Przyznam, że film wzbudził we mnie niesamowity spokój. Może nie silniejsze emocje co można by uznać za błąd. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie odcisnął na mnie swojego piętna. Jest niezwykle przyjemny dla oka. Jak go scharakteryzować kilkoma słowami? Sens życia, wiara, miłość, miłość i jeszcze raz miłość. Wprost bije swoim ciepłem. Trudno mi porównać "Jasminum" do jakiejkolwiek innej produkcji. Jest jedynym takim filmem. Oczywistą rzeczą jest iż autor czerpał wiele z powieści Suskinda "Pachnidło". Ale problemy poruszane w obydwu tytułach są absolutnie różne.
Klasztor pełen pachnących mnichów. Po prostu poezja. Przeor z niepowtarzalną misją i naukowym podejściem. Oraz oczywiście mała dziewczynka która wbrew pozorom nie sieje zamętu w murach klasztornych. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o bracie Zdrówka, który ostatecznie za wstawiennictwem świętego Rocha zostaje świętym. Film wręcz czarodziejski.
Jedyną wadą może być nierozwinięty wątek Nataszy, o której niewiele wiemy. Jej historia może wyglądać ciekawie jednak nie została rozbudowana przez twórców. Ale jest to mała kropla goryczy w morzu pełnego słodkiego miodu.
Film polecam ambitnemu widzowi.