Przedstawieni w filmie mityczni naziści i sympatyczni hitlerowcy, tacy nieporadni, a wojna wybuchła, bo paru z nich chciało chodzić w mundurkach. Dla urodzonego w Nowej Zelandii reżysera, to naprawdę egzotyczny temat. Próbując wyśmiać ideologię, niebezpiecznie zbliżył się do uczłowieczenia zbrodniarzy i wpisał się do obecnie występującej ogólnoświatowej narracji, że właściwie, to Niemcy byli ok, ale kilku "nazistów" zniszczyło ich reputację. Śliskie podejście, dla mnie osobiście niesmaczne [koprodukcja z Niemcami, przypadek?]
Nie no, naprawdę świetnie uczłowieczył zbrodniarzy robiąc z nich psychopatów wkładających dzieciom odbezpieczone granaty w spodnie i posyłających ich, by uścisnęli Amerykanina. Albo każąc im uczyć dzieci na obozach jak zabić królika czy rzucić granat. Na pewno uczłowieczeniem było również przedstawienie planu nauczania dla dziewczynek na obozie, który ograniczał się do opatrywania rannych, ścielenia pościeli i rodzenia dzieci. Zdecydowanie uczłowieczył ich czymś takim.
"temat egzotyczny"... jego matka jest Żydówką pochodzenia rosyjskiego i w jednym wywiadzie mówił nawet o tym, że to właśnie ona dała mu książkę, którą inspirował się tworząc Jojo Rabbit. Sam Waititi mówi o sobie jako o polinezyjski Żyd. Polecam poczytać lub posłuchać o transgenerational trauma jeśli wciąż uważasz, że nie jest to dla niego temat bliski.
Co do uczłowieczania, polecam przeczytać książkę tak prostą, że jest lekturą w gimnazjum, Niemcy Kruczkowskiego. Możesz nazywać nazistów potworami itd. ile sobie chcesz, ale chyba dobrze jest też przyznać że to właśnie ludzie są zdolni do okrucieństwa i zbrodni niemożliwych do usprawiedliwienia, jakie popełnili...
Na dodatek ten komentarz o koprodukcji... Nie wiem skąd już to wyciągnąłeś, kraje produkcji wymienione to tylko USA, Nowa Zelandia i Czechy, producenci to Nowozelandczycy, wytwórnie również oprócz jednej amerykańskiej.
Gorąco polecam robić research i serdecznie pozdrawiam:)