Psychopatyczni, sadystyczni, zboczeni, wykolejeni naziści versus uczciwi, kochający wolność, miłosierni, współczujący Niemcy. Ci drudzy zostali zmanipulowani, wręcz zahipnotyzowani przez tych pierwszych. A właściwie to przez samego Hitlera. Bo jak powiedział przyjaciel głównego bohatera, po tym jak Hitler palnął sobie w łeb okazało się, że robił on straszne rzeczy. No tak, Hitler własnymi rękami wpychał Żydów do komór gazowych i nikt w całych Niemczech nie miał pojęcia co się dzieje.
My możemy sobie się z tego śmiać bo znamy jako tako historię ale co z tego wyniesie nastolatek z USA?
Film nie ukrywa, że to sami Niemcy (naziści) atakowali i zabijali Żydów - pokazuje to często. Jednocześnie jednak pokazuje, że takie brednie były kładzione do głowy dzieciom, wyobrażającym sobie Żydów jako potwory, które nie tylko można, ale trzeba tępić. Perspektywa dzieciaków, które nie rozumieją ideologii, za którą naiwnie starają się podążać, sprawia, że to wszystko wydaje się lekkie i błahe.
A na końcu filmu dopiero okazuje się, że przychodzą konsekwencje i Hitler ich zostawił, a tak naprawdę wszystko to, czego ich uczył, było brednią. Żydzi to nieistotny problem (jak powiedział kolega Jojo, gdy ten oznajmił mu, że jego dziewczyna to Żydówka), bo nadchodzą właśnie realni wrogowie - Rosjanie, natomiast okazuje się, że to, co robił Hitler, nie było jednak takie, jak im się zdawało. Po prostu wszystko w jednej chwili prysło i dotychczasowe bajki o potwornych Żydach i dobrym Hitlerze, w które łatwo wierzyło się 10-latkom, okazały się fałszywe.