Historia Marchwickiego to doskonały materiał na scenariusz, niestety Pieprzyca wykorzystał go tylko w nieznacznej części. Za bardzo skoncentrował się na postaci
policjanta Gruby, za mało na samym mordercy. Największy mankament to niemal kompletna nieobecność Jana Marchwickiego. Oczywiście reżyser ma prawo do dowolnych modyfikacji, bo nie jest to film dokumentalny, ale moja ocena jest taka, iż te zmiany nie przynoszą niczego dobrego.