Obejrzałem niedawno Lone Rangera. Po wszystkich recenzjach spodziewałem się mega średniego filmu, a dostałem coś o wiele lepszego. Oglądałem film z dubbingiem mimo, że bardzo chciałem z napisami, ale na szczęście jedynie dubbing Tonto najbardziej mnie raził, ale i do tego się przyzwyczaiłem. Niektóre sceny są puste lub zbyt przekombinowane, ale bardzo ładnie wyglądają, pełno szczegółów, ale moim zdaniem zbyt mało scen objaśniających fabułę, a właśnie zbyt wiele tych pustych scen. I co najważniejsze - ten film jakbym nie wiedział, że jest disneya (czuć klimat disneya, ale sam bym się nie domyślił gdyby nie logo), to bym pomyślał, że to dobry film jakiegoś nowego studia filmowego. Posiada bardzo chore sceny (znaczy, chore porównując je do filmów disneya innych) które są zbyt dziwne jak na taki film, i jednocześnie idealne. Muzyka Hansa Zimmera jest dobra, i widać w niej nawiązania i nawet wręcz poprzerabiane utwory ze starych filmów. 8/10 moim zdaniem, warto obejrzeć.