PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539270}

Jak zostać królem

The King's Speech
2010
7,8 329 tys. ocen
7,8 10 1 328961
7,1 81 krytyków
Jak zostać królem
powrót do forum filmu Jak zostać królem

Dobre kino-swietnie zagrane,wciagajace,znakomicie sfotografowane i zmontowane-kompozycja kadrow jest genialna-wiekszosc filmu ogladamy w duzych zblizeniach,gdzie ekran wypelnia twarz bohaterow co pozwala skupic sie na ich emocjach,to film aktorski,niemalze teatralny gdzie caly ciezar fabuly spoczywa na odtworcach glownych rol.Wazna jest technika inscenizacji-zauwazcie jak Hooper poteguje wszystkie elementy filmu-scenografie,muzykę,kazdy szczegol-jak wazny dla opowiadanej historii jest wystroj gabinetu Logue,ktory stwarza intymnosc,zageszcza atmosfere i pozwala skupic uwage na glownej postaci.To zreszta stwarza kontrast pomiedzy samymi aktorami.Rush decydujac sie na leczenie Bertiego,zastrzega,ze bedzie sie to odbywalo tylko u niego-powsciagliwosc,wynioslosc wpisana w krolewskie wychowanie,zderza sie ze zwyczajnoscia,bezkompromisowoscia i brakiem dystansu ze strony terapeuty,co pozwala wydobyc z tego pierwszego głos,pozwala mu w koncu wyrazic siebie.Tlumione lęki znajduja ujscie.
Od strony filmowej roboty-perelka.Od strony aktorskiej-perelka.Jednak pare rzeczy mi sie nie podobalo-troche za duzo tutaj patosu,zwlaszcza pod koniec,troche nie jasne sa takze motywacje samego Logue,ktory z jednej strony wydaje sie bezinteresowny ale z drugiej jako niespelniony,ekstrawagancki aktor z calkowitym uporem wkupia sie w laski przyszlego Monarchy.Jest tutaj jedna scena,przed koncowym przemowieniem Jerzego,w ktorej krol dziekuje mu za pomoc i pyta czy jest cos co moze dla niego zrobic-Rush odpowiada : "Mozesz mi dac tytul szlachecki",nastepuje krotka,prawie niezauwazalna pauza a potem na twarzy Logue widac lekki usmiech.Skupiona,rozedrgana twarz Bertiego w krotkiej chwili wyraza cala palete emocji-zmieszanie,doze nieufnosci,zaskoczenie polaczone z dystansem.Talent Firtha i Rusha widac tutaj w calej okazalosci-kilkunastosekundowa scena a mamy wszystko na talerzu.
Oscarowa Akademia lubi takie tematy-prawdziwa historia,ze zblizajaca sie wojna w tle,przemiana glownego bohatera z ktorym mozemy sie identyfikowac,rozumiemy go ,mimo,ze dla zwyklego zjadacza chleba jest z kompletnie innej polki .Fascynuje ale budzi tez politowanie.Jest silny,a jednoczesnie slaby.I w koncu ostatnia rzecz-pielegnowanie konserwatywnych wartosci i wiekowej tradycji,ktore w obliczu zblizajacej sie katastrofy sa jedynym mozliwym wyjsciem i oczekiwaniem.I wlasnie do tej tezy mam zastrzezenia-chociaz Hooper z jednej strony pokazuje niszczacy wplyw konwenansow,presji,ktorej poddawana jest jednostka,to zatrzymuje sie w polowie drogi i w ostatecznym rozrachunku czyni swojego bohatera ich kontynuatorem.Dla mnie tym samym przemiana Krola staje sie mniej wiarygodna i koturnowa.A moze to ja za duzo sie czepiam,twierdzac ,iz czasy rzadow twardej reki przemijaja-w koncu to angielska monarchia jak zadna inna przetrwala wieki,wszystkie zawirowania takze te wspolczesne.A w dzisiejszych nie pewnych czasach ludzie potrzebuja odwolywania sie do tradycji,do czegos co znaja-potrzebuja mentora z ktorego mogliby byc dumni-tak jak kiedys z Jerzego,a dzis z -Elzbiety.Nawet jezeli wplyw na wladze posiada niewielki,to wyzwala w Brytyjczykach dume-cos co kazdemu narodowi potrzebne jest aby budowac swoja tozsamosc.I o to chyba chodzi.Ale czy to wystarcza na Oscara-nie wiem.