dokladnie. dla mnie ten film to marna kopia "28dni/tygodni pozniej". jeden wielki hollywood - skrzypki w tle, mnostwo efektow ktore psuly klimat, schematy - pies najlepszy przyjaciel czlowieka, ktory oczywiscie ginie bo jakby moglo byc inaczej (trzeba troszke poplakac prawda :/ ) no i to zakonczenie Oo mysle ze taki epilog z latwoscia wymyslily bym dziec w przedszkolu ;) scena smierci bohatera - musialem sciszyc dzwiek zeby nie ogluchnac od tych skrzpcow.

nie zebym sie czepial ;) ale ile mozna ogladac w kolku to samo. hollyludki maja wysmienita recepte na zarabianie pieniadzy na nieswidomych ludziach :( robic film na podstawie filmu...(cale szczescie nie wydalem ani zlotowki na ten cudowny film).

Tak na dobrą sprawę, to cała kinematografia opiera się na schematach (a dokładniej motywach zaczerpniętych z literatury - w końcu film powstał na bazie książki o tym samym tytule), więc nie byłbym tak na to uczulony.

Zakończenie rzeczywiście rozczarowujące, ale jak się mówi: "Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził" ;) Nic dodać, nic ująć.