No oczywizda, że zachowanie przywodcy mutantów zadaje kłam wypowiedzi głownego bohatera, że w mutantach zanikły wszelkie ludzkie odruchy. Przecież zaplanował pułapkę na Willa, chciał się zemścić itp. Ale brak logiki w tym filmie bardzo mi przeszkadzał: psy mutanty?! A czemu nie atakują ludzkich mutantów (przecież to inny gatunek)? Jak to możliwe, że mutant rozbija własnym ciałem szkło pancerne? Rzoumiem, że jest wściekły ma maksa, ale fizyka i biologia mają swoje prawa... Raczej by się rozbił na kaszankę, niż w ten sposób sforsował taką ścianę. Kolejna, typowa produkcja made in hollywood, ckliwa, z happy endem gloryfikującym american style of life (kościelny dzwon w osadzie jak fort z czasów osadnictwa)...

Przecież on porwał mutantów bardzo wielu i co miał mówić w notatniku, że zabija rozumne i w jakiś sposób lubiące się istoty, już to że mówicie "przywódca mutantów", zadaje kłam teorii o zaniku instynktów! Chciał wierzyć że są bezrozumne i tyla... Jak w laboratorium zabijam sto myszy, to też wolę nie mysleć, że najpierw je hodowałem i karmiłem... Dlatego go rozumiałem.