cały czas film był bardzo przyjemny,ale to co wtym miejscu sie dzieje woła o pomste do nieba i szubienice dla rezysera ze to przepuścił to w ogóle przez kamere. W tym momencie film przypomnial typową amerykańska kiszke: czołgam sie najwolniej jak potrafie, nie wstane na noge bo po co, mimo że pod koniec i tak na ta noge musze wstać bo niezdążył bym w ostaniej chwili!
Nie mozna bylo zabic szybciej psów bo trzeba przemyslec wiele spraw z warczącym wilkołakiem przed twarza, i patrzeć jak zabijaja mi psa!
A najgorsze to to że rezyser skazał nas na katownie w postaci 3 minut ciąglego patrzenia jak sam Pułkownik Robert nieville sie czołga na odcinku 10 metrów! W ciszy, zadumie. Ale za to w różny sposób. Zapewne mialo to budowac napiecie, i buduje, chęć rozwalenia monitora.
przyznaję rację, ten moment był straaasznie banalny :) przez chwilę myślałam, że to coś co wbiło mu się w nogę, przebiło również drugą i on nie może ich rozłączyć ;) przez co biedny piesek musiał zginąć :/ ale ogólnie film bdb
Widze że nie tylko mi rzuciła się w oczy ta scenka.....
ale nie można po jednej spiepszonej scence oceniać całego filmu ogółem film mi się bardzo podobał ;)
oczywiście film bardzo dobry, książke napewno doczytam do końca, bo angielski ebook zaginął w akcji.
Jeśli sie doczekam w moim mały mieście w kinie to całkiem możliwe że pójde jak czas pozwoli :)
I nawet wiem w którym momencie pójde do toalety :)
a ja tu http://www.filmweb.pl/topic/764640/Pi%C4%99kna+autoironiaaaa++SPOJLER.html
napisałem jeszcze inną dość śmieszną rzecz, która wpadła mi podczas seansu i która nieco mnie rozbawiła.
Zgadzam się w 100% Scena z sidłami była głupia i zepsuła cały klimat filmu (zresztą podobnie jak debilne zakończenie)
Wyłamię się. Według mnie ta scena była pełna napięcia. Zdąży, nie zdąży, zdąży, nie zdąży... Zdąży, ale jakim kosztem?
Po próbie samobójstwa Nevilla następują zdarzenia i dialogi, których czepianie się jest wskazane.
wlasnie zakonczenie bylo dobre, przynajmniej tu nie bylo zakonczenia w stylu "i wszyscy zyli dlugo i szczesliwie". w koncu w jakis sposob ta legenda musial zostac.;30 minuta filmu,nie przypomina to wam przypadkiem scene z "Silent Hill"?;A zderzenie helikopterow...koles mial cela... Nie wiedzac czemu ten jeden zombiak ktoremu Nevil sie narazil okazal sie w jakis sposob przywodca pozostalych...wydawal im rozkazy, na moscie i kolo domu Nevila...a zastawianie sidel przez zombi czy jak je tam nazwac i czolganie sie przez PULKOWNIKA...nie trzeba komentowac.Miasto moze tak zarosnac w 3 lata? I szkoda ze w filmie dowiadujemy sie o zniszczeniach wywolanych prze wirus dopiero w koncowce filmu.Z filmi i tak najbardziej podobal mi sie Mustang GT500 :)
Zapoznaj się z zakończeniem książki i wyjaśnieniem tytułu - "Jestem legendą" (wikipedia).
Przy takim wzorze twórcy filmu powinni byli stworzyć oryginalniejsze, ambitniejsze zakończenie.
Pozdr.
A wbijcie se nóż w nogę i zobaczymy jak będziecie chodzić .
PS.
Jak ten zombiak wypuszczał te psy to głupotą było to że bały się tego małego promienia , jak by szybko " hycnęły " to by nawet tego nie poczuły :)
a to przejdź sobie przez laser, hycnij sobie :) jak ci sie podoba taka odpowiedź?
Nikt nei neguje że przebita noga jest obolała, widac czytać nei umiesz. tutaj narzekamysobie że rezyser dostarczył nam niecodziennego wrażenia patrzenia na czolganie sie bohatera, co mozna było poprostu ominąć.
I po co ja ci to tlumacze, i tak nie zrozumiesz, jak nie zrozumiałeś od początku.
sighh...
Doooookladnie, ten pierwszy spierd. juz przy koncu swiatelka, a reszta czekala az malutki promyczek zniknie... Troche denny sposob na budowanie napiecia... Ale powiem wam ze ten upadek przed ta akcja byl bardzo dosadny i bolesny do ogladania. A i fajne bylo jak Will prawie ze walil lbem o kamere jak spierdzielal w ciemnosciach. Od razu przypomnial mi sie "Requiem"...