Jedyne co jest dobre w tym filmie to wejściowa piosenka zespołu The Zombies pt. "Time of the Season". Reszta najzwyczajniej w świecie ssie. Drętwa gra aktorska, ciągle męczące wizje głównego bohatera, które zwyczajnie nużą.
Film mylnie zaklasyfikowany do gatunku horror, gdyż nie ma z nim nic wspólnego. W ogóle nie jest straszny, zero napięcia, niedopracowane dialogi.
Proponuje nowa klasyfikacje: DREWNO. Zauważyłem, ze adaptacje opowieści Kinga dzielą się na dwie grupy: filmów bardzo dobrych (jak Lśnienie i 1408) i totalnych gniotów (Mgła i to badziewie). Jak najdalej od kuli...