długo szukałam tego filmu, a kiedy go w końcu znalazłam, okazało się, że kompletnie nie był wart mojej uwagi. Akcja filmu ciągnie się w nieskończoność, w ogóle nie skupiając się na tytułowym bohaterze, tylko na jego rozhisteryzowanej matce i ojcu z syndromem Piotrusia Pana. Kiedy natomiast po dłuuugich oczekiwaniach zaczyna się coś dziać...trwa to raptem 8-10 minut w skali blisko dwugodzinnego filmu...słabiutko...oj słabiutko...