PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=574322}

Jak wytresować smoka 2

How to Train Your Dragon 2
2014
7,7 178 tys. ocen
7,7 10 1 177578
7,3 46 krytyków
Jak wytresować smoka 2
powrót do forum filmu Jak wytresować smoka 2

Brak pomyslu na scenariusz, ale kasa musi sie zgadzac, wiec klepiemy biede. Generalnie film jest mocno wtorny, bez polotu i kompletnie o niczym ale widowiskowy, wiec pewnie wielu "wyrobionym kinomanom" sie spodoba - mniej dialogow, wiecej akcji i mamy "superhit". Postacie zupelnie wyprane z glebi. Lepiej pozostac przy czesci pierwszej (imo swietnej!) zapominajac o tej pseudokontynuacji.

PS Czkawka ala rycerz Jedi w swiecie Awatara mnie dobil - co za stek idiotyzmow.

ocenił(a) film na 6

Śmiało mogę się pod tym podpisać, sequel wypada co najwyżej średnio na tle świetnej "jedynki".

ocenił(a) film na 10

Zgodzę się tylko z tym, że minionki faktycznie były głupie.

ocenił(a) film na 10
Chantoria

Amen. I niech Cię Czkawka prowadzi ;-)

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 9

no, niektórych ludzi poprostu korci aby film spadł z miejsca,i tym samym zniechęcić widzów
Postacie słabe?
Porównaj tych z np.Jak wytresować smoka, i przyznaj,że tutaj wygląda to tak, jakby połączyć Call of Duty , dodać avatara i wychodzi super czkawka w zbroi wziętej od Anakina w wersji light
dodaj też gigantyczne potwory, maszyny,konstrukcje,malownicze krainy, i zamieszaj
powinno wyjść JWS 2:P

ocenił(a) film na 3
Walky12345

Dzięki, że ktoś wreszcie napisał, co ludziom się tak w tym filmie podoba. Nie mogłem pojąć, skąd ta wysoka ocena.

ocenił(a) film na 9
jolsky1

A ja nie mogę pojąć dlaczego ludzie żywią taką nienawiść do faktu, że innym się podoba. Nie podobało się, spoko. Ale nie pisz bzdur a'la "nie mogłem pojąć co się ludziom podobało". Myślałem, że nikt się nie uczepi HTTYD2, ale widzę, że ludzie muszą na siłę uznać "pierwsza część najlepsza, kontynuacja zła". Tak było z każdym filmem i chyba tak będzie zawsze. Zawsze ktoś powie, że kontynuacja jest dla kasy, że jest pseudo, że to, że siamto. Nie oceni konstruktywnie, tylko wypowie jakieś banalne słowa i uzna, że to dziwne, że innym się podoba.

Szkoda, że malkontenci istnieją. Szkoda, że pycha ich zżera od środka i wydaje im się, że ich opinia jest lepsza (a pisanie o tym, że "pojąć nie można" co takiego ludzie w filmie widzą, jest tego dowodem).

ocenił(a) film na 6

Generalnie obydwie części swój sukces wykuły na oryginalnej plastyce smoczych postaci a najbardziej Szczerbatka (któremu bez względu na poziom 1 czy 2 części trzeba przyznać ,że jest to jedno z najbardziej sympatycznych stworzeń w historii filmów animacji). Wrażenie,mogą robić też ujęcia i panoramiczny obraz , nie bez przypadku porównywane do ,,Avatara". Niestety, sama fabuła i scenariusz to pozlepiana papka,którą scenarzyści pisali na kolanie,w myśl zasady szybko,szybciej i efektownie. Postacie sztampowe, dialogi i gagi ponapychane do oporu,czyli ilość nie jakość. Przesłanie naciągane, (UWAGA MAŁY SPOILER)pomysł z postacią matki tak pretensjonalny i bezsensowny ( wolała smoki od swojego syna w kołysce ?),pewnie w 3 części wróci ojciec. Generalnie film nie jest tragiczny, dziecko bawiło się dobrze,ja jednak czasem przysypiałem,czasem łapałem się za głowę ;)

ocenił(a) film na 9
Borgo

Nie zgodzę się co do fabuły. Fabuła jest przede wszystkim oryginalna, nigdzie indziej w żadnym filmie takiej nie zobaczysz. a ja cenię oryginalność. Nie lubię oklepanych motywów. Przykładem z Kotem w Butach, gdzie oklepany motyw to [SPOILER]jest sobie stary przyjaciel, który okaże się zdrajcą, bo się uczepi jakiejś drobnostki z przeszłości. Od razu było wiadomo, że stanie się co się stanie [KONIEC SPOILERU]. Tutaj? Prawie żadnych popularnych motywów, tylko nowo wymyślona fabuła.

Było sporo fajnych momentów, śmiesznych (jak z tymi owcami), uroczych (wystarczy patrzeć na zachowanie Szczerbatka) czy wzruszających (bez spoilera powiem tylko tyle, że spotkanie po latach paru postaci). A efekty, owszem, były. Jako tło do świetnej fabuły.

Poza tym, to że coś wygląda ładnie nie jest jednoznaczne, że TYLKO wygląda. I akurat w HTTYD2 wcale tak nie jest. Grafika się polepszyła od 1 części, ale fabuła jest o wiele lepsza. Więcej elementów konkretnych. W 1 fabuła się nie zatrzymywała. W 2 tak.

Szczerze, wolę oglądać takie filmy niż te tzw. "filmy dla dorosłych". A dla dorosłych są dlatego, że jest tam przemoc, seks i zabijanie. I to jest dla mnie denna fabuła. Wszystkie te filmy polegają praktycznie na tym samym i da się opisać fabułę konkretnego gatunku filmu (nie tytułu) paroma zdaniami. I w większości filmy się będą zgadzały, bo wszystkie są o tym samym. Po prostu są bez polotu.

ocenił(a) film na 6
Koyousetsu

Oryginalność której nigdzie indziej nie zobaczę ? Piszesz,o mocno oklepywanym temacie od kilku lat,czyli o Wikingach i ich mitach,czy też mito podobnych historiach. Pomysł i tresowaniu smoków bardzo fajny,ale to nie wystarczy aby uznać ten film za wybitny. Pozostałe smoki poza ciekawymi wyglądami nie różnią się od siebie,ani trochę,nie mają żadnej osobowości, bo są tylko tłem. Podobnie jak inne postacie, o których zbyt wiele nie można powiedzieć. Wszyscy zachowują się jakby mieli ADHD, czyli w czasie filmu zmieścić jak największą liczbę dowcipów.

ocenił(a) film na 9
Borgo

Nie piszę o temacie, a o motywie. Mogę napisać podobnie: wszystkie filmy są o tym samym, bo ich temat to człowiek. Ale nie o to chodzi. Poza tym wikingowie? Gdzie tacy są? Kojarzę jedynie Asteriksa i Obeliksa. Tam byli wikingowie, ale nawet nie jako główni bohaterowie, bo Ci byli galami. Mam nadzieję, że nie chodzi o Thora z tymi podobieństwami? Marvel sobie przekonwertował po prostu mitologię nordycką tak, żeby zrobić z tego istotę potężniejszą od ludzi.
Niekiedy jest taka mitologia używana, ale dość rzadko. Częściej jest o egipskiej lub greckiej. Z resztą nie chodzi o temat, tylko to jak zostanie zaprezentowany. W takim razie możemy powiedzieć, że wszystkie filmy zawierające smoki są głupie, bo wszystkie one mają smoki.

Poza tym nie o tresowanie chodzi w HTTYD. Owszem, taki jest tytuł. Ale dwójka przede wszystkim skupiła się na takich rzeczach jak jeżdżenie, nie tresowanie smoków. Dodatkowo była pokazana taka wartość jak zaufanie. Trzeba naprawdę komuś ufać aby dać mu sobą kierować z zasłoniętymi oczyma.

Co do reszty smoków, to się zgodzę. Jeszcze był Chmuroskok, Wichura oraz Maruda (czy jak on to miał na imię), które się wyróżniały. Ale żeby zrobić setkom smoków albo chociaż dziesiątkom różnorodny charakter, to jest naprawdę trudno. I właśnie te smoki mają być tłem. Mają tylko pokazywać ich ilość, że są już przyjazne.

Jeśli posiadanie humoru to ADHD... Rany, Ty wiesz, że kreskówki czy filmy animowane nie są robione na poważnie? ADHD to ma Jaś Fasola. A Tom i Jerry? Poza przemocą (było nawet zgilotynowanie Toma w jednym odcinku), to tam są same szalone rzeczy. A jednak moje pokolenie oglądało ten serial komediowy i tę kreskówkę. A jak wspomnę Krowę i Kurczaka czy Jama Łasicę. Poziom nienormalności sięgnął zenitu. Krowa utopiła mlekiem swoją rodzinę, bo nie dali jej wejść do łazienki. Czerwony (ten diabeł) znęcał się na pracownikach (mobbing) i nikt nie przyszedł na jego urodziny. Pod koniec dowiedzieliśmy się, że zakneblował on Krowę i Kurczaka, by cały odcinek był dla niego. Krowa tańczyła na rurze w barze mlecznym. Kurczak musiał się ożenić z trędowatą bo ją obraził, bojąc się jej trądu. Co tam jeszcze absurdalnego było? Można tak wymieniać i wymieniać. Te kreskówki były przeciwieństwem wychowania, natomiast oglądałem je za dziecka z bananem na twarzy ;) A HTTYD chociaż ma coś poza tym co miał Tom i Jerry, Jam Łasica czy Krowa i Kurczak. Fabułę, pokazanie przyjaźni, że można żyć w zgodzie (i nie że za pstryknięciem palca Czkawce się udało opamiętać Szczerbatka, tylko musiało się coś stać wpierw).
Ogólnie trudno jest bez gry aktorskiej jak np. w filmach Marvela czy chociażby Piratach z Karaibów nadać postaci wyjątkowy charakter. Co innego wymyślić postać obok, a co innego nią grać. Uważam, że charaktery postaci głównych były spoko, gdyby skupić się więcej, to nie wystarczyłoby czasu, od tego jest serial animowany Jeźdźcy smoków. Seriale zawsze rozszerzają osobowość postaci, bo w krótkim 2-godzinnym filmie nie da się wszystkiego pokazać. Ze smokami się zgodzę, z ludźmi nie. Szczególnie ze Stoickiem i tym jego przyjacielem (nigdy nie pamiętam jego imienia).

Jeszcze w kwestii motywów. Motyw to nie temat. Temat to o czym jest film, motyw - jak się zachowują postacie, jak idzie fabuła itp. Czyli coś bardziej konkretnego. Dajmy na to, popularny motyw to są sobie dwaj bliźniacy, jeden musi być zły. A w horrorach motywem jest to, że postać się stara, stara, a na końcu i tak umrze lub przytrafi się jej coś złego. Motyw to ten schemat.

Jestem w stanie zrozumieć, że Tobie się nie podoba, ale argumenty typu postacie z ADHD są słabe. Rozumiem Twój niesmak z powodu nierozwiniętej osobowości, ale powtarzam, że w czasie 2 godzin tylko najgłówniejsze postacie (Czkawka, Szczerbatek, Astrid, Wichura, Valka, Chmuroskok czy Stoick i jego przyjaciel) mają możliwość rozwinięcia się. W Madagaskarze było podobnie z pingwinami. W serialu Pingwiny z Madagaskaru znamy pingwiny bardziej, a w filmie były nudne, bo nie miały prawie charakteru.
Powiem tak, w kwestii osobowości. Osobowości postaci się nie planuje z góry. Ją się pisze na poczekaniu. Ona musi się wyrobić podczas gdy postać ma swoje kwestie dialogowe i czas antenowy. Gdy podejmuje decyzje lub coś robi. Skąd ja to wiem? Posiadam swój świat postaci z ilością kilkuset konkretnych postaci, a kilka tysięcy takich ogólnych, mało zrobionych. Postacie, które częściej są używane, którymi częściej piszę, wyrabiają swój charakter znacznie szybciej, te które mają swoje 5 minut, którym jest poświęcony czas. A te u boku zawsze są mniej rozwinięte. Takie jest prawo tworzenia postaci. Jedyną radą jest stworzenie osobnego świata, gdzie tamta postać będzie częściej używana (np. serial, w którym więcej osób ma czas na siebie, a nie tylko Czwawka) lub osobne uniwersum. W Marvelu np. jest Iron Man, jest X-men. Występują nie raz razem, a postacie obu są rozwinięte bo każda z nich ma swój czas. Ale w takim HTTYD, wiele postaci pojawia się tylko chwilami. Widziałem jak starali się kolegom Czkawki nadać jakiś charakter, ale oni byli pokazani tylko momentami. Nie da się nawet ukazać czegoś, skoro nie ma na to czasu.

Fabuła natomiast wg mnie jest ciekawa ponieważ zawiera dużo specyficznych, konkretnych momentów. Nie biegnie do przodu (w HTTYD biegła i nie dało się uczepić czegoś). Tutaj dosłownie postacie przystają, dowiadujemy się tego i tamtego. Mamy czas na śmieszne zachowania Astrid i Czkawki czy Czkawki i Szczerbatka. Tak samo ze Szczerbatkiem w stosunku do Chmuroskoka. Dodatkowo fabuła nie opiera się wcale na efektach. Efekty są elementem fabuły. I ja się cieszę jak są fajne. Nie lecę na efekty specjalne, bo bez fabuły są niczym, ale one także są ważne. Dzięki temu mam 100 parę ładnych screenów w formacie full HD, bo ładnie zostało to przedstawione.

Muszę się zgodzić, o ile pierwsza cześć jest wręcz arcydziełem, to sequel jest wg mnie tylko dobry, stworzony nad siłę... W kinie bardzo mi się podobał, ale po paru obejrzeniach na DVD mój zachwyt coraz bardziej się zmniejsza... Fabuła jest trochę nudna i nawet lekko idiotyczna (zwłaszcza z tą matką, która 20 lat nie wraca do domu), a muzyka to tylko wymieszanie soundtracku części pierwszej - nic nowego..., natomiast scena, w której umiera ojciec Czkawki i to z powodu Szczerbatka - mimo smutnego momentu jest bez emocji, a nie powinna (nie jestem wielką fanką Króla lwa, ale tam 100 razy lepiej podkreślili śmierć Mufasy i nic dziwnego, że ta scena przeszła do historii)... Brakuje też takich epickich scen jak Forbidden Frienship w jedynce. A druga część wygląda jak animowany blockbuster - nic więcej...

Pamiętam jak wielu fanów bało się, że z serią "Jak wytresować smoka" będzie podobnie jak ze "Shrekiem", który po paru filmach stracił swój urok, ale powiem szczerze - Shrek 2 był akurat jeszcze lepszy (i bardziej pokręcony ;) niż pierwsza część, a trzecia i czwarta część jednak mimo utraty uroku miały przemyślaną historię bez idiotyzmów jakie były w drugiej części JWS.
Ocena 8,1 dla tego filmu to jakiś żart... Lepsze animacje mają niższe noty...

ocenił(a) film na 9
cloe4

Shrek 2 był naciągnięty, jak skóra na twarzy Nickole Kidman. Po raz n-ty oglądam JWS2 i jestem pełna zachwytu. Zarówno soundtrack, jak i fabuła są fantastyczne. Chyba nie umiesz się cieszyć, doszukując się we wszystkim czegoś nad wyraz głębokiego.

ocenił(a) film na 9
baba_yaga

A mi się bardziej podoba i Shrek, i HTTYD w kontynuacjach.

I nie uważam, że Shrek 2 jest naciągany. Ludzie często piszą o utraconym uroku, ale wg mnie bez sensu jest coś takiego pisać, bo to nic innego jak sentyment. Króla Lwa będzie się oceniało nie po tym jak głęboki jest, tylko po tym że się go oglądało za dziecka. Dlatego wiele osób mówi i pisze, że KL jest genialny, a nowsze produkcje jak Shrek czy HTTYD są słabe.

Podobnie jest z kontynuacjami. Mnie najbardziej w HTTYD zachwyciło to, że jest dużo konkretnych sytuacji. Jak oglądałem 1 po raz pierwszy, byłem zachwycony, ale za 2 razem, nie umiałem znaleźć momentu, który mi się podobał. Bo tam fabuła biegła do przodu. W dwójce przystawała ona na paru chwilach, które mogły urzec :) Ale obie części trzeba pochwalić za to, że mają oryginalną fabułę, której trudno doszukać się w innych produkcjach, nie jest sporo oklepanych motywów jak w wielu kreskówkach, gdzie praktycznie wiesz co się stanie, bo to samo stało się w 28 innych kreskówkach :) Mnie to za berbecia irytowało, że w prawie każdej kreskówce dzieje się to samo, tylko z udziałem innego tła i postaci :p Np. oklepanym motywem byłoby... jest brat bliźniak. Na 99% będzie on zły. Ale dobra, to tyle :)

ocenił(a) film na 6
Koyousetsu

Słowem wstępu, zajrzałem dla pewności na profil i początkowo miałem nie odpisywać ale z każdym kolejnym postem pojawiało się coraz więcej bredni, więc stwierdziłem, że może warto spróbować. ;)

Piszesz o malkontentach, których na filmwebie jest stosunkowo niewielu, przy masie dzieciarni zachwycającej się byle chłamem. Argument, że film jest stworzony wyłącznie dla zarobienia kasy sprawdza się w przypadku znaczącej części blockbusterów. Nie pojmuję kim trzeba być żeby zachwycać się takimi Transformers, czy innymi Projektami X.

Z drugiej strony sam generalizujesz filmy przeznaczone dla starszego odbiorcy, ograniczając je do "seksu, przemocy i zabijania". Zapewne mamy zupełnie inną definicję "filmu dla dorosłych", ale to już nie moja wina.

Rzekomo niezwykle oryginalna fabuła, to tak naprawdę jedna wielka jazda po schematach. W pierwszej części otrzymaliśmy coś prawdziwie świeżego, niezwykle naturalne, ciepłe relacje chłopca z dzikim stworzeniem okraszone sporą dawką humoru i kapitalnie animowanym smokiem. Myślą przewodnią scenariusza "dwójki" było zapewne stworzenie jak najbardziej klasycznego sequela, co w żadnym przypadku nie jest zaletą. O ile motyw matki jestem w stanie jeszcze kupić (chociaż matula porzucająca dzieciaka dla smoków, rly?), tak w kontekście śmierci ojca to wszystko wydaje się po prostu komiczne. "Wstrząśnijmy widzem, ale nie do końca, zostawmy mu psychiczną matkę" - zdają się nam mówić twórcy. Cały dramatyzm gdzieś ulatuje. Jeśli mamy szukać podobieństw do innych filmów, to historia z HTTYD2 kompletnie nie wytrzymuje porównania z takim Królem Lwem (arcydzieło, na którego następcę w zachodnich animacjach pewnie jeszcze długo poczekamy). Postacie drugoplanowe to typowy zbiór charakterów towarzyszących temu rodzajowi animacji, nie ma czego chwalić, ale nie ma też czego krytykować.
Wrócę jeszcze do twojej tezy, że większa ilość czasu ekranowego = lepsze przedstawienie postaci. Słabo napisanej i zagranej postaci nic nie da nawet i 10 godzin jej poświęconej, czy osobny serial. Taki Anthony Hopkins w "Milczeniu owiec" pojawia się w zaledwie paru scenach, a kradnie cały film dla siebie. Z animacji od razu na myśl przychodzi mi Wiewiór z Ice Age. Zgodzę, się że w filmach fabularnych aktorzy mają znacznie łatwiej, ale postacie z filmów Marvela czy Piraci z Karaibów to trochę nietrafione przykłady (chyba, że kręci cię pajacujący Depp). ;)

Póki co, to chyba na tyle...

ocenił(a) film na 9
G00N3R

A ja nie pojmuję Twojej ingorancji. Pisanie, że dziwi Cię to, że ktoś coś lubi jest zwyczajnym żałosnym "Jesteś głupi, jak możesz to lubić, skoro ja tego nie lubię". Czyli egoizm. Pycha.

Podaj przykład filmu dla DOROSŁYCH (nie familijne i nie po prostu nieanimowane), które nie są o przemocy, nie zawierają seksu lub zabijania. Inaczej Twoje słowa są puste. Forrest Gump np. jest filmem dla każdego, więc nie wspominaj o tego typu produkcjach.
A malkontentów nie ma na Filmwebie. Są NA ŚWIECIE. Filmweb to tylko maciupeńka strona w maciupeńkim Internecie. A Internet to część świata. I mówię tu o osobach piszących bzdury, że kontynuacja musi być zła czy "robią to pewnie dla kasy". Te filmy, które Ty oglądasz też zrobili dla kasy. Każdy film jest robiony z myślą o zysku, a to, że Tobie się coś nie podoba nie znaczy, że możesz wypisywać farmazony o "robią film, bo chcą kasę". To jest takie żałosne i popularne dzisiaj. A masz jakieś swoje zdanie na ten temat czy muszą za Ciebie myśleć inni, a Ty te słowa powtarzać? Nie czujesz siły swych argumentów dlatego stosujesz argument, który jest po prostu popularny? Urocze. Ale nie przejdzie to. Gdyby krytyk filmowy coś takiego powiedział, straciłby pracę za nierzetelność.

I prosiłbym też nie przekręcanie. Nie napisałem nigdzie "niezwykle oryginalna fabuła", więc nie przeinaczaj moich słów. Wiesz co to jest motyw? Jeśli nie, to się dowiedz, a wtedy może porozmawiamy. Fabuła jest nietypowa, nie jest szczytem oryginalności i nigdzie tego nie napisałem, ale wiele filmów polega prawie zawsze na tym samym. Pokaż mi analogię, gdzie są jakieś złe stworki, z którymi ktoś walczy, okazują się jednak dobre, oswaja się je a potem stają się wiernymi kompanami.

I akurat motyw matki jest tym jednym, które w 2 były oklepane. Niby martwy członek rodziny/przyjaciel, którego się jednak spotyka w nieoczekiwanych okolicznościach. A co do porzucenia... nie. Też bym porzucił swoją rodzinę, gdyby byli to mordercy. Bo jeśli tego nie zauważyłeś, to trudno, ale Valka odeszła dlatego, że nie chciała mieszkać wśród ludzi mordujących niewinne smoki. Gdyby ktoś z mojej rodziny był mordercą, nie chciałbym patrzeć na ten mord, bo mam szacunek do życia i nie jestem w stanie patrzeć na śmierć biednych stworzeń. Czy to ludzie, zwierzęta czy smoki, a nawet syreny, cokolwiek. Nie chciałbym maczać palców w zabijanie. Ale dla Ciebie, którego ignorancja zaślepia, to było "uciekła do smoków", a wszystkie inne fakty pomijasz, bo są nieprzychylne Twojej opinii. A potwierdzają to słowa, które napisałeś: "nie mogę zrozumieć jak ktoś może lubić takie a takie filmy". Czyli widzisz tylko czubek swojego nosa. Nie jesteś w stanie, bo nie chcesz wysłuchać nikogo :) Ja bym chętnie wysłuchał krytyki, z resztą zgadzam się z wieloma negatywnymi rzeczami, ale ja nie jestem takim zuchwalcem i nie rzucam hasłami, że nie jestem w stanie pojąć, że ktoś lubi coś, czego ja nie lubię. Bo mi wisi czy ktoś lubi czy nie lubi, bo ja mam szacunek do innych i o gustach się nie dyskutuje, a tutaj żadnego "ale" nie ma. Nie chcesz zrozumieć, że inny coś lubi, to gadasz, że to niepojęte.

Król Lew arcydzieło? Akurat pisałem niedawno o nostalgii. Nie jest ona rzetelną oceną. Więc od razu deprecjonuję ten argument. Król Lew był spoko i mówię to jako ktoś, oglądający go po 5 razy dziennie w dzieciństwie, wiernie naśladujący teksty Simby i całą fabułę i każdy dialog na pamięć (swego czasu, dialogów dziś nie zacytuję). Zapytam chociaż, czy wiesz iż Król Lew jest kopią Kimby, białego lwa? Pewnie nie i pewnie też bardzo będziesz zły dowiadując się tego. Może nawet będziesz chciał to zanegować, ale prawy nie zmienisz.
Postacie drugoplanowe są w HTTYD mało wyraźne, bo nie mieli czasu antenowego. I zobacz, ja umiem przyznać rację, Ty uważasz, że jak czegoś nie lubisz, to tego zrozumieć nie możesz, że ktoś to lubi.

Wiewiór z Epoki Lodowcowej akurat mi jakoś szczególnie do gustu nie przypadł. Jest spoko. Ale nie powiem nic więcej. Marvel jest złym przykładem. A to dlatego, że przede wszystkim jest to bardzo rozbudowany świat, jest wyjątkiem, ciężko porównać kilkudziesięcioletnią pracę nad komiksami, którego adaptacje kreskówkowe podbiły świat do 2-godzinnego filmu animowanego, robionego przez max 3 lata. Sukces Marvela polega na tym, że świat był w komiksach, które pokazywały dużo, a potem w kreskówkach. Kreskówka ma więcej czasu niż film animowany, a ewolucja charakteru chociażby takiego Spidermana w komiksach była na pewno wielka. Przez naście czy dziesiąt lat wydawania. Z resztą animowany Spidey nie jest jakimś szczególnie osobliwym kolesiem. Dlatego porównywanie skomplikowanego świata tworzonego bardzo wiele lat, do chwilowego filmu jest głupie. Chociaż nie do końca rozumiem czy miałeś zamiar chwalić Marvel czy wręcz przeciwnie. Owszem, Marvel jest świetny, ale nie da się porównać takiej pracy do takiej pracy. Bo zrób stronę w 3 minuty, a inna osoba napisze ją w tydzień. Ciekawe kto zrobi lepszą. Tak to działa.

Dalej jestem przy swoim, a Twojej niechęci do tego, że ktoś myśli inaczej nie rozumiem. Z resztą argument "pokręciłem się po Twoim profilu" też do mnie nie przemawia. Bo co, bo oglądam gorsze filmy? A gorsze są, bo Ty ich nie lubisz?

Mam nadzieję, że zmienisz stosunek do opinii innych niż Twoja.

ocenił(a) film na 6
Koyousetsu

Wybacz, ale jak widzę, że ktoś pisze jakieś farmazony (w stylu "wybitne kino") o typowych popcornowych filmach, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Wiem, że nie powinienem, ale czasami zareaguję i coś napiszę. Potem oczywiście wychodzę na snoba, bo jak można atakować czyjąś opinię czy nawet wymagać uargumentowania (!). Jeszcze stwierdzenie, że "o gustach się nie dyskutuje" to taki typowy samobój, zazwyczaj kończący jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. Uwierz mi, że mam duży szacunek do osób lubiących kompletnie inne filmy niż ja, ale posiadających jakikolwiek gust. Zresztą niech każdy ogląda i lubi filmy jakie chce, ja nic do tego nie mam, naprawdę. Gorzej jeśli taka osoba wypisuję brednie na forum czy innym portalu (w tzw "realu" można normalnie pogadać, więc ciężko znaleźć taki przypadek), wtedy mogę zainterweniować (najczęściej z ciekawości, nie żeby się nad kimś wywyższać, bo to skrajnie głupie), tak jak napisałem wyżej. Jeszcze poruszę kwestię tych filmów robionych dla kasy. Doskonale wiem, że zapewne jakieś 95% filmów, które widziałem zostało zrobionych dla zarobienia grubych pieniędzy. Tylko jest różnica między filmem, który niesie ze sobą jakąś wartość artystyczną czy to niezwykle popularne "przesłanie", a takim, który robi z widza idiotę i traktuje go jak zwykłą skarbonkę. Dlatego pisałem o blockbusterach, nie o kinie jako całości. Do pytań skierowanych do mnie pod koniec 2 akapitu się nie odniosę, gdyż szczerze mówiąc nie potrafię wyłapać kontekstu (jakieś paskudztwo mnie bierze, przepraszam).

Jeśli chodzi o film skierowany dla dojrzalszego odbiorcy, pozbawiony seksu i przemocy to długo nad tym się nie zastanawiałem, ale przyszło mi do głowy Garden State Braffa - spełnia wszystkie warunki, czego z kolei nie można powiedzieć o produkcji z Hanksem, no bo tam jednak mamy epizod z wojną. ;) Można jeszcze oczywiście zarzucić klasykiem w stylu 12 Angry Men, ale to chyba nie jest konieczne. Tak z ciekawości, to nie bardzo rozumiem twoją niechęć (?) do przemocy, czy seksu w kinie. To one w dużej mierze kształtują relacje między ludźmi, są z nami od początku, no i przyciągają największa widownię, ale to już inna kwestia.

"Ale obie części trzeba pochwalić za to, że mają oryginalną fabułę, której trudno doszukać się w innych produkcjach, nie jest sporo oklepanych motywów jak w wielu kreskówkach, " - przekręciłem coś? Moje zarzuty dotyczyły drugiej części, w "jedynce" historia mi się bardzo podobała i to właśnie tam mieliśmy do czynienia z dzikimi stworzeniami, a kontynuacja przenosi większy ciężar na relacje między bohaterami i kwestię przywództwa, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.

Króla lwa oglądam w miarę regularnie od jakichś 13-15 lat (ostatnio w wakacje) i dalej twierdzę, że to świetnie zrobiona animacja, której historia i scenariusz bronią się same, są pozbawione jakiejkolwiek fałszywej nuty, co trudno powiedzieć o dzisiejszych produkcjach (trafiają się dobre, ale to nie ten sam przebłysk geniuszu Disneya).

Marvel to kiepski przykład, bo po pierwsze jak sam pisałeś to głównie olbrzymie uniwersum, konstruowane z niezwykła starannością i rozmachem (piszę o filmach oczywiście), ale po drugie i co dla mnie ważniejsze produkcje Marvela nie dają takiej swobody w kreowaniu postaci (tego pierwotnie dotyczyła dyskusja). Dobry aktor w dobrze napisanym filmie, jest w stanie nadać postaci taką głębię, która jest nieosiągalna dla żadnych kreskówek czy seriali. Magia kina fabularnego, tylko i aż.

Fajnie, że w końcu coś się dzieje na forum. ;)

ocenił(a) film na 9
G00N3R

Nie no, z Tobą dyskusja nie ma sensu. Przeczytałem tylko pierwsze zdanie "Wybacz, ale jak widzę, że ktoś pisze jakieś farmazony (w stylu "wybitne kino") o typowych popcornowych filmach, to nóż mi się w kieszeni otwiera.". Typowy ignorant, kłamca, pyszałek i dzieciak pełen nienawiści.

Kłamiesz już w kolejnym poście o tym, że piszę coś o wybitnym kinie. Dodatkowo wydaje Ci się, że masz jakieś prawo wyższe oceniać co jest dobre, a co nie. Idź Ty lepiej dorośnij. A nóż Ci się otwiera? To idź weź jakąś kurację uspakajającą. Bo jak nie umiesz panować nad emocjami oraz nie potrafisz uszanować zdania innego człowieka, to jesteś ludzikiem, taplającym się w swoim małym brodziku intelektualnym. Takim półświatku, w którym Ty jesteś najważniejszy.

To Tyle. Jeśli mi odpiszesz, skasuję powiadomienie na mailu i nawet nie zerknę. Nie warto. Nie dla takich ludzi.

ocenił(a) film na 6
Koyousetsu

Będę się smażył w piekle. :(

baba_yaga

Ja mam zupełnie inne zdanie. Shrek 2 nie był naciągany, był właśnie sequelem takim jaki powinien być każdy sequel, więcej przygód, więcej śmiechu, wszystkiego więcej... Naciągane były części 3 i 4, ale wg mnie i tak były nawet dobre... A niestety JWS2 mam wrażenie, że został stworzony tylko dlatego, bo pierwsza cześć była genialna, więc to wynikło z tego, aby nacieszyć fanów... Niektórych nacieszyło, innych zawiodło...

ocenił(a) film na 6

Chyba muszę się zgodzić, a przynajmniej częściowo.

Zawiodłem się na tym filmie. Jedynka bardzo mi się podobała. I przyznam, że koniecznie chciałem obejrzeć drugą cześć, bo pierwsza zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Niestety w przypadku kontynuacji już tak nie było. W zasadzie, zaczęło się dobrze, ale od pewnego momentu, coraz gorzej mi się to oglądało. A! Na początku zaznaczę, że oglądałem wersję z polskim dubbingiem (nie jestem pewien, czy Wy też). O ile nie toleruję zwykłych filmów z dubbingiem (np. "Hobbit" to dla mnie totalna profanacja), tak filmy animowane wydają mi się o wiele lepsze w polskim wydaniu (weźmy np. "Króla Lwa", "Krainę Lody"). A skoro już jestem w tym temacie, to muszę powiedzieć, że strasznie mnie zirytował głos Czkawki. Zmiana aktora wyszła strasznie. Dodatkowo, z tego co wiem, zmieniono osobę odpowiedzialną (reżyseria) za dubbing w stosunku do pierwszej części, co też widać. Wydaje mi się, że Pani Elżbieta Kopocińska spisała się w tej kwestii. Dialogi brzmiały o wiele lepiej, a postacie miały to coś. Były znacznie lepiej oddane, niż w kontynuacji.
No to od początku. Wstęp jest bardzo fajny. Lubię takie nawiązania do poprzednich produkcji i w tym przypadku też to zadziałało. Bardzo podobało mi się też to, co się stało z Czkawką. Widać, że dorósł. To już nie ten dzieciak z jedynki. Wciąż ta sama postać, a jednak trochę inna. No i jego strój oraz wyposażenie. Z tego co widziałem, niektórym się to nie podobało. Mnie wręcz przeciwnie. Uwielbiam kozackie postacie, ale bez przesady oczywiście (dobrym przykładem byłby zwiastun gry Star Wars: The Force Unleashed 2, wejście Ezia w zwiastunie Assassin's Creed: Brotherhood, czy choćby nawet pierwszy zwiastun trzeciej części Wiedźmina). Dobre wejście z wykorzystaniem własnego gadżetu, specjalnych zdolności, ukrytych towarzyszy itp, mające na celu prezentację siły, pozycji. Tak było w przypadku lądowania Czkawki na pokładzie Ereka.
Niestety już przed tą sceną poczułem pewną niezgodność. Otóż w którejś scenie muzyka zdawała mi się zupełnie nie pasować do tego, co się działa na ekranie. Żeby było ciekawiej, był to świetny motyw, ale po prostu nie pasował (oglądałem raz i to już jakiś czas temu, więc nie jestem w stanie przypomnieć sobie dokładnie, która to scena). Tak było też w dalszej części filmu. Soundtrack sam w sobie jest bardzo dobry, wyrazy uznania dla kompozytora. Ale nie pasował do filmu, a raczej do akcji. Nie czułem takiej spójnej całości. Raczej jakby ktoś wziął sobie jakiś utwór, wkleił to do swojego ulubionego filmu i wrzucił na YT.
Co do samego filmu. Nie lubię mówić, że kontynuacje są złe, a już na pewno nigdy nie mówią, że są robione dla kasy. Przecież wszyscy wiedzą, że film też musi zarobić. Tak każda forma rozgrywki. Przecież gry też nie powstają, bo twórcom się nudzi w domu. To samo z muzyką. Wielu z nich to artyści. Tworzenie dobrego filmu, czy gry to nie lada wyzwanie i żeby osiągnąć arcydzieło, trzeba się temu poświęcić. Ale dziś wszystko kosztuje, a twórcy także muszą z czegoś żyć. Wiadomym jest też, że niektórzy po prostu chcą wycisnąć jak najwięcej pieniążków. Człowiek zawsze leciał na kasę. Niestety tak jest. Nie ma sensu powtarzać to przy każdej okazji. W tym przypadku, wydaje mi się, że wcale tak nie było. Owszem, widać było okazję na zarobek. W końcu pierwsza część była świetna i twórcy na pewno stwierdzili, że można na tym trochę zarobić. Ale poprzedniczka stwarzała też pewne warunki. Dało się zrobić dobrą kontynuację, więc spróbowali. Niestety nie wyszło.
Dobre produkcje mają z tym na prawdę spory problem. A bardzo dobre to już w ogóle mają przerąbane. I to jest ta sytuacja. Jedynka okazała się świetna. Hit po prostu. Dobra, to co dalej? Co z tym można zrobić? Zaczynają się problemy. Co zmienić, co dodać, co odjąć itd. To jest naprawdę ciężki proces. No i widać, że coś się udało. Czkawka dorósł, żyje tak jak chce, ale wiszą nad nim przyszłe obowiązki. Jednak wciąż poznaje świat, którego wcześniej nikt z jego wioski nie odwiedził. Jednak to co się dzieje dalej już nie idzie w dobrym kierunku. Moim zdaniem, twórcy za bardzo chcieli. W tym filmie jest za dużo wszystkiego! A raczej, za dużo powrotów, takich mały upadków i zwycięstw. Akcja filmu za szybko poszła do przodu na początku filmu, przez co za wcześnie znalazła się w ważnym momencie. Wydaje mi się, że twórcy chcieli ominąć takie zwykłe kwestie, bo pojawiły się w jedynce. Może to i dobrze, ale za bardzo wzięli to sobie do serca. Przez taki zabieg, widz jest szybko wrzucony w nurt wydarzeń. Cały czas coś się dzieje. Nie ma takiego płynnego rozwinięcia akcji. Np. Czkawka powinien poznać matkę o wiele później. Najpierw winien spotkać tą zagadkową postać. Ona ucieknie. Zobaczy ją po raz drugi, dopiero za trzecim razem nawiążą kontakt. Wiadomo, po zwiastunie każdy będzie wiedział, że to jego matka. Ale to buduje podświadome napięcie, pewną zagadkę. To samo tyczy się pierwszej sceny z Erekiem. Za szybko się to wszystko stało. A bitwa, podczas której został pokonany Alfa i zginął ojciec Czkawki była zupełnie niepotrzebna. To od razu powinno się dziać na Berk. Wprowadzając tą bitwę, twórcy wprowadzili niepotrzebny element. W takim filmie powinna być tylko jedna taka scena. Wielka walka o dobro. A tu są dwie. Niepotrzebnie...

Zaznaczam, że jest to moja prywatna opinia. Dodatkowo piszę ją o dość późnej godzinie i to jeszcze po całym dniu pracy, więc mogłem się trochę zgubić we własnej wypowiedzi :P Nawet nie jestem pewien, czy powiedziałem wszystko co chciałem.
Ale chętnie podejmę się dyskusji
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)