Sama muzyka, zdjęcia czy gra aktorska super. Ale bardzo mierzi mnie w dzisiejszym kinie ta ordynarność. Sceny seksu są potrzebne, rozumiem to, że nadają klimatu ale teraz w każdym filmie robią je nie smaczne i już bez wyczucia. Film też meczył mnie właśnie tym wątkiem miłosnym głównego bohatera. Poza tym mam nadzieje, że każdy rozumie morał tego filmu który został za mało uwidoczniony i dopiero pod koniec. Siedząc w kinie jak była mowa o Masie to cała sala poruszona, a jakaś grubsza reprezentantka jp co chwile chrumkała pod nosem że "hehe frajer". Mam nadzieje, że wszyscy ludzie widzą to że ten film mówi "bycie gangsterem jest złe" a nie "Ale super! łatwe kobiety, dużo hajsu i narkoryki".