PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=172762}
5,2 1 585
ocen
5,2 10 1 1585
Jekyll Hyde
powrót do forum filmu Jekyll + Hyde

10/10

ocenił(a) film na 8

Film jest świetny, pomaga zrozumieć co z człowiekiem potrafi zrobić chęć zmiany swojej
osobowości. Soundtracki są bardzo klimatyczne, idealnie dopasowane do filmu, który wywiera
duże emocje na odbiorcy.
Jekyll + Hyde to tytuł, którego nie należy porównywać do oryginału jakiejkolwiek książki, tutaj nie
ma potwora, ani doktora Jekylla. Jest młody chłopak, który dostaje zastrzyk pewności siebie,
który czuje sie zaje*isty po zażyciu narkotyku. Po prostu. Nic tu nie niszczy klasycznej historii.
Film ma na celu ukazanie ludziom, że nie da się zmienić swojej osobowości, a jeśli nawet, to
każdy środek może ją tylko zniszczyć, można stracić zmysły,

Polecam!

ocenił(a) film na 10
Jekyllia

Zgadzam się! Nie rozumiem czemu wszyscy mówią, że ten film jest denny... planowałam wząść narkotyki, ale jak to obejrzałam to... zmieniłam zdanie, nigdy ich nie wezmę! Film bardzo pouczający, po prostu wiele osób nie potrafi zrozumieć fabuły i sensu...

Nilima_0

Ktos kto ten film nazywa "dobrym" musial w dziecinstwie postradac zmysly, polecam kwacha, bonjour arivederci roma bang bang bbblrlrlrlblrllrbblrlr

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

Wszystko rozumiem, szkoda tylko, że film jest najzwyczajniej w świecie nudny, słabo zrealizowany i z miernym aktorstwem.

ocenił(a) film na 8
udkojagniece

Każdy ma swoje gusta i guściki, albo powiązania rzeczywiste z filmem. Fajnie byłoby tak sobie czasem zmienić osobowość. Szkoda tylko, że tylko nad charakterem można pracować, a osobowość cóż.. zaburzyć mogą tylko narkotyki.
Film był ciekawy, bo wbrew pozorom ładnie było pokazane do czego może doprowadzić taka zabawa z samym sobą, amatorsko. To nie miał być horror pod tytułem "Ubiorę maskę i zarżnę cię piłą mechaniczną", gdzie akcja dzieje się non stop od pierwszej do ostatniej minuty. To tylko jedna z koncepcji skutków próby - próby wyjścia za granicę chęci zmiany samego siebie.

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

Ja rozumiem pomysł, lubię kino ambitniejsze, nie liczyłam na zwroty akcji co 2 minuty i litry pryskającej dookoła krwi, byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego filmu; eksperymenty z własną osobowością, próby stania się innym, lepszym, zabawa narkotykami.. wydawało mi się, że to może być rzeczywiście fajne spojrzenie na odgrzewany kotlet jakim jest duet Jekyll&Hyde. No ale co ja poradzę, estetyka realizacji tego pomysłu zupełnie mi nie podeszła.

ocenił(a) film na 8
udkojagniece

Może kiedyś trafi się coś podobnego, lecz w znacznie lepszej wersji ;)

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

Fajnie by było bo sam pomysł naprawdę zacny :)

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

Czyli jednak dostrzegasz niedoskonałości w tym filmie, więc dlaczego dałaś 10?
Ja rozumiem, że film mógł Cię skłonić do przemyśleń i wzbudzić jakieś emocje, ale żeby nie widzieć jak on został tandetnie zrealizowany to nie rozumiem...
Aktorzy to są chyba ci co się nie dostali do "trudnych spraw". Kompletny brak emocji.
Postacie zachowują się irracjonalnie.
Sceny w ogóle nie są przemyślane i w większości przypadków nie trzymają się kupy.
Nie oglądam dużo, ale mimo wszystko widzę użycie tam motywów oklepanych w innych filmach.
Całość próbuje ratować się ścieżką dźwiękową, ale ostatecznie to też nie wychodzi zbyt dobrze - moim zdaniem jak na tego typu film to jest jej zdecydowanie za dużo i jest zbyt zauważalna. W niektórych scenach w ogóle mi nie pasuje do obrazu.
Chciałem dać 2 za muzykę i ujęcia, ale przy końcówce autentycznie zacząłem się śmiać - nie żebym nie lubił się śmiać, ale nie tego oczekiwałem po filmie w tym gatunku :/
Zgadzam się z jagnięciną - gdyby film był w połowie tak dobry jak opis to byłoby super...

A co do osobowości to ja uważam, że nic nie jest w stanie jej zmienić, ani żaden cud ani tym bardziej narkotyki.
Nie chodzi mi o to, że człowiek nie może się zmienić na lepsze, czy gorsze.
Mam na myśli, że jeśli myślisz, że chcesz być inną osobą to tak naprawdę już nią jesteś...
Mimo, że faktycznie jesteś tą, którą byłaś, to potencjalnie ta druga osoba już w tobie jest - potrzeba tylko jakiegoś katalizatora aby stała się ona rzeczywista. Innymi słowy to jest tylko inne oblicze ciebie.
Jeszcze inaczej - jeśli teraz uważasz się za dobrą osobę, ale myślisz o tym, że czasem fajnie byłoby wcielić się w kogoś innego i zrobić coś złego, to kto tak myśli? Z definicji twoja "dobra" osoba o tym przecież nie może myśleć. Tak? Więc wychodzi na to, że myśli to ta druga "zła" osoba, a to znaczy, że już nią jesteś.
Ostatecznie chcę powiedzieć, że nie ma tak naprawdę w tobie dobrej czy złej osoby bo jest to tylko kwestia równowagi. Osobowość zawsze zostaje tym samym, a to co można by ewentualnie nazwać zmianą osobowości to zaburzenie tej właśnie równowagi. Co za tym idzie (tym razem już naprawdę kończę) zawsze można się zmienić. Zarówno z dobrej osoby w złą jak i vice versa. No i narkotyki nie mają tu nic do rzeczy.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
Audionysos

Dostrzegam niedoskonałości, jak i w każdym filmie. Nie będę się z tobą sprzeczać, udowadniając swe racje, bo film (choć temat jest z 2012 roku) oglądałam dużo wcześniej i byłam dużo młodsza. Miałam swoje przemyślenia, inne spojrzenie na filmy, lecz lata lecą... Oceny jednak zmieniać nie chcę.
Muzyka jest zajebista, słucham jej do dziś, nawet w samochodzie. :D

Co do samego filmu... Pomysł jest dobry. Gdyby zrobić remake tego filmu, podstawić nieco innych aktorów i bardziej rozwinąć temat, byłby naprawdę fajny. Przy końcówce nie ma się z czego śmiać. Powybijał facet wszystkich przyjaciół, bo sam siebie zniszczył narkotykami. Żeby nie zabić jeszcze dziewczyny, to strzelił sobie w łeb. Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie on siebie kontroluje, tylko że od dawna steruje nim narkotyk.
Powiem ci tak, może jesteś już dużym chłopcem, wiele się dowiedziałeś, swoje przeżyłeś i nieco ogarniasz w temacie ;). Ja oglądając ten film kilka lat temu i nie mając pojęcia o narkotykach inaczej na to patrzyłam. Ale od tamtej pory zdążyłam skończyć gimnazjum, liceum, a teraz jestem w połowie studiów. Mam jakby nie patrzeć więcej rozumu, wiele wiadomości na ten temat, bo nie jedno się widziało czy słyszało. Uważam, że faktycznie film jest fajny dla takiego młodego człowieczka jakim byłam. Pokazuje niewiele, ale wystarczająco.

Co do zmiany osobowości o której wspomniałeś, to cóż... Żaden ze mnie psycholog, psychiatra czy inny człowiek wykształcony w tej dziedzinie, toteż za specjalnie nie będę tu tematu rozwijać, bo skoro ktoś nie ma wiedzy, to się nie wypowiada. Ale z moich własnych przemyśleń uważam, że osobowości jako tako zmienić nie można, faktycznie, bo ją można kształtować. Kształtujemy ją całe życie, a szczególnie w okresie dzieciństwa i dorastania. Są cechy, które nam się w sobie nie podobają i czasem na tyle nas ta cecha męczy, że staramy się jej pozbyć, zmienić ją i trzeba dużo pracy, by faktycznie udało się to coś zmienić na lepsze. Tak mi się przynajmniej wydaje. Kształtowanie osobowości wychodzi nam z marszu, nawet tego nie zauważamy. Jednak jak już chcemy wpłynąć na kształtowanie, to pojawia się problem. Nawet na ogromną skalę. Jekyll w gruncie rzeczy sięgnął po narkotyk z tego co pamiętam dlatego, że był nie tyle nieśmiały, co brakowało mu pewności siebie. Miał kompleks. Widać to było już na początku filmu, jak wyskoczył z biletami do przyjaciółki, a jego kumpel rzucił się z nerwami na niego. Starał się próbować być bardziej rozrywkowy, a nie taki szary, grzeczny, jak był na co dzień. Narkotyki dały mu to, czego chciał. Dały mu pewność siebie, przebojowość, pazur i swego rodzaju siłę. Miał to przez chwilę. Przez chwilę się "zmienił". Był tym, kim chciał być. Stał się Hydem.
Narkotyk to najprostsza droga do tego, by wpłynąć na swoje zachowanie, ale też po niedługim czasie okazuje się najgorsza - co później pokazane było w jego losach, które akurat tak sobie autorzy filmu wymyślili. Mogły być te losy pokazane na setki innych sposobów, ale były akurat tak pokazane. Czy fajnie, czy beznadziejnie, kwestia gustu i budżetu włożonego w film. Najwyraźniej nieco zabrakło pieniążków, by film był zacniejszy, jednak sam pomysł jest fajny.

Wtrącając się nieco w twoje przemyślenia na temat tych "dobrych" i "złych" osób, to dla mnie nie ma podziału ludzi na dobrych i złych. Nie można być dobrym i stać się złym czy na odwrót. Można być lepszym czy gorszym, zachowywać się lepiej lub gorzej, ale nie tak jak to określiłeś. Dobry to jest wg religii Bóg a zły jest Szatan. ;D
Człowiek nigdy nie jest w pełni dobry ani w pełni zły. Nawiązałeś do równowagi i tak, my jesteśmy jakąś swego rodzaju równowagą pomiędzy dobrem i złem. Niczym waga szalkowa. Czasem nam się ramię przechyli w stronę zła, a czasem w stronę dobra. Zależy jaki mamy humor i co w danym momencie robimy.
"Jeśli myślisz, ze chcesz być inną osobą, to tak naprawdę już nią jesteś.. Mimo że faktycznie jesteś tą, którą byłaś, to potencjalnie ta druga osoba już w tobie jest".
(Łatwiej by było jakby nasza rozmowa toczyła się niekoniecznie przez internet :D Łatwiej byłoby się zrozumieć/dogadać :D)
Ale o co mi chodzi...
Ano o to, że myśleć to my sobie możemy... By stać się faktycznie kimś innym to wg mnie trzeba do tego pracy i nie da się być raz takim raz takim. Nie da się mieć dwóch osobowości i używać której chcemy kiedy chcemy. Nieee... Wydaje mi się to niemożliwe. To tak jakbyśmy chcieli nie wiem... Powiedzmy jesteśmy na co dzień ludźmi, a przy pełni księżyca stajemy się wilkołakami. :D nie no. Albo na co dzień jesteśmy szarymi myszkami, ale w każdą środę i piątek stajemy się super-biznesmenami, bo uderzył w nas jakiś "katalizator".
Sądzę, że jesteśmy cały czas tacy sami (nie nawiązując już do pracy nad osobowością) i jeśli chcemy w danej sytuacji być nieco inni, to zakładamy "maskę". Próbujemy się dostosować, na chwilę nieco "poaktorzyć", bo sytuacja od nas tego wymaga. Każdy z nas to robi na co dzień. Inni jesteśmy przy rodzicach, inni przy znajomych, dziadkach, przyjaciołach, czy przy współpracownikach. Sobą jesteśmy tylko w momencie, gdy jesteśmy sami w domu i mamy chwilę dla siebie. Jesteśmy sobą tylko w swoim towarzystwie. Reszta to ciągła zmiana "masek". I rzadko zdarza się, że ludzie są tacy sami zawsze i wszędzie i że nie zakładają tych "masek". Tak się tylko wydaje.

Dobra, więcej nie będę mówić w temacie, bo to tak zwany temat rzeka. Przypominam tylko, że to moje własne przemyślenia i sugestie.
Może 1/10 bym nie dała za ten film, ale między 4 a 6 by się ocena teraz wahała. Ale to dlatego, że przez te lata obejrzałam setki filmów, a w tym około 300 samych horrorów i nieco inaczej patrzę na wszystkie produkcje.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

Właściwie to myślałem o tym żeby zapytać ile masz lat, ale stwierdziłem, że nie wypada ;)
Myślałem o tym, że młodym osobom ten film mógłby się spodobać, wywołując w nich lekki szok.
Dobrze, że film daje do myślenia, ale nie wiem czy polecił bym go komuś. Jeśli chciałbym kogoś przestrzec przed narkotykami to raczej puścił bym mu Requiem dla snu. Zresztą, to co ktoś wyniesie z filmu też w dużym stopniu zależy od tej osoby. Spotkałem się z sytuacją gdzie ktoś wyniósł wręcz przeciwne wartości od zamierzonych przez autora (albo to ja nie zrozumiałem autora ;)
Poza tym też nie wydaje mi się, żeby ten film miał na celu przestrzegać kogoś przed zażywaniem narkotyków(choć jak widać i to się udało;), a raczej właśnie chodziło o zmianę osobowości.
Tak naprawdę nie wiadomo co on tam brał. Była mowa o czymś na bazie ecstasy, ale zaprezentowany efekt raczej znacząco odbiegał od jej działania. Ecstasy to jeden z najbezpieczniejszych narkotyków - tzn. dla otoczenia bo jak się ma słabe serce można kopnąć jeśli się źle trafi, wiadomo. Nazwa nie wzięła się znikąd, po tym nie jest się agresywnym, wręcz przeciwnie, czujesz euforie nie do opisania i masz ochotę dzielić się szczęściem ze wszystkimi. Poza tym od tego raczej trudno się uzależnić. Po jakimś czasie po prostu nie przynosi to żadnych efektów, niezależnie ile nie weźmiesz. Wydaje mi się, że jednak ten film miał pokazywać przebieg wewnętrznej walki z samym sobą, a motyw narkotyków został tutaj użyty tylko jako fundament pod fabułę - solidny, ale jednak zakopany pod ziemią. Ciężko byłoby tak naprawdę oprzeć tę historię o coś innego.

Co do oceny to nikt Ci nie karze jej zmieniać - jeśli Ty kiedyś dałaś 10 to na pewno i teraz znalazła by się kolejna osoba. Moja ocena też nie musi być do końca obiektywna.
Jeżeli chodzi o końcówkę to nie jestem takim sadystą, żeby bawiło mnie cudze nieszczęście - no chyba żeby wcześniej porządnie zalazł mi za skórę ;P
Śmieszne było to jak jego ziomek (głównego bohatera) wszedł do "laboratorium", stłukł jakieś naczynie i po samym jego spojrzeniu zaczął uciekać, potem ujęcia ucieczki jak w typowym blair witch project i w końcu skulił się gdzieś w kącie (brakowało mu jeszcze gluta zwisającego z nosa xD ) i wysyła do swojej koleżanki sms "psychol w piwnicy". No i w końcu lecą mu na ratunek 2 laski na obcasach po czym same zaczynają uciekać i za chwilę walą w drzwi jak jehowy. Na koniec jak na porządnego, czarnego bohatera przystało musiał mieć w piwnicy 3 monitory, na których jest wyświetlana jego nagrana twarz...
Sorry, ale mnie takie sceny zwyczajnie śmieszą, widać ewidentnie brak jakiegokolwiek pomysłu żeby to ciekawie przedstawić, a obawiam się, że nie wymieniłem nawet połowy z podobnych bzdur ;)

Odnośnie bohatera to właśnie nie za bardzo rozumiem na czym miał polegać jego kompleks? Dwie laski wolą z nim iść na koncert (czy co to tam było) niż spotkać się ze szkolnym koksem. Potem jedna z nich rzuca mu się w ramiona, a on mówi "nie mogę"? Nie wiem, może miał problem z wiadomo czym, ale jakoś, dziwnie, później jego dziewczyna nie narzekała. Może ten narkotyk, którym się tak szprycował to była viagra? xD A tak na serio to myślę, że jego zła strona od początku dominowała. O ile czegoś nie przeoczyłem to na samym początku filmu, jak udusił tą dziewczynę w wannie, nie był pod wpływem narkotyku. Do tego stwierdził przecież na początku eksperymentu, że drudzy się nie liczą lecz tylko zwycięzcy i on będzie już tylko zwycięzcą. Cóż, jeśli tak myślał to dla nie go tak było...
Jeśli byłby w nim silniejsze dobro to jednak moim zdaniem po zabiciu pierwszej osoby powinien zabić siebie, albo zgłosić się na policje, żeby go zamknęli. On ciągle jednak brnął w złą stronę.

W kwestii osobowości jeszcze. Też nie jestem żadnym ekspertem i wszystko co piszę opieram głownie na swoich przemyśleniach i tym co gdzieś kiedyś przeczytałem, ale być może jest jednak ta trzecia siła, która trzyma naszą osobowość do kupy. Jest coś takiego jak osobowość mnoga i rzeczywiście można być dwiema kompletnie innymi osobami i nawet o tym nie wiedzieć. Nie chce mi się wierzyć, że o tym nie słyszałaś? To jest o tyle ciekawe, że równie dobrze ja bym mógłby być tak naprawdę tobą i gdyby Ci ktoś o tym powiedział to być nie uwierzyła :) Wydaje mi się, że te maski o których piszesz, również działają na podobnej zasadzie. Jeśli traktujesz je zbyt poważnie, możesz zacząć je rozgraniczać na tyle, że trudno będzie określić kim tak naprawdę jesteś, ale to znowu są już tematy które ciężko się opisuje...
Jak napisałaś "Łatwiej by było jakby nasza rozmowa toczyła się niekoniecznie przez internet :D Łatwiej byłoby się zrozumieć/dogadać :D" - w takim razie, jeśli jesteś z okolic wrocka to zapraszam na kawę :)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
Audionysos

Faktycznie, Requiem dla snu byłby lepszy pod tym kątem. A z tym ecstasy to faktycznie może nie do końca dobrze przemyślane, albo po prostu kiepsko nazwali ten narkotyk.
Laska w wannie faktycznie została przez niego uduszona w momencie, kiedy nie był pod wpływem narkotyku. Myślę, że chłop bał się konsekwencji ze strony prawnej, gdyby puścił dziewczynę, a tak łatwiej było mu ją zabić i potraktować rozpuszczalnikiem jakimś, nie pamiętam czym już. Zresztą, nawet i przy tym jest sporo niedociągnięć. Możliwe, że gdzieś faktycznie to zło w nim od początku drzemało. Albo faktycznie jakieś kompleksy miał. To też mogli bardziej rozwinąć.
Co do osobowości... Może i istnieje ta osobowość mnoga, ale są to nieliczne przypadki. Wszystko leży w psychice ludzkiej, bo nikt się raczej nie urodzi z dwiema osobowościami. No chyba, że jakiś wybryk natury ;)
Chętnie bym skoczyła na kawkę, ale jestem z Gdańska, więc kawał drogi. Ale dzięki ;)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

To szkoda, ale jak będę kiedyś się wybierał do Gdańska to na pewno się odezwę :)
Gdańsk fajne miasto. Raz byłem na wakacjach i bardzo miło wspominam - ładne zabytki, zespół grający na lodówce :D, koleś wymiatał na kontrabasie no i to czego nigdy nie zapomnę, czyli najlepsze świderki jakie jadłem w życiu, mniam! :)

Wracając do dyskusji to w zasadzie się zgadzam ze wszystkim co napisałaś w ostatnim wpisie i nie wiem co mógłbym jeszcze dodać. Jeśli chodzi o wybryki natury to pojęcie względne i wydaje mi się, że w przypadku naszego bohatera właśnie o tym mówimy. Chyba, że chcesz go nazwać normalnym... ;)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
Audionysos

Zapraszam, zapraszam :)

Szczerze mówiąc nie każdy morderca, czy nakroman zasługuje na miano wybryku natury. Normalni też nie są, ale w sumie... Tyle co się już widziało i tyle ile obejrzałam w tych trzystu horrorach, to powiem ci, że on lajtowy był całkiem w tym co robił. xD
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
Jekyllia

No do bohatera teksańskiej masakry to mu rzeczywiście trochę brakuje... :D

ocenił(a) film na 3
Jekyllia

Beznadziejnie zrobiony.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones