Na końcu facet umiera od granatu (samobójstwo), co ciekawego jest w byciu nim, jest sam, tylko pies mu towarzyszy, twoje losy nie muszą się odbyć jak w filmie, że umiera, ale np. nie spotyka matki z synem. Cały czas był byś sam i oglądał Shreka na DVD, znając dialogi na pamięć, no i umiera mu córka i żona. Chyba że ci chodziło o zwalczanie "zombie", zabijanie ich i majstrowanie przy serum, to już inna bajka.

Przez kilka tygodni mogło by byc zajebiscie ale co potem ? ? ? nie chciał bym tak spędzić reszty życia.
Lepszym sposobem było by przeniesienie się jak w avatarze.

Człowiek z natury jest istotą społeczną i o ile nie jesteś socjopatą typu Ted Kaczyński nie wytrzymałbyś psychicznie. Wieloletnia niemożliwość odezwania się do kogokolwiek kto by ci odpowiedział, brak nadziei że ktokolwiek jest na ziemi podobny tobie, conocna walka z zombiakami , w której nie ma nadziei na jej wygranie, ciągłe uczucie zagrożenia związane z tym że najmniejszy błąd czy niedopatrzenie może kosztować cię życie - to wszystko siadałoby ci na psychikę i bez przerwy byś myślał czy jest sens tak się szarpać. Jeżeli ci się wydaje że byś wytrzymał to tylko ci się wydaje. Po 2 -3 latach jeśli byś nadal przeżył i po drodze nie popełnił samobójstwa był byś wrakiem człowieka. W takim stanie zrobiłbyś wszystko, dałbyś sobie odciąć kończyny czy cokolwiek aby tylko usłyszeć ludzki głos.