Scena w metrze to był jakiś żart. Ja rozumie, że to trzeba na pełnej petardzie, ja rozumie, że pewne prawidła, ale w świecie ogarniętym fobią terroryzmu z kamerami na co drugim winklu w metrze jechana jest sieczka i nie ma żadnych służb, patroli, nadzoru, etc. Bajki są fajne, ale nie takie lukrowane.

Przecież uniwersum Johna Wicka jest pozbawione stróżów prawa ! Trzeba było drugiej części i sceny w metrze żeby to zobaczyć ? Już w jedynce biegali z karabinami po mieście jak gdyby nigdy nic :-) tutaj poszli krok dalej. Trzeba to zaakceptować i przyjąć taką konwencję, albo mieć z tym problem. Ja to akceptuje, ale mimo to film nie spełnił moich oczekiwań. Dosyć szczegółowo (oczywiście bajkowo, ale jednak szczegółowo) przedstawiają ten świat morderców, tajne organizacje, hotele, jakieś pakty krwi, złote monety, sklepy dla zabójców...ale psiarni brak w tym teatrzyku. Można i tak, choć w oczy razi aż za bardzo. Poza tym z filmu wynika że na pięć osób w Nowym Yorku co najmniej jedna jest płatnym zabójcą. Również poszli na grubo.
Pozdrawiam.

W punkt kolego, w punkt :)

Jedynka mi się zupełnie nie podobała, przy dwójce zacząłem łykać tę konwencję (maszyny do pisania, ręczna centrala telefoniczna), ale od połowy ziewałem i sprawdzałem ile do końca.

Dobra walka na początku filmu. Potem było gorzej.

Bzdura goni bzdurę scenarzysta który to pisał chyba się troszkę pogubił , bo jaki sens miał John w wykonywaniu zadania skoro i tak na końcu filmu po zabiciu kolesia w hotelu został skazany na śmierć XD, to pytam się po Ch... to całe zamieszanie że musi spłacić przysługę ,bo jeśli nie to zginie?

a. nie wiedział, że bedzie tego włocha załatwić
b. jak już do tego doszło nie wiedział ze bedzie to mialo miejsce w continentalu

Jak nie wiedział jak widział dokąd uciekł ? Mógł poczekać aż wyjdzie ;)

poczekać nie mógł bo chłop powiedział że dobre żarcie jest i może bardzo dużo czasu w tym hotelu spędzić, to go odstrzelił na "świętej" ziemi.

Wątek Fishburne'a fajny, ale niewykorzystany. Myślałem, że w końcówce razem pójdą na odsiecz makaroniarzowi.

Ogólnie rozczarowałem się strasznie i wynudziłem. Ze stylizowaniem na kino akcji klasy B przedobrzyli i wyszedł poziom akcyjniaków z Seagalem czy JCVD i to tych gorszych.

Dokładnie ;)

@bartPLR Ale jak to? Przecież scena z lustrami była najpiękniejsza w całym filmie... Do tego ta muzyka ambientowa - w moim odczuciu obydwa te elementy na krótką chwilę wprowadziły harmonię i eteryczność do burzliwej akcji filmu, i tak jak twierdził głos oprowadzający po wystawie, mogliśmy poczuć, że widzialny obraz nabiera nowego, wielowymiarowego kształtu. Pod tym względem trochę przypomniało mi to wtedy klimat z filmu "Lost River" Ryana Goslinga. Nie wiem, jak komuś może się to nie podobać - trzeba być chyba naprawdę nieczułym na wszelką sztukę manipulacji ludzkim postrzeganiem jak i sztukę w ogóle. Zwróć ponadto uwagę na to, że w obecnym kinie dosyć ciężko jest wprowadzać ciągle to nowe rozwiązania i chwyty reżyserskie - przy ilości współczesnych filmów jest to wręcz niemożliwe.

W kwestii wypowiedzi @sucinum - nie zapominaj, że uniwersum Johna Wicka różni się nieco od naszego, rzeczywistego, zatem i problemy może mieć inne - rozumiem, że motyw z co drugim przechodniem będącym zabójcą jest niewystarczający, żeby to pojąć? :P

rozumiem ze wejscie czterech takich samych kiziorów z karabinami, każdy z brodą tez uważasz ża szczyt kwintesencji smaku i oprowadzania po szczytach ludzkiej estetyki,Proszę Cię nie żartuj

Wg mnie scena z lustrami to taki hołd dla Wejścia smoka i Bruce Lee :-)

Też miałem takie odczucie

Ogólnie ten film był lepszy im mniej bohaterowie rozmawiali, a scenarzyści nie próbowali knuć intryg. Powiedzmy sobie szczerze fabuła była do niczego, a imion bohaterów już nie pamiętam. Oprócz Johna oczywiście. Dlatego irytowało mnie wcale nie tak krótkie wprowadzenie w opowieść, gdy film udawać, że ma jakąś historię.

Fabuła była denna można nawet rzec że jej wcale nie było, ale o to chodziło twórcą, miał to być film akcji jak za starych czasów (tak mi się bądź razie wydaję). Dla mnie początek i akcja we włoszek miodzio, potem żenadix poziom jak z innych filmów akcji i zgadzam się z tobą że czym mniej ze sobą panowie rozmawiali tym lepiej było dla całego filmu. Już po raz kolejny uważam że filmy z jednym wątkiem fabularnym powinny trwać max półtorej godzinny, to nie gra o tron gdzie masz kilka wątków i godzina na odcinek to za mało dla widza.

No John Wick 2 to ewidentny przykład, że dłuższy film wcale nie oznacza lepszy. W jedynce fabuła również była głupia, ale aspekty były o wiele lepiej rozłożone i oglądało mi się ją świetnie. W dwójce jest z tym o wiele gorzej niestety.

Pełna zgoda. Film powinien trwać max 1,5 h przy takiej fabule, bo dłużej zaczyna męczyć.

Nie tylko ty, w ogóle wątek z Fiszbernem można była na kibel wyrzucić, do jedynki nie ma startu, czar prysł, nie ma magii, trzeba się tu zatrzymać i podarować sobie kręcenia dalszych części.

Trzeba nakręcić dalsze części ponieważ to jest coś, co na pewno obejrzę w przeciwieństwie do wielu "arcydzieł" jakże pełnych "realizmu" i samych potrzebnych "wątków". I to jest coś, za co zapłacę, bo wiem, że będę znowu przez dwie godziny siedział jak zaklęty, nie mogąc oderwać oczu od ekranu.

Mnie bardziej rozwaliła scena koło fontanny, gdzie było tak tłoczno że jak zaczęli do siebie strzelać na oślep spodziewałem się 10 padniętych cywili, ale oczywiście cywile jak zawsze przygotowani i każdy na wszelki wypadek założył sobie kamizelkę kuloodporną tak na wszelki wypadek ;/

Mietek Anonim.
2 to film w stylu zabili go i uciekł. Bez dobrej fabuły . Daję max 5.

Nie zgadzam się. Ani minutę nie za długi. Ani przez sekundę nie czułem się jakiś znużony, znudzony. Trzyma w napięciu do końca. Kawał solidnego kina.

W momencie, w którym przeczytałem, że uważasz że Keanu Reeves to świetny aktor - przestałem cię brać na poważnie.