tym ciemniej, a reżyser chyba się w nim zgubił. Zaczyna się obiecująco, opustoszałe miasto, samotnicze życie (zacząłem się dostrzegać krytykę konsumpcyjnego trybu: dom wypełniony żarciem, rozmowy z manekinami). Niezła gra aktorska zarówno Willa Smitha jak i jego partnerki - owczarka. Jednak w momencie, gdy pojwiają się zombie, dobre wrażenie znika. O ile komputerowo wytworzone zwierzęta można zdzierżyć (ciekawa scenka polowania - safari za kierownicą sportowej bryki) o tyle zombiaki cięzko przełknąć - wyglądają niezwykle sztucznie. Kiedy się pojawiają film traci sens. Wychodzi wiele nielogiczności: pułapki zastawiane przez zombie, zombie - przywódca, ryki wydawne przez zombiaki (tak nielogiczne jak gadające szkielety w innych filmach), oswojone psy zarażone wirusem, psy które boją się przeskoczyć przez strumyczek światła, choć wcześniej nie miały z tym oporów; przywódca zombiak, który spuscza psy i sobie gdzieś znika i tak dalej i tak dalej. Całość dopełnia patetyczna i dosyć pretensjonalna końcówka: nawrócenie głownego bohatera i jego iście mesjański krok w celu uratowania ludzkości. No cóż. Film przekazuje widzowi pewne fobie i jakieś widzmisię części współczesnego świata, nazwałbym go tą częścią bardziej konserwatywną:
- krytka 'zabawy w Boga', czyli inżynierii genetycznej, która będzie w przyszlości przyczyną naszej zagłady
- wzmacnianie strachu przed jakąś zarazą, która powali całą ludzką populację (podbnie jak paranoidalne podejście mediów do ptasiej grypy) - chodzi tylko o to, żeby nastraszyć (strach wzmaga konsumpcję)
- dostaje się ateistom uosabianym przez postać głównego bohatera: kobieta słyszy głosy i okazuje się, że jest bożą wybranką, choć doktorek kompletnie to neguje, zwycięstwo wiary nad rozumem (w sosie religijno-donioslym)
- Ameryka to jak zwykle ostatni ratunek ludzkości, jeśli ktoś może nas uratować przed unicestwieniem to tylko Amerykanie
Film oceniam trochę naciągając na 5/10. Gdyby całość była utrzymana w klimacie początku albo zbliżonym byłoby co najmniej dobrze; nie spodziewałem sie wiele i też zbyt dużo nie otrzymałem.