młody Bruno to nie jest jednak reżyser wyraźnego statementu
np. zdaje się twierdzić, że autentyczna religijność nadal jakoś tam żyje w kulturze ludowej, ale jednocześnie dobitnie podkreśla to wszystko, co w muzyce popularnej jest obrzydliwe i przygłupawe, a więc może jednak chodzi o to, że religia zawsze była tylko częścią kultury ludowej, która jest zaledwie kwitnącym ziemniakiem ludzkiej słabości poznawczej?
oraz druga taka sprawa, że dyskursywna komunikacja wyraźnie tam kapituluje przed gestem, tańcem i muzyką, ale czy to powód do radosnego tarzania się w trawie? znowu niekoniecznie, gdyż oglądając uważnie, nie możemy nie przypomnieć sobie starej tezy, że muzyka zawsze ma w sobie coś diabelskiego, a taniec tym bardziej. być może ich rolą jest po prostu zakłócać naszą rozmowę z Panem Bogiem...
generalnie trudno powiedzieć.