przede wszystkim obsada, muzyka i zdjęcia. Również sama historia, bardzo poetycka w prowincjonalnej scenerii (mojej ulubionej). Żartobliwa, czasem niezwykle prawdziwa.
Choc niewiele zostało z samego zamierzanego "Pachnidła" Suskinda, to jedna wg mnie bardzo wiele pozotsało. Zapach miłości, jego poszukiwania, próby i błędy.
No i do tego wplątanie w to wszystko historii kochanków, żyjących 400 lat temu.
Film wydaje się trpochę za długi, troszkę się ciągnie i dłuży. Ale dzięki ładnej muzyce i ciekawym zdjęciom nie jest to zbytnia udręka.
polecam...
pzdr.