...ALE CO Z TEGO SKORO JEST ON NUDNY I BANALNY!!! Twórcy jakby na siłę próbują wzruszyć widza jakimiś beznadziejnymi tekstami o czerwonym kapturku czy innymi bzdetami. Przy tym filmie można zasnąć albo "puscić pawia".
Nikt tu nie próbuje nikogo wzruszać. Historia Czerwonego Kapturka, w tym wydaniu dość drastyczna, ma stanowić komentarz do tego, co dzieje się na ekranie, do historii Fuse i dziewczyny, jeśli nie widzisz podobieństw...
Odnośnie banalności- też bym się nie zgodziła. Film jest interesujący, fabuła złożona, ja nie nudziłam się ani przez chwilę.
Trwa wojna domowa, a nasz bohater zabija swoją ukochaną w imię interesów frakcji politycznej.
To nie złożoność akcji, ale jakieś wynaturzenie wszystkiego co ludzkie.
Ukochaną? Oboje od początku grali na tej samej scenie i najpewniej od początku wiedzieli jak to się musi skończyć. Możliwe, że ona faktycznie się w nim zabujała (a jednak prawdy mu nie wyjawiła, wręcz przeciwnie - wciągnęła go w pułapkę) i może on z lekka dał się ponieść uczuciom, ale mówienie o "ukochanej" jest zdecydowanie nadużyciem.
..."mówienie o "ukochanej" jest zdecydowanie nadużyciem."...
Nie jest. Gdyby było inaczej, to scena pociagnięca za spust nie miała by w sobie takiego ładunku emocji.
Co nie zmienia faktu, że ta ukochana nie kiwnęła palcem by go ostrzec, czy ocalić. Nie mamy pewności, czy przypadkiem nie była świadoma pluskwy, którą nosiła w torbie.
Mamy pewność , że wiedziała. Mamy też pewność że chciała z nim uciec. Mamy też pewność, że się całowali, co nie było ,,konieczne" dla żadnej intrygi.
"To nie złożoność akcji, ale jakieś wynaturzenie wszystkiego co ludzkie."
Rozumiem ten punkt widzenia, ale zaznaczę, że widzę to inaczej. Bohater po prostu stawia obowiązek, powinność ponad własnymi, samolubnymi uczuciami. Przecież on udaremnia spisek. Wszystko wedle zasady: cel uświęca środki.
Japończycy mają bardzo podniesiony próg czułości psychicznej w porównaniu do przeciętnego europejczyka.
To społeczeństwo kolektywne - nastawione na sukces ogółu a nie jednostki. Jednostka zawsze jest podrzędna - zupełnie inaczej niż w kulturze zachodu gdzie "ja" jest najważniejsze.
Zatem to co dla nas jest wynaturzeniem dla nich jest zaakcentowaniem.
Najpierw wystawiasz skrajnie jednostronną opinię, a potem się usprawiedliwiasz swoją głęboką analizą psychiki Japończyków. Przykre, że muszę ci to tłumaczyć.
Moja opinia jest jednostronna bo jestem sam - zatem jaka ma być? dwustronna?
Nic nie musisz tłumaczyć każdy, kto oglądał reportaże z tsunami i wywiady z Japończykami wie, że maja inna percepcję odczuwania emocji. Po drugie - każdy wie, że to społeczeństwo kolektywne. Gdzie wtedy byłeś, że cie to ominęło? Oglądasz filmy, którym dajesz 10, choć jesteś ignorantem w sprawach kultury Japonii. Wstydził byś się!
I na koniec - to, że o tym wiem, nie oznacza, że to akceptuję, bo dla mnie jest to wynaturzenie (tak też napisałem) swego rodzaju "wypranie" z emocji. Jeśli dla ciebie jest to akceptowalne - to zastanów się nad sobą.
Celem uzupełnienia dodam: co innego jest mieć wysoki poziom odczuwania emocji, a co innego jest bezwolnie zabić ukochaną osobę. Tutaj widzę sprzeczność, której w filmie nic nie tłumaczy poza zupełnym wypraniem mózgu głównego bohatera.
Pisanie o jakichś szczytnych celach nie ma tu sensu, bo nawet twórcy poddają je w wątpliwość.
Film przedstawia tragedię, bezwolnej wobec systemu, jednostki. Której moim zdaniem nic nie usprawiedliwia.
To "moim zdaniem" w ostatnim zdaniu cię uratowało w moich oczach.
Twoje racjonalizowanie mające na celu usprawiedliwienie twojego stanowiska jest wynaturzeniem. Żałośnie się ciebie czyta.
Przez rok mieszkałem w Chinach i choć Chińczycy to nie Japończycy, to jednak są bardzo podobni, względem różnicy między Europejczykami a Japończykami. Na tej podstawie oceniam ich psychikę i wystawiam 10. Ty oglądałeś wywiady z Japończykami i na tej podstawie wystawiłeś 5 :D
Chińczycy to lenie w porównaniu do Japończyków - tak jakbyś porównywał Rosjanina do Szweda.
Zupełnie różne światy, brak poszanowania dla pracy - prywata jest najważniejsza. Wszędzie brud, smród i rozgardiasz. Ludzie bez honoru - łapówkarstwo aż kłóje w oczy - co jest nie do pomyślenia u "szeregowych" Japończyków (elity kradną jak wszędzie)
Wierzenia mają podobne (buddyzm), język nawet też - Chińczyk zrozumie Japończyka, ale na odwrót jest kiepsko.
Wracając do mojego zdania - brawo Sherolcku - wreszcie do Ciebie dociera, że ktoś może mieć inne od twojego.
Pracuj nad sobą a również dostrzeżesz, że nie masz monopolu na rację.
Stary, przeczytaj uważnie mój pierwszy komentarz w tej bezsensownej dyskusji. Zacytuję: "Rozumiem ten punkt widzenia...". Po czym ty zaczynasz swój punkt racjonalnie usprawiedliwiać, jakby właśnie to on był jedynym prawidłowym. Powyższy komentarz powinieneś skierować sam do siebie.
Miło mi, że wypowiedziałeś się o Chińczykach, bo teraz mogę ci powiedzieć, że gówno o nich wiesz. Wszystko co o nich napisałeś mija się z prawdą. Czy te wnioski też wyciągnąłeś po obejrzeniu wywiadów z Chińczykami?
Napisałeś "nie odwracaj kota ogonem" - wszystko co później opisałem było, po to by pokazać, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem.
Resztę pominę, bo nie zamierzam już tracić czasu na ciebie..
Tak, ale po plakacie i artach promujących spodziewaliśmy się akcji przynajmniej w jakims stopniu z żołnierzami tytułowej Brygady Wilków a tu ckliwa historia miłosna
Akcja skupia sie na tym, co się dzieje, kiedy wilk nie poluje i na ile ktoś, kto jest maszyną do zabijania może stać się normalnym człowiekiem. Ja nie oczekiwałam strzelanki po plakacie i ckliwej historii też nie dostałam.
nudny? - to kwestia gustu, ja go ogladalem juz 3-krotnie (niedlugo zamierzam go obejrzec ponownie) i ani razu sie nie nudzilem
banalny? - co jak co, ale na pewno nie banalny. Skomplikowany i poruszający (przynajmniej mnie).
banalny nie będzie. Nie zmieni tego kolejnych 7.. 9.. więcej wypowiedzi. Są pewne standardy.
Dramatyzm może i być przesadny, przerysowany. Może też bardzo wciągnąć. Ważne - na co położony nacisk. Gdzie przekracza nasza percepcja granice odczucia naturalności-sztuczności.
Mnie poruszyła muzyka. Kadry posiadające czas, dużo czasu. Kadry zastanawiające swą rozciągłością. Plus pancerz "wilka". Ale tu już wyłącznie mój subiektywizm i niektóre skłonności.. do wyłaniania (poszukiwania?) pewnych elementów w różnych anime, filmach.
każdy ma inne progi po tej wypowiedzi to uważam ciebie a nie film za nudny i banalny
aż śmiać mi sie chce jak można o nim powiedzieć ze jest banalny śmieszne :)
JinRoh banalny? <sic!> Akcja jest wolna, trzeba troszke pomyslec... ale jej to nie jest banalne proste anime - god have a mercy !!!
Nooo żołnierz jednostki specjalnej zakochuje sie w lasce, słowo JEDNOSTA SPECJALNA PLUS PLAKAT nastrajały mnie na coś militarnego i z akcją
a ja się po części zgadzam z autorem tematu. film jest zwyczajnie nudny. dynamiczny początek nastawia widza na zupełnie co innego niż zobaczy on w dalszej części - jakieś niepotrzebne intrygi, mnóstwo nic nie znaczących postaci i to co typowe w anime - przerysowany dramatyzm, jak teatrze. nie zawsze pianino, łzy w oczach i podniosłe słowa są warte uwagi. powiedziałbym nawet że bardzo rzadko.
z marnym skutkiem staram się znaleźć coś godnego uwagi jeśli chodzi o anime, coś co mógłbym przynajmniej porównać np do Akiry i po raz kolejny się rozczarowuje.
Więc od początku...
1. Stawiasz kropki, a nie używasz wielkich liter. Więc po co te kropki?
2. Fabularnie "Jin roh", pod wieloma względami, jest lepszy od "Akiry", która w porównaniu do pierwowzoru (komiks)przypomina pacjenta po amputacji.
3. Przerysowany dramatyzm występuje w wielu japońskich (azjatyckich) produkcjach, ale tutaj jest raczej dawkowany oszczędnie.
4. Napisz, co widziałeś i czego oczekujesz, (akcent na akcję, czy na fabułę; jaka tematyka)to podam ci przynajmniej trzy tytuły, które mogą spokojnie konkurować z "Akirą". Widać marnie szukasz, bo jest parę dobrych produkcji.
5. Mamoru Oshii nie jest człowiekiem, po którym można się spodziewać filmu akcji.
Problem z tym filmem może być taki sam jak z innymi produkcjami Mamoru Oshii'ego ("Avalon, "GitS"), gdzie ludzie którzy sięgają po ten film często się spodziewają się widowiska w stylu Terminatorów.
Jeśli znasz produkcje na miarę Akiry, gdzie akcja wgniata w fotel to chętnie je obejrzę.
Produkcja na miarę "Akiry"... Nie wiem w jakim gatunku szukasz, ale wymienię parę pozycji, które są warte obejrzenia:
http://www.filmweb.pl/f192515/Monster,2004 - długa seria, ale termin "wgniata w fotel" pasuje do niej jak ulał (zupełnie nie odczuwa się, kiedy "pękają" te 74 odcinki)
http://www.filmweb.pl/f98249/Perfect+Blue,1998 - bardzo dobry thriller (zresztą pozycje od tego reżysera zaawsze reprezentują wysoki poziom)
http://www.filmweb.pl/f350090/Tekkonkinkreet,2006/opisy
http://www.filmweb.pl/f300972/Mind+Game,2004 - pierwszy o chłopakach z "dzielni", a drugi to trochę surrealistyczna historia miłosna
http://www.filmweb.pl/f296999/Aachi+wa+Ssipak,2006 - to produkcja koreańska, ale solidnie "popieprzona" (kicz, pastisz i co tam chcesz, w jednym); tutaj dzieje się naprawdę sporo
http://www.filmweb.pl/f31866/Ghost+in+the+Shell,1995
http://www.filmweb.pl/f107827/Ghost+in+the+Shell+2+Innocence,2004
http://www.filmweb.pl/f309062/Kôkaku+kidôtai+Stand+Alone+Complex+Solid+State+Soc iety,2006 - klasyka gatunku
http://www.filmweb.pl/f304751/Burakku+ragûn,2006 - w tej pozycji główny akcent położono na akcję (w obu seriach), dużo się dzieje i nie trzeba wiele myśleć
http://www.filmweb.pl/f164727/Cyber+City+Oedo+808,1990 - stara, ale "jara" produkcja (tu również akcent położono na akcję, ale to klasyk cyberpunku)
Mógłbym wymienić jeszcze parę pozycji, ale to na razie wystarczy. Wszystkie te produkcje są równie dobre jak "Akira", z tym że nie należy oczekiwać powielania schematu (choćby ze względu na różne gatunki).
Zgadzam się z opinią Berk-a.
A od siebie do tych zagorzałych obrońców filmu:
Kto szuka głębokiego dna, nawiązań, symboli itd. zawsze je znajdzie. Nawet w największym gniocie.
Zgadzam sie po początku i plakacie myslalem ze to będzie fajne militarne anime a nie romans
Wręcz ciekawym jest, że ludzie nieugięcie przeciągają na SWOJE, próbują zwerbować sądy innego obozu.. bądź stłamsić je, odgrodzić.. dorwać, ukrzyżować. Zaraz zaraz. Czy nie ma myśli subiektywnych? Odczuć, które by warto pozostawić, poszanować.
Jeśli "można zasnąć", "pościć pawia", "jest nudny" - to o.k. Ale uściślijmy: "m n i e nuży", "j a puszczam pawia", "j a zasypiam".
Są i prawdy pragnące obiektywizmu. Czy "banalny"? Może jakaś wypowiedź krytyków? Przytoczyć tylko sześciu (żeby nie tak pojedynczo, by nie znowu b e z a r g u m e n t o w o.. )
Bardzo ładna grafika, która daje radę mimo upływu blisko 15 lat ale co z tego jak fabuła z jednej strony jest trudna – te zawiłości i intryga, a z drugiej strony właściwie prze pierwszą godzinę nie ma akcji, a dynamiczne sceny można liczyć w sekundach. Postaci są płytkie i mało zajmujące, w zasadzie nie rozumiem na czym opiera się znajomość głównych bohaterów przez większość filmu. Może i był jakiś pomysł na ten film, ale zupełnie się rozmył. Lepiej by to wyglądało jako opowiadanie, a szkoda bo grafika zachęcała do obejrzenia. Jest też sporo naiwności z domieszką ckliwości w tym filmie. ZAWIODŁEM SIĘ i to chyba po raz pierwszy tak mocno na japońskiej animacji. Film jest średni do bólu – zero polotu…Przy czym musze zaznaczyć że zakończenie jest dobre i pomysł był tylko coś nie poszło.
Taka jest moja opinia
Hmmm mimo że film mi sie osobiście nie podobał, to nadal o nim myślę - więc jakiś wpływ na mnie wywarł i musze ejszcze dodać że muzyka z tego filmu jest genialna. Słucham jej własnie i to chyba nawet mocniejsza strona tej produkcji niż grafika !
Oooo zafascynowało mnie że autorów filmu zainspirował do jego powstania film "Kanał" Andrzeja Wajdy ! To bardzo ciekawe. Patrząc na członków tego oddziału specjalnego z filmu przychodzi mi na myśl aktualny pomysł Tomka Bagińskiego czyli jego "Hardcor 44" który nadal jest w fazie tworzenia. Na wstepnych grafikach do filmu widać podobne postacie do Fuse.
Popieram Twoje zdanie prawie do końca. Dobra kreska ale nudny. Banalny nie.
Nie potrafiłem obejrzeć więcej niż godzinę, a i tak co jakiś czas w ogóle nie zwracałem uwagi co się dzieje na ekranie.
Ja tak trochę nie na temat. :) Ekhm.... Chyba większość z was pomyślała, tak jak ja o tym co zaraz tutaj napiszę. :) Ekhm.....
Japończycy naprawdę są bezczelni i mają tupet. Robić film o realiach w których to walczyli z Hitlerem. Chyba nie muszę mówić, że byli jego sojusznikami.
Japończycy byliby wtedy sojusznikami każdego, kto umożliwiłby im realizację ich interesów. A że III Rzesza nie miała żadnych interesów w Azji i zostawiła ten kontynent Japonii, czego nie można powiedzieć o późniejszych Aliantach, to tak wyszło.