no i niestety ogromne rozczarowanie ! ogromny potencjał został zmarnowany :/ i co w tym filmie robi Will Smith do licha ?
oklepana fabuła milion razy, ściągnięta żywcem niby skalp z Resident Evil ... mialo być lekarstwo na raka a zrobił sie wirus zmieniający ludzi w potwory nie zadne wampiry ale beznadziejne komputerowo zrobione potwory które wszystkie wyglądają tak samo czyli komputerowe gó..no ... i tu przewaga Resident Evil gdzie zombiaki wyglądały jak należy a tu ... ? to jest żałosne :/
co do samej akcji - to w zasadzie jej nie ma, straszne dłuzyzny i nudy, monologi z manekinami i psem ... film stara sie być mądry ale jest załosny
główny bohater znany z rewelacyjnych pełnych akcji i humoru filmów tu jest jak sierota przywiązana do drzewa, ciągle płacz i sie smuci a na koniec ...
opis tego filmu to jakaś porażka, zapowiada bowiem akcje a tu jej nie ma !
a zakonczenie ? to dopiero porażka
kompletne fiasko, nieudolny mix komputerowych animacji z cienką oklepaną milion razy fabułą !
szkoda mi tylko Willa Smitha bo to świetny aktor i gdyby pozostał w tym filmie "sobą" to moze nie byłoby az takiej tragedii !
moja ocena 3/10, sorry ale nie polecam, film dobry dla nastolatków ogarniętych pasją tanich gier komputerowych ...
chała na maxa
uwaga !!! nie czytajcie innych tematów gdyż jest tam opisane szczegółowo zakończenie a po co psuć sobie odbiór filmu
ten film jest na podstawie książki i dla mnie resident evil to gnioty który P. Anderson spieprzył. Tylko Ukryty Wymiar i Mortal kombat mu się udało:)
Co do Efektów to się nie zgadzam są rewelacyjne a Will Smith jak zawsze gra zajefajnie
Mimo tego, że akcji w tym filmie nie ma wiele, to i tak ja ogladałem go z przyjemnością, nie znudził mnie i pozostawił po sobie nie roczarowanie, a pozytywne wrażenia. Widać, że film nie jest jakims psychologicznym dziełem, ale jest to taka "luźna" produkcja. Nie ma tutaj wnikania w umysł głównego bohatera, madrych spostrzeżeń. Film został zrobiony aby dostarczyc ludziom rozrywki i przyjemnosci. Do tego ukazał to, co rzeczywiście może się stać w przyszłości (tyle, że bez tych stwórów).
Co do komputerowych potworów. Efekty sa lepsze niz przyzwoite, choć czasami miałem wrażenie, że ten "przywódca" stworów, wyglada jak Mumia z "Mumii":).
Film jest momentami smutny, czasami zabawny, ale przyzwoicie zrobiony z bardzo dobra grą Smitha. Muzyka też jest niezła. Dla mnie 9/10
"film nie jest jakims psychologicznym dziełem, ale jest to taka "luźna" produkcja. Nie ma tutaj wnikania w umysł głównego bohatera, madrych spostrzeżeń. Film został zrobiony aby dostarczyc ludziom rozrywki i przyjemnosci"
Że co??
Film jest cudownym obrazem psychiki glownego bohatera.
"Film jest cudownym obrazem psychiki glownego bohatera."
Wreszcie ktoś to dostrzegł.
Szacunek dla Ciebie.
Film został zrobiony aby dostarczyć ludziom rozrywki.....
To ci tekst, dla rozrywki to są filmy takie jak Transformers, Piraci z Karaibów i takie tam, szybkie efektowne itp, tutaj kompletnie nic się nie dzieje i jest przedstawiony tylko obraz psychologiczny głównego bohatera. Ja się bardzo rozczarowałem ale pewno dlatego, że źle do tego podszedłem i spodziewałem sie emocji czytając opisy a tutaj zupełnie nie o to chodzi...
pozdrawiam
"główny bohater znany z rewelacyjnych pełnych akcji i humoru filmów tu jest jak sierota przywiązana do drzewa, ciągle płacz i sie smuci a na koniec ..." - moj Boze... i jak tu komentowac...Will Smith mial tu pozostac "soba"... Pewnie powinien rapowac w momencie usmiercania swojego jedynego przyjaciela, powinien rechotac ze smiechu, gdy dowodca mutantow probuje rozbic pancerna szybe... no moglby jeszcze przywiazac malego Ethana na zewnatrz drzwi wejsciowych w noc ataku mutantow na dom; no i przez szpare w oknie nagrac sobie film na kamere wideo. Mialby nowe dialogi do nauczenia sie na pamiec.
Ludzie!!!! Opamietajcie sie!!!
Naprawde uwazam, ze filmy nie powinny byc generowane ze wzgledu na wiek, tylko poziom potencjalnego zrozumienia.(sic!)
nie o to mi chodziło, główniw do zarzucenia mam temu filmowi zły dobór aktora i potwory, które są beznadziejnie zrobione, mamy 21 wiek a tu takie gnioty jak z lat 50 tych xx wieku i samo zachowanie potworów to kompletna porazka - niby wszystkie tak samo sie zachowują i nie myslą a jeden mysli ? jak niby udaje sie mu poskromić swą zwirzecosc powodowaną wirusem ? film ma tyle dziur ze jest po prostu tragiczny ...
jesli chodzi o scene z psem to w niej nic smiesznego ale przypomnijcie sobie chocby film Dzien Niepodległosci, to nie była komedia a rola glownego bohatera była ok i film oglądalo sie naprawde swietnie, jest czas na smutek i jest na jakies jaja a tu ? co to niby ma byc ? mnóstwo niedociągniec ... po prostu nie podoba mi sie kiedy sie robi sierote z moich ulubionych aktorów, to jakby ktos wziął Twoją dziewczyne i prz Tobie ją wy... podobało by Ci sie ? (sorry za porównanie)
takie jest moje zdanie oczywiscie i nikomu go nie narzucam, do kina mozna sie przejsc by wyrobic sobie wlasną opinie :)
pozdrawiam
mi ogolnie film sie w miare podobal (do amerykanizmow juz poprostu trzeba sie przyzwyczaic - ale chcialbym kiedys sie zaskorzyc i zobaczyc unhappy end) jednakze czytajac twoj post musze przyznac ci racje. film byl troche nie poukladany, z jednej strony mial pokazywac psychike osamotnionego czlowieka ktory teskni za towarzystwem innych ludzi, jego przemyslenia itp. z drugiej film futurosensacyjny z zaraza i biegajacymi mutantami. caly ten mix zostal dostosowany do przecietnego widza - czyli ani to byl psycholog ani sensacotriller. mial po trochu wszystkiego na czym stracil.
sadze ze mi sie podobal dlatego ze czytalem ksiazke i wszystkie niedociagniecia fabularne moglem sobie jakos wytlumaczyc na bazie ksiazki - film zreszta tez traktuje jako luzna ekranizacje
efektow nie komentuje - standardowe (moze czasem razilo ze tak duzo rzeczy jest juz robione komputerowo)
własnie, ostatnio zamiast na fabule koncentrują sie na efektach a to przez takich bałwanów którzy całe zycie spedzają przed kompem grając w jakies bzdety, można było naprawde dobrze zrobić ten film ...
Wg. mnie film był bardzo dobry.
Nie było w nim może dużo akcji, zabijania zombi/wampirów ale film miał w sobie "to coś" co przykuwało widza, żeby nikogo nie obrazić "na poziomie".
Film może nie jest jakimś wielkim dziełem psychologicznym, ale właśnie o tą psychologie tutaj głównie chodziło. Można zaobserwować jak się zachowuje człowiek po bodajże 3 czy 4 latach życia samemu.
Zaczynając oglądać ten film, również się nastawiłem na coś w stylu "Resident Evil", ale już po zakończeniu pierwszej sceny można było się przekonać, że taki nie będzie.
W sumie w filmie nie podobała mi się jedna scena... źle, nie wiem skąd się tam wzięła jedna scena, ale to pewnie przez to, że jak już ktoś wspominał, jest to luźna ekranizacja książki.
Co do efektów specjalnych, na prawdę nie wiem, co od nich chcecie. Ale to pewnie przez wyrobiony gust na temat zombie, bo przecież nie w każdym filmie, muszą one być przedstawione w ten sam sposób.
Ktoś wspomniał również o inteligencji tych potworów. W trakcie filmu, było powiedziane, że z braku pożywienia, zmieniły swoje zachowanie.
Podsumowując: Ci którzy twierdzą, że film to dno, ponieważ nie było akcji, to widać na jakim poziomie lubią oglądać filmy (wybuchy, strzelaniny, walka itd).
Pozdrawiam.
Dla mnie także ten film był bardzo dobry. Było w nim "to coś". Co do inteligencji tych potworów. Myślę, że sam Neville jej nie dostrzegł. Potwory były bardzo inteligentne. Mało tego miały resztki ludzkich uczuć. Kiedy Robert złapał tą "kobietę" w wejściu pojawił się "mężczyzna", który spojrzał na doktora z taką nienawiścią i chęcią zemsty, że aż mnie ciarki przeszły! To był wyraźny przywódca tej całej złej bandy. Reszta sluchała się go i wykonywała jego polecenia, bądź co bądź jest to charakterystyczne dla ludzi. Potem Neville wpadł w wymyśloną przez siebie, ale wykorzystaną przeciwko niemu pułapkę. Jak dla mnie ten przywódca mutantów był jakoś spokrewniony z tą złapaną "kobietą". Przez całą resztę filmu wyraźnie chciał zemścić się na doktorze. To on także walił w tą szybę na końcu, to on stał twarzą w twarz z Robertem. Film jest o tyle ciekawy, że "zombiaki" nie są typowymi, bezmózgimi mutantami, które pragną tylko krwi i mięsa. W "I Am Legend" potwory mają również inne cele.
Co do głównego bohatera. Zgadzam się, że film bardzo dobrze ukazuje psychikę bohatera. To co, że facetowi zdarza się zapłakać. Ma ku temu wyraźne powodu: wspomnienia rodziny, utrata psa, który przez te 3 lata nie był dla niego tylko psem, ale towarzyszem, przyjacielem i pomocnikiem. To co, że facet gada do manekinów? Gdyby tego nie robił pewnie oszalałby po miesiącu życia w samotności. Podziwiam bohatera za jego siłę, wytrwałość i wszystkie uczucia, jakie miałam okazję dostrzec podczas trwania filmu.
Powtarzam raz jeszcze, jak dla mnie to był bardzo dobry film.
Muzyka Boba Marleya była ok. Umilała bohaterowi cieżkie chwile, a sam bohater utożsamiał się z Marleyem.
Co do zombiaków jeszcze dodam, że faktycznie nieco podobne do Mumi z filmu "Mumia", ale to nic nie szkodzi:) Pozdrawiam
Zgadzam się, film bardzo dobry. Will bardzo dobrze wczuł się w rolę. Film zasługuje na mocne 8. Warto obejrzeć, polecam.
happy end zabił ten film. Widać że w stanach wybuchł strajk scenarzystów, bo ostatnie 15-20 minut to....nie pasuje do reszty.
Troche to bez sensu.
Powinni zginac albo wszyscy wlacznie z glownym bohaterem albo on powinien sie uratowac i tepic dalej te potworki...
Tak jak sie skonczylo jest jakos tak... bez wyrazu.
Ale to tylko moje zdanie.
"Powinni zginac albo wszyscy wlacznie z glownym bohaterem albo on powinien sie uratowac i tepic dalej te potworki..." A niby po co, skoro znalazł lekarstwo? Główny bohater oddał życie właśnie za to lekarstwo, za to o co walczył przez 3 lata próbując je wynaleźć. Przecież mógł sobie wcześniej "palnąć w łeb" i uwolnić się od tej męki. Ale nie zrobił tego, bo wierzył, że jest w stanie pomóc tym ludziom (mutantom).