Piraci z Karaibów na Dzikim Zachodzie? To musiało nie wypalić! Za długi. Źle poprowadzony wątek Reida. Ta postać jakoś mnie mdliła. Można być wspaniałomyślnym, ale żeby powstrzymać Tonto, przed zabiciem mordercy brata, to już chyba przesada. Czy Indianie zawsze muszą stanowić mięso armatnie?
Prawda. Osobiście spodziewałam się czegoś bardziej dynamicznego, sugerując się producentami. Ogólnie źle wykorzystany pomysł na scenariusz.
Dokładnie. W końcu można było z tego nakręcić całkiem dobry film. Wydaje mi się też, że w filmie zabrakło jakiejś ciekawej postaci kobiecej. W Piratach była Kiera, a tutaj właściwie kojarzę tylko żonę, a właściwie wdowę po szeryfie. Postać ta jednak nie była jakoś szczególnie wyeksponowana.
Wiadomo było, że film będzie nastawiony na komerchę, bo Depp, Carter i Bruckheimer, ale naprawdę myślałam, że to będzie coś więcej. Śmiem twierdzić, że nawet "Noi Albinoi" był bardziej emocjonującym filmem...
Tego filmu, który wymieniłaś, akurat nie widziałem, ale może kiedyś... A co myślisz o grze Deppa? Pasował do roli Indianina? Według mnie zagrał tą samą postać, co w Piratach. Nie zagrał źle. Lubię takie postacie, to swoiste poczucie humoru. Tylko ile razy można powtarzać ten sam schemat? Natomiast świetnie zagrał Fichtner postać Butcha. Facet jak widać ma monopol na czarne charaktery.
"Noi Albinoi" polecam, jeżeli lubisz kino alternatywne- z początku sceptycznie podchodziłam do tego obrazu, ale urzekł mnie klimat tego filmu ;). Taka mała dygresja.
A co do Deppa, to jestem jego fanką i z tego co wiem, to chyba jego dziadkowie pochodzili z plemienia Cherokee, więc na jego indiańska rolę czekałam od dawna :) Ale sama jego gra była średnia. Nie przekonał mnie do swojej postaci, bo cały czas miałam przed oczami Kapitana Jacka Sparrowa. Co do schematu to masz rację, od czasu "Piratów" Johnny nie pokazał nic nowego. Pomijając może "Sweneey'go Todd'a". Jack Sparrow stał się swoistą ikoną i chwała Deppowi za to, więc niepotrzebnie "ograbia" Kapitana z jego cech wykorzystując je w innych filmach.
Świetny obrazek:-) Co do gry Deppa w pełni się z Tobą zgadzam, że też w Jeźdźcu miałem przed oczami zawadiackiego Kapitana Sparrowa. Jednak w niektórych filmach pokazał nieco inne oblicze niż w Piratach. To tylko moje odczucie. Ale wydaje mi się, że nieco inaczej zagrał w "Sekretnym oknie" i w "Dzienniku zakrapianym rumem". Oba filmy nie cieszyły się jakąś szczególną popularnością, ale w nich można zobaczyć innego Deppa. Nie Sparrowego, ani nie Burtonowskiego. Też lubię Deppa. Ten "Noi Albinoi" będę musiał zobaczyć:-) A jeszcze wracając do tematyki Jeźdźca, to jakie westerny podobały Ci się najbardziej. Dla mnie klasykiem jest Tombstone. Drugie miejsce przyznałbym staremu obrazowi "Butch Cassidy i Sundance Kid", na pudle znalazłby się jako ostatni film "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda". Podobała mi się też nieco zwariowana produkcja "Kowboje i obcy".
Trudno jest mi się wypowiadać na temat westernów, bo szczerze to niewiele ich w życiu oglądałam (w tym na pewno "Zabójstwo..."), ale reszty tytułów nie pamiętam, albo nie chcę pamiętać ;) Ale dzięki w takim razie za podpowiedzi :D Jeżeli oglądam Dziki Zachód to z perspektywy Indian. Mój ukochany "Ostatni Mohikanin", albo "Pochowaj me serce w Wounded Knee". "Sekretne okno" fenomenalne, "Dziennik..." mnie trochę znudził, ale każdy z tych filmów wymagał od Deppa innego wizerunku. Nie wyobrażam sobie żeby Mort w "Sekretnym oknie" biegał z siekierą i łopatą jak Jack Sparrow, bo to by było niepoważne :D Czasem odnoszę wrażenie, że producenci decydują się w ostatnim czasie na Johnny'ego, właśnie ze względu na jego komizm. A przecież od "Edwarda Nożycorękiego" (<3 <3 <3) i "Cry Baby" przez "Dziewiąte wrota" kończąc na "Turyście" pokazywał naprawdę wiele twarzy, nie tylko ze względu na makijaż ;) Ale Jack Sparrow chyba go zaszufladkował. Gdzieś czytałam ostatnio, że Johnny zdecydował się zakończyć/przerwać karierę. Myślę, że mała przerwa dobrze by mu zrobiła.
Wow "Ostatni Mohikanin" też uwielbiam. Śmierć Uncasa zawsze mnie wzrusza:-( Może, że Johnny tak, jak Mort w "Sekretnym oknie" stwierdził, że "najważniejsze jest dobre zakończenie" :D "Sekretne okno" i "Dziewiąte wrota" nigdy mi się nie nudzą. tak sobie myślę, że nie tylko producenci chcą zaszufladkować Deppa, ale my widzowie również. Przyznam się, że przed premierą Jeźdźca też liczyłem na deja vu i kapitana Sparrowa, ale jak już pisaliśmy wyszło średnio. A co do Deppa to zawsze podziwiałem tą jego umiejętność grania różnych ról. Mało jest aktorów, którzy tak świetnie sobie z tym radzą i naprawdę grają różne postacie, charaktery. Jeśli patrzysz się na westerny przez pryzmat Indian, to w wymienionych przeze mnie filmach, niestety tam jest ich mało albo w ogóle. Jedynie w "Kowbojach i obcych" wątek Indian jest i to nawet ważny. Zresztą Harrison Ford przekomicznie opisał ich taktykę, niestety przeniesioną do "Jeźdźca".
Myślę, że jeśli chodzi o "Jeźdźca" to było po prostu sugerowanie się producentami. Kiedy w zwiastunie usłyszałam "film twórców >Piratów z Karaibów<" i "Johnny Depp", to nie można było się nastawić inaczej na ten film, niż tak jak pisałeś "Piraci z Karaibów na Dzikim Zachodzie" :)
jezu człowieku każdy średnio inteligentny człowiek przed pójściem do kina powinien widzieć mniej więcej na co idzie,a ten film dawał mase sygnałów o sobie... poszedłem i obejżałem to czego się spodziewałem przy czym ani przez chwile się nie nudziłem .. jeśli szukasz wybitnych filmów to przestań patrzeć na "menu" w kinach