Spodziewałem sie innego filmu. Przed obejrzeniem nie czytam rozbudowanych recenzji, aby nie pozbawiać się przyjemności obejrzenia filmu "ten pierwszy raz". Uogólniając - film akcji to może być "Szklana Pułapka" czy inny "Liberator", film sci-fi to np. "Star Trek" a film "akcji, sci-fi" to może być "Terminator" ale nie "I am Legend".
Skoro "28 dni później" i "28 tygodni później" zostały sklasyfikowane jako horrory, to i "I am Legend" powinien być tak sklasyfikowany - oraz jako dramat psychologiczny.
Akcji w filmie wiele nie ma, występuje natomiast cały czas napięcie. Nie ma przy tym elementów "rozluźniających", monologi głównego bohatera z manekinami ukazują dramat jego sytuacji.
Zgadzam się z kilkoma wypowiedziami, że film nie w pełni wykorzystuje potencjał zawarty w historii, którą opowiada, ale wciąż uważam, że to dobry film, być może nawet bardzo dobry. Jest zdecydowanie ciężki i przytłaczający. Końcówka niestety typowo amerykańska - banalna i infantylna.
Najbardziej drażniący element - osobniki zarażone wirusem powinny się wymordować nawzajem. Sa przecież zarażeni wirusem - nie wszczepiono im żadnej "obcej inteligencji" każącej im tworzyć "zespół", nie zamieniają się również w osobną, lojalną wobec siebie, rasę - są to przecież chore osoby, które tracą ludzkie odruchy, uczucia, zachowania - tym bardziej powinn pozagryzać się wzajemnie a nie udawać zombie.
To samo drażniło mnie w "28 dni później".