Jest to najnudniejszy horror Kinga jaki widziałem. Tak... najnudniejszy. Z początku coś się dzieje (przez pare pierwszych minut potrafi leciuteńko wciągnąć) i myślałem, że się w końcu rozkręci, a tu zonk. Prawie nic się w nim nie dzieje. Nie ma w nim nic co mogłoby wciągnąć (po za kilkoma pierwszymi minutami tej ekranizacji). Strasznie przeciągnięty a trwa zaledwie 100minut, po których ucieszyłem się, że to już koniec filmu. Film zawiera wiele nie potrzebnych dialogów i scen. Po za tym te wyobrażenia głównego bohatera (te jego przewidywania w stylu 'co mogło by się zdarzyć'). Co to ulicha miało być? Żenada, kicha, strasznie denerwujące (zrobione tylko po to, aby film trwal dłużej). Jedyne co może być plusem dla tego filmu do muzyka. Jest w nim kilka naprawdę dobrych utworów rockowych. Nawet aktorzy nie byli w stanie uratować tego filmu. Ogólnie cieniutko i radzę omijać ten film z daleka (choć istnieje cała masa jeszcze gorszych filmów). Można obejrzeć tylko ze względu na Stephena Kinga, ale nie spodziewajcie się mocnych wrażeń.