycie; jeszcze nigdy nikt go nie przytulił. Jest tak zaskoczony, że nie wie, co ma zrobić. Valka w końcu odsuwa się od niego.
- Dlaczego mnie przytulasz? Przecież wcale się nie znamy - stwierdza Stoick.
- Nie ma niczego gorszego od podcięcia komuś skrzydeł. Jest ono największym grzechem, jaki popełnia człowiek. Równa się to utratą wolności, utratą wiary w siebie. Strata rodziców jednak często podcina ludziom skrzydła, spycha w głąb przepaści depresji. Warto jest mieć wtedy kogoś, kto będzie dla ciebie niczym zapasowe skrzydła, które pozwolą łagodnie przefrunąć przez strefę bólu i wylądować na spokojnej ziemi. Pamiętaj o tym - Valka patrzy na niego poważnie, bez cienia uśmiechu.
Słońce już całkowicie wstało, niebo utraciło swą czerwonawą barwę.
- Jutro znów się tu spotkamy, dobrze? - dziewczynka znów szczerzy swoje ładne zęby, a potem podnosi się i odchodzi. Stoick wodzi wzrokiem za jej delikatną postacią, która znika wśród drzew, a potem wzdycha cicho.
*******
Wielki, barczysty mężczyzna z bujną, rudą brodą stoi na pagórku i patrzy na wschodzące słońce. Po policzki spływa mu łza. Mężczyzna nie próbuje jej zetrzeć, nie widzi takiej potrzeby. Słyszy za sobą cichy, dziecięcy głos:
- Tato, mama już nie wróci, prawda?
Dorosły Stoick odwraca się. W cieniu rozłożystej topoli stoi malutki, niezwykle drobny chłopiec o ciemnokasztanowych włosach i ciemnozielonych oczach. Na jego szczęce widać jeszcze świeży ślad po drapnięciu potężnym pazurem. W ręce trzyma zabawkę w kształcie niebieskiego, ptakopodobnego smoka.
- Nie. Nie wróci - Stoick wypowiada słowa, które usłyszał od swojej matki dwadzieścia lat temu. Nawet nie myśli o tym, ile bólu zadaje nimi dziecku. Że podcina mu skrzydła.
Jest do niej taki podobny... Za bardzo podobny. Stoick odwraca się i odchodzi w stronę wioski. Powinien być dla niego zapasowymi skrzydłami. Powinien... ale nie mógł.
Mały chłopiec patrzy za nim ze łzami w oczach. Odwraca się w stronę morza. Ciska zabawkę do wody i odbiega w stronę przeciwną do tej, którą podąża jego ojciec.