A jeśli nawet to bluźnierstwo to bluźnić będe, bo to co wyprawia aktorsko Colin Firth przez cały film jest boskie !!! (Śmiem twierdzić, iż właśnie sam Bóg maczał palce w talencie wspomnianego aktora). Końcowa scena powinna przejść do historii kina, ba stać się legendą za życia! Szok i niedowierzanie, że to tylko film, bo oglądając tylko końcowe pare minut tego przepięknego obrazu odniosłam wrażenie jakbym uczestniczyła w tym wydarzeniu naprawde. Realizm tej sceny plus wspomniane już świetne aktorstwo Firtha dają niesamowitą dawkę emocji, wzruszenia jak również dostarcza radości i wywołuje uśmiech na twarzy ;-) Całość wrażeń dopełnia zabawna postać Logua grana przez niesamowitego Rusha oraz prawdziwie oddana roli wiernej i kochającej królewskiej małżonki Bonham-Carter.
Może moja recenzja jest troche chaotyczna , ale oddaje moje odczucia i wrażenia po obejrzeniu The Kings Speech...Polecam całym sercem ;-)