Nie do wiary że to jest sequel tego świetnego filmu sprzed 5 lat. Wzięli rewelacyjny, mroczny film o psychopacie i zamienili go w to... coś. Dwa gatunki filmowe których nie trawię - musical i dramat sądowy. Zero fabuły, śpiewanie i gadanie o niczym. I jakby tego było mało to jeszcze go zabili na końcu, haha no co za gówno. Nie wiem kto zatwierdził scenariusz tej katasftrofy, ale powinień dostać "to na co zasłużył" i skończyć jak Murray. Omijać z daleka.