"Jazda na Kuli" Kinga jest opowiadaniem stosunkowo krótkim, dlatego też bardzo ciekawiło mnie, jak można zrobić z tego film. Muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony! Książkowa wersja Kuli nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia - ot, jedno z wielu opowiadań Kinga, nawet nie zbliżające się do klasy "Dzieci kukurydzy" czy mojej ulubionej "Szkoły przetrwania". Za to film zdecydowanie wyróżnia się na tle innych ekranizacji książek Króla. Fabuła przedstawiona jest tu bardzo ciekawie, film się nie nudzi, dużo się w nim dzieje, a efekty rozmów z samym sobą czy wyobrażeń Alana dotyczących przyszłych wydarzeń, są bardzo udane. Nawet aktorzy są bardzo przyzwoicie dobrani - nie znam aktora grającego Alana, ale wypadł tutaj świetnie, sprawiał wrażenie zagubionego, trochę zdziwaczałego artysty, starającego się olewać życie - dokładnie tak, jak powinien wypaść.
Ogółem - film bardzo dobry, znacznie bardziej podobał mi się od książkowego odpowiednika, a i nawet dla kogoś, kto nie czytał, kawałek dobrego kina. Choć może typowym horrorem bym tego nie nazwał, bardziej jest to swoisty misz-masz filmu grozy, obyczajowego, nawet z elementami niezłego humoru. No i z bardzo dobrym, mądrym zakończeniem. Ode mnie 8+/10.