Film bez głębszego przekazu, jednak nie bez ukrytych podtekstów. Aż do ostatnich scen nie mogłam się zdecydować, czy to zgrabnie wydany nowoczesny western, czy też parodia gatunku. Pozycja idealna dla osób lubiących ekscentryczne role Deppa, nietypowy humor i długie przesiadywanie w kinie - film trwa bowiem aż dwie i pół godziny... w pewnym momencie może to być męczące. Akcja jest jednak sprytnie rozłożona, więc myśl "jest okej... ale mogłoby się już kończyć" przemknęła mi przez głowę tylko jeden raz. Systematycznie słyszane salwy śmiechu na sali wskazują jednak na całkiem udaną produkcję.
Film polecam, warto obejrzeć. Moja ocena to "dobry". Nie porwał mnie, ale myślę, że fanom tego typu przygodówek powinien się spodobać. :)
i o takie zdanie chodzi obiektywne a nie jak buraki piszące że film to góvvno itd nie warto żal br com itd ;D pozdrawiam
a jeśli ktoś jest w stanie uzasadnić, że jego zdaniem film jest słaby? nie ma produkcji, która zgarnia same pozytywne opinie.
Wydaje mi się, że konstruktywna krytyka jest jak najbardziej na miejscu. Nie wszystkim wszystko się spodoba. Ale co może wnieść do jakiegokolwiek tematu wyrażenie "co za gówno"?
Myślę, że o takie właśnie komentarze chodziło Die_by_the_Sword.
O, przepraszam. Trolling to umiejętna zdolność denerwowania, często używając wyrafinowanego słownictwa. Przykład, który przedstawiłeś, to zwykła dysmózgia.
całkowicie sie z Toba zgadzam. Jestem swiezo po seansie i mam takie same odczucia
Czyli będzie to film jakiego się spodziewałem i jakie lubię :P Dzięki za opinię ;]
[SPOILER]Ja też oceniłem na 7 bo przez większość filmu bawiłem się bardzo dobrze i wiele motywów przypadło mi do gustu, ale sceny walki w pociągu i muzyka to jakieś nieporozumienie. Tak jakby reżyser im powiedział że teraz mają chwile żeby się powygłupiać, dzieciak jest ostrzeliwany koleś obok niego pada a on posyła uśmiech do Tonto jakby to wszystko było świetną zabawą a nie walką o życie? Trochę pomyłka a muzyka która temu wtórowała tym bardziej mnie zdenerwowała, ale tak jak mówię całościowo było bardzo okej;)
Mi ten cały Tonto to i tak przypominał podpitego Jack Sparrowa. Zaś co do "salw śmiechu" to niestety siedziałem obok przedstawicieli gimbazy w płci damskiej i niestety się smiały i komentowały o wiele za dużo. zas na scenie gdzie Butch miał poranione palce od wyciągania gwoździa było słychać "fuuuj...łeeee..." - no ku*wa :/
hehe zaś co do "jest okej... ale mogłoby się już kończyć" przewineło u mnie się parę razy. ogolnie zle nie bylo jednak mogloby byc o wiele lepiej. zwlaszcza w srodku filmu, bo tak nuda zawiewało, że na spanie brało. Do kilku scen mozna sie tez bardziej przyczepic - skok Tonto na wagon ze srebrem, jedno z kilku takich scen wybitnie przesadzonych.
Jeszcze mnie zastanawia ten pocisk co stay indianiec dał dzieciakowi, ktoremu ta opowiesc relacjonował. Co to był za pocisk skoro ten co wręczyl Jeźdźcowi to on go wystrzelil.
Wydaje mi się, że właśnie celowo umieścili w filmie wiele sprzeczności i nierealnych scen. Takich logicznych nieporozumień było mnóstwo... w pewnym momencie stwierdziłam, że robią to wszystko celowo. Uznałam, że jest bardzo mała szansa na takie pomyłki w produkcji na taką skalę. ;)
Masz racje trochę się tego nazbierało. Skok z koniem między wagony przed wjechaniem do tunelu, ogólnie sama jazda na koniu na dachu pędzącego pociągu, scena z drabiną, która nawet śmiesznie wyglądała jak indianiec się po niej zaczął wspinać, no i ten skok sam na te wagony ze srebrem. Ogólnie to ten cały indianiec Tonto robił wszystko na takiej za przeproszeniem wyjebce :) zginę to zginę
To znaczy, ukazuje co amerykanie zrobili z rdzennymi mieszkańcami kontynentu, na którym rezydują... Wielekrotnie Cole powtarza, że nie jest istotne i nie ma prawa stawiac sie przeciw, wszystko to, co hamuje postęp. Postęp może być, ale nie można zatracić kultury. Bez kultury jest sie niczym, tylko głupim zwierzęciem pędzącym za pieniędzmi i bogactwem... NIestety na takich ludziach powstało USA. Niby wielki i potężny kraj, ale strasznie bezpciowy. Ktoś zaraz powie, że dokonali i odkryli wielu wielkich i wspaniałych rzeczy. Ja uważam, że zrobili to tylko po to by wypełnić, pustkę w postaci braku kultury i tradycji wlaśnie... Postępem i cywilizację tego się nie zastąpi i USA podtym względem błądzi w kółko, zatraca sie coraz bardziej w sobie. To jest właśnie gorzka prawda.
Jak dla mnie gorzkim przekazem tego filmu było również pokazanie jak skończył Tonto. Mimo, że stał się znaną postacią, owianą legendą (nie wiem jak to lepiej ująć) i przysłużył się społeczeństwu razem ze swoim kompanem to widzimy go jako eksponat w muzeum(?). Mimo tego co osiągnął i co uczynił to na starość stał się jedynie rozrywką dla gawiedzi, zdziwaczałym staruszkiem. Moim zdaniem jest to odzwierciedlenie tego, że nawet jak się jest osobą wybitną to i tak można skończyć w samotności i zapomnieniu.
Idealnym odzwierciedleniem tego stanu bytu jest Kapitan Fuller... Jest mu tak wstyd, że woli udawać, że to co zrobił nie miało miejsca. Jedynie na co ich stać to tabliczka: "The Noble Savage"