W "Joker: Folie à deux" widzimy Arthura Flecka zamkniętego w szpitalu w Arkham, gdzie czeka na proces za przestępstwa, które popełnił jako Joker. Zmagając się z podwójną tożsamością, Arthur nie tylko poznaje, co to prawdziwa miłość, ale też odnajduje zamiłowanie do muzyki, które od zawsze w sobie krył.
Po pierwszej świetnej części otrzymaliśmy nietrzymający się jakiejkolwiek drogi czy sensu gniot. Filmidło o niczym, banalne a jednocześnie nieprowadzące widza gdziekolwiek, co najwyżej do wyjścia z kina. Polecam omijać.
Pierwsza część Jokera w reżyserii Philippsa pokazywała bardzo ogólny problem społeczny, który bazował na wszechogarniającej znieczulicy, nienawiści do siebie nawzajem, pogardy dla bliźnich i niesprawiedliwości życia. Był filmem, który bardzo zgrabnie przepłynął się po ogromnym problemie. W drugiej części Philipps nie...
więcejI to absolutnie nie jest zarzut. Bo to właśnie społeczeństwo produkuje takich Jokerów - toksyczne, przemocowe relacje rodzinne, zachwyt tłumów nad przemocą, potrzeba utożsamiania się z siłą i anarchią, na którą większość nie stać, ale zachwycają się, gdy inni za nich zrobią to, o czym tylko marzą w snach. I robią...