Oczywiście nic nie jest czarno białe.
Po pierwsze trzeba lubić kino akcji z Hongkongu, długie męczące sekwencje brutalnych strzelanin serwował już wielokrotnie John Woo. (patrz Dzieci Triady - scena w Szpitalu) . Oczywiście Wick to trochę inny styl ,ale chodzi o sposób prowadzenia scen akcji.
Na plus: scenografia, fantastyczny montaż, choreografia walk (ale nie we wszystkich scenach) , klimatyczna muzyka pasująca do bohatera, kolorystyka komiksowa, rozbudowa sekretnego świata przestępczego i przedziwnych praw nimi rządzących, charyzma bohatera , świetna scena śmierci w kąpieli.
Na minus niewątpliwie: powtarzające się elementy choreograficzne ze sceny na scenę oraz ewidentnie powtarzanie scen z części 1 (znów klub/impreza, znów powtarzanie historii o ołówku, znów hotel, w którym ktoś łamie zasady), luki w podstawowej logice- totalny brak policji (!), niezniszczalność Keanu, jeśli akcja dzieje się 5 dni po części 1 ,to kto zszył mu jelita po tym jak dostał kosę od Viggo itd
Podsumowując dla ludzi , którzy chcą logicznej fabuły-rozczarujecie się.
hej, no ale w końcu mamy okazję zobaczyć, jak John faktycznie zabija kogoś tym ołówkiem, więc sądzę, że to raczej na plus powinno iść :D Mit stał się faktem ^^
Tak , ta scena zabijania ołówkiem jest fajna , ale mi chodzi o to ,że kuzyn Viggo opowiada samą historię o ołówku identycznie jak sam Viggo w części 1 . Fajnie byłoby jakby każdy z tych mafiosów miał jakąś swoją "bliską sercu" szaloną historię o Johnie.
Cóż - część ludzi podchodzi do tego filmu całkiem na serio i oczekuje śmiertelnie poważnego kina akcji, w miarę zbliżonego do realizmu...Tymczasem John Wick to krwawa baśń/komiks na ekranie, festiwal groteskowej momentami przemocy, zabawa konwencją, celowo wykreowany nieistniejący świat rządzący się swoistymi regułami i własnymi prawami - jako taki jest wręcz perfekcyjny - jeśli widz kupi przejętą konwencję będzie zachwycony tym co dzieje się na ekranie - ja przynajmniej byłem zachwycony