sadze tyle, ze rodzice nie potrafili sie zajmowac chlopcem, bo byli zbyt glupi w porownaniu z nim. dzieciak nie mial typowych jak na 8 latka pasji. kiedy probowal wchodzic w jakies powazniejsze dyskusje czy rozważnia to go zbywali, nie rozumieli, itd. zreszta jak widac nie mieli tez zbyt duzej wiedzy ani zainteresowan. intelektualne przecietniaki. podobnie mega irytujaca babcia w tej scenie, w której kompletnie nie zauwaza wspanialej pasji chlopca, ktory opowiada o egipskiich bogach , a ta mu wyskakuje z Mojzeszem. Joshua moze i byl socjopata (jakis debil juz na tym forum sugerowal, ze nie mozna byc jednoczesnie geniuszem i miec zaburzen -WTF?!) ale wszystko zostalo napedzone takze tym, ze zwyczajnie nie mial z kim pogadac. pogadac na swoim poziomie. (swoich rowiesnikow tez wyprzedzal intelektualnie) dziwi mnie ze nikt nie zwraca uwagi na dwie kwestie. pierwsza choroba matki, ktora ewidentnie miala jakies zaburzenia, od dawna. wiec moze zaburzenia byly poniekad dziedziczne. drugie- sa tu opinie, ze oni sie opiekowali nim, no bo przeciez go nie bili, byl ubrany nakariony itp serio? serio? wy tak na powaznie? jestescie bardzo przyziemni. problemem Josha nie bylo to, ze byl bity, glodny i zziebniety, czy ze nikt na niego nie zwracal uwagi, ale to ze nie mial nikogo na swoim poziomie. jak to mowia im czlowiek glupszy tym szczesliwszy. dlatego on szczesliwy nie byl. a z tego odrzucenia wziely sie pozniejsze konsekwencje