No to tutaj rozdział drugi, chyba nieco lepszy od poprzedniego. Tylko że nie polecam go fanom Hiccstrid, bo...no bo tworzy się tutaj pewien trójkącik.
Gość
Czkawka wybrał się z Astrid na wycieczkę po okolicy. Ciągle miał nadzieję znaleźć nowe gatunki smoków. I ciągle skrycie wierzył w znalezienie jakiejś nocnej furii, mimo że jego mama twierdziła, iż Szczerbatek jest ostatni z gatunku.
- Czkawka...- odezwała się Astrid- Co tam tak lśni ?
- Chodźmy sprawdzić.
Okazało się, że to poturbowany smok. Obok niego leżała czarnowłosa dziewczyna. Otworzyła oczy i okazało się, że są jasnoniebieskie. Jęknęła. Czkawka pomógł jej wstać.
- Chyba musimy popracować nad omijaniem przeszkód. - powiedziała do swojego smoka, z początku ignorując ich.
- Co tu robisz ? - zagadnęła Astrid.
Dziewczyna spojrzała na nich tak, jakby dopiero teraz ich zobaczyła.
- Uciekałam ze swojej wioski, ale...
- Co ?! - krzyknęli jednocześnie.
- Tam mamy bardzo głupie zwyczaje. Rodzice nam rozkazują we wszystkim. Łącznie z wyborem smoka. Już wcześniej złamałam prawo, bo sama poszłam szukać swojego smoka. Potem rodzice kazali mi wyjść za jakiegoś starego gościa. A potem wszyscy chcieli zabić Miedziaka. Dlatego uciekłam.
- Rozumiem cię. - powiedział Czkawka. Pięć lat temu również musiał się zmierzyć z tradycją.
- Nigdy nie widziałam takiego smoka. - stwierdziła Astrid, po dokładnych oględzinach Miedziaka.
- Możliwe, że nie widziałaś. Mieszkamy na innej wyspie.
- Wow. Jak...
- Berk jest największa, ale dookoła istnieją też inne. Nie wiedzieliście o tym ? -zdziwiła się dziewczyna.
- Wiedzieliśmy, ale myśleliśmy, że są niezamieszkane.
- Tak czy siak mieszkam na jednej z nich. Miedziak wpadł na skały. Nie umiem go za bardzo wytresować.
- Masz szczęście. - orzekła Astrid. - znalazłaś eksperta od udomawiania i tresowania smoków.
Czkawka się zarumienił.
- Nie przesadzaj. Oprócz Szczerbatka nie wytresowałem żadnego innego smoka.
- Miedziak, słyszysz ! - krzyknęła zachwycona dziewczyna. - Będziesz mieć przystojnego tresera.
Chłopak zrobił się czerwony jak burak.
- Jeśli chcesz możemy pokazać ci Berk. - powiedział. - Tylko nawet nie wiemy jak masz na imię...
- Evel. A wy ?
- Jestem Astrid. Jeśli chcesz, oprowadzę cię po naszej wiosce.
- Przede wszystkim pokaż mi wasze gatunki smoków.
Wszyscy wsiedli na Miedziaka i polecieli do wioski.
- Możesz mieszkać ze mną. - powiedział Czkawka. Zobaczył minę Astrid więc dopowiedział – Ale tylko tymczasowo. Powinnaś wrócić na swoją wyspę. Jeśli jest tam naprawdę tak źle mogę tam polecieć.
- Serio ?! Byłoby cudownie.
- Na razie jednak Szczerbatek musi nauczyć Miedziaka jak się lata.
Smok Evel warknął, a Szczerbatek zrobił dumną minę.
Rzeczywiście, Miedziak nie był w najlepszej formie, jeśli porównać go ze Szczerbatkiem. - przyznała Evel, po skończonych wyścigach pomiędzy skałami. Jej spiżowy smok miał otarcia na skrzydłach i łapach i mruczał z niezadowoleniem. Czkawka był dumny ze Szczerbatka: nocna furia nie była zmęczona i ani jeden raz nie dotknęła skały.
- Chodźmy do mojego domu. - powiedział Czkawka. - Nadchodzi wieczór.
Poszli więc do domu Czkawki. Astrid już na nich czekała przy kominku.
- O...cześć. - powiedziała Evel nieco rozczarowana. - Nie spodziewałam się tu ciebie.
- Zawsze wieczorem opowiadamy sobie śmieszne historie. - powiedziała mama Czkawki, która krzątała się z tyłu.
- O ! Opowiedz o tym jak jeden wiking gonił cię z dwumetrową maczugą ! - krzyknęła Astrid, a Evel parsknęła śmiechem.
- Haha ! Nie była dwumetrowa. - poprawiła ją Valka.
- Gonił mnie, bo ukradłem mu buty. - powiedział Czkawka. - Dlatego, że one strasznie śmierdziały, a jego smoka to drażniło. Wrzuciłem je do wody i prawie odpłynęły. Gdy Szczerbatek je wyłowił były już czyste, ale i tak wiking nazwał mnie lekkomyślnym wodzem.
- Hi hi hi hi hi hi ! - zaczęła się chichrać Evel. - A pojął w końcu, co tak wkurza jego smoka ?
- Tak. Ale i tak był na mnie zły, bo czuł się potem, jakby chodził po mokrych owcach.
- Wichura bywa czasem śmieszna. - powiedziała Astrid. - Pamiętasz, jak się bawiła twoim mieczem ? Eret ciągle go wyrzucał a ona go przynosiła ! Do teraz często się nim bawi.
- Ha ha ! - zaśmiała się znów Evel. - Miedziak jest śmieszny gdy próbuje udawać ludzi. Staje na dwóch łapach i robi śmieszną minę.
- A mój smok kiedyś niańczył Czkawkę. - powiedziała Valka. - Co prawda po chwili mnie porwał, ale to było słodkie.
- Porwał panią ? - zaciekawiła się Evel.
- To długa historia. - uciął Czkawka, który trochę posmutniał. Spojrzał na Evel, próbując dać jej do zrozumienia, żeby nie drążyła tego tematu. Jej oczy pięknie wyglądały w blasku ognia.
- A wy powinniście już iść spać. - zakomenderowała mama Czkawki.
- Jasne. Dobranoc Astrid. - powiedział Czkawka.
- Dobranoc wszystkim. Jutro pójdziemy do twojej wioski, Evel.
- Dzięki. Potrzeba tam trochę reform.
Została sama z Czkawką. Przez chwilę w ciszy patrzyli na siebie. Czkawka nie wiedział dlaczego, ale Evel trochę go oczarowała. Może podoba mi się, że jest taka buntownicza ? - pomyślał. - Że uciekła z wioski, bo nie chciała wyjść za kogoś, kogo nie kocha, nie chciała mieć smoka, którego nie kochałaby tak, jak Miedziaka. W zasadzie jest trochę podobna do mnie.
Jego rozmyślania przerwała mama, znów ponaglając do łóżka.
- Ale mamo, w nocy mogą nas napaść smoki. - zażartował i wszyscy wybuchnęli śmiechem. - A zresztą w nocy jest większe prawdopodobieństwo spotkania drugiej nocnej furii.
Valka spojrzała na niego i westchnęła.
- Przecież mówiłam, że Szczerbatek jest ostatni.
- Skąd możesz to wiedzieć ?
- Gdy byłam na wyspie Alfy dużo podróżowałam i badałam nowe wyspy. Na ŻADNEJ z nich nie widziałam nocnej furii. Gdy zobaczyłam Szczerbatka...ah, to było wspaniałe.
- To skąd wiedziałaś, z jakiego on jest gatunku ?
- Wiem dużo o smokach. Gdy mieszkałam w Berk często czytałam Księgę Smoków.
- Ale skąd wiedziałaś, jak nocna furia wygląda ? Tam był tylko opis, dopiero później go narysowałem.
- Wystarczy, Czkawka. Po prostu wiedziałam. Idźcie już do łóżka.
Czkawka poszedł.
- Zawsze wieczorem robi się ciekawski. - szepnęła Valka do Evel.
W końcu oboje poszli spać. Czkawka miał sporą sypialnię.
Nazajutrz, gdy chłopak tylko otworzył oczy, zobaczył nad sobą Evel.
- To co, pójdziesz pogadać z moimi rodzicami ?
- Musisz o tym pogadać z wodzem. - powiedział zaspany, ale skłonny do żartów Czkawka.
- O...a kto jest wodzem ?
- Ja.
- No to nie ma problemu. - informacja ta dotarła do jej mózgu trochę później. - O matko, ty jesteś wodzem ?! TY ?! Przecież ty masz dwadzieścia lat ! Jakim cudem tak szybko jesteś wodzem ?
- To długa historia, o której nie chcę się od rana rozwodzić. - znów posmutniał. Dlaczego Evel ciągle poruszała takie tematy ? Ale nie mógł jej za to winić. Była tu nowa.
- Póóóójdziesz ? - spytała znowu Evel, przy ,,ó” robiąc dzióbek jak do całowania. Czkawka dziwnie się poczuł, bo właściwie jej twarz była teraz całkiem blisko niego.
- Jasne.
- Szczerbatku !!! - wydarła się dziewczyna. - Mordko !! Smoczusiu !!!!! Taś taś !
- Cii. - mruknął Czkawka, mrugając do Evel. - Nie lubi określenia smoczuś.
- Aaa...Dziwne, Miedziak lubi.
- Każdy smok ma swoje fochy.
Wyszli na zewnątrz. Czkawka znał tę ciszę. Zanim Szczerbatek dosłownie zwalił mu się na głowę, skoczył wprzód. Nie zaplanował, że gdy popchnie Evel, upadną razem na trawę. I nie wiedział, że akurat obok będzie przechodzić Astrid. Szybko wstał i pomógł wstać Evel. Astrid gapiła się na nich z otwartą buzią. Zanim Czkawka zdążył jej cokolwiek wytłumaczyć, odbiegła. Mimo że to nie była wina Evel, był na nią trochę zły. Możliwe, że cały jego związek z Astrid właśnie się sypnął.
Wsiedli na Miedziaka i wystartowali.
Jest lepiej niż ostatnio ;)
Subtelniej dozujesz liczbę informacji w rozdziale, dzięki czemu znacznie lepiej mi się czyta ;)
Podoba mi się postać Evel, chociaż chciałabym, żebyś dokładniej opisała jej wygląd. Brakuje mi trochę takich dłuższych dopowiedzeń, dzięki którym lepiej mogłabym sobie wyobrazić całą sytuację.
Nadal robisz spacje przed znakami interpunkcyjnymi, ale sama wiem, że nie łatwo to wytępić ;p
Nie wiem, czy Czkawka zauroczyłby się inną dziewczyną, będąc z Astrid(wydawał się z nią szczęśliwy), ale ja lubię rotacje w związkach. Szczęsliwe, ciągle słodzące sobie parki są nudne xDD
Z niecierpliwością czekam na więcej ;p
Evel jest przeurocza! A to opowiadanie jest całkiem ciekawe. Nie ma co ględzić, że pędzisz z akcją. Każdy ma swój styl. ;)