JAZDA NA KULI to adaptacja e-prozy STEPHENA KINGA. nie czytałem więc tego. Ale sądząc po filmie nie warto było. Garris należy do grona tzw. "wiernych adaptorów KINHGA". Zrobił BASTION, LUNATYKÓW czy LŚNIENIE'97. Filmy te miały swe plusy i minusy - ale były jednymi z najwierniejszych adaptacji prozy mistrrza horroru. Niestetyu - tego co opisuje king nie da się dobrze przełozyć na język filmowy. Boleśnie przekonał się o ty,m GARRIS w JEZDZIE NA KULI , a także ATTIAS w SREBRNEJ KULI. W filmie nie wiele się dzieje - a całość przypomina nieco poplatany i narkotyczny sen. Pomysł był dobry - wykonanie gorsze. Obronił się tu młody Jonathan Jackson = dobra rola. Rozczarował David Arquette, który od kilku lat nie jest w najlepszej aktorskiej formie. Za mało jest w filmie Garrisa strachu i typowego dla horroru zaskoczenia. Jest natoimast kilka elementów czarnego humoru. W rezultacie JAZDA NA KULI jest 96 minutową przejażdzką poprzez nudę. Nie sposób się tu czegoś przestraszyć. Na koniec zaserwowano nam łzawy i pseudoedukacyjny morał. Nie wiem jak to wszytsko zagrało u Kinga - ale chyba podobnie. Bo i sama publikacja mistrza horrory i film Garrisa nie nalkeżą do bardzo chwalonych i znanych.Nie polecam.