Stek bzdur, nonsensów i beznadziejnych tekstów. Gra aktorska pod psem, muzyka i reszta również. Pomsta do nieba!
Przecież ten film to satyra, próba zobrazowania przeciętnego współczesnego człowieka (głównie Amerykanina), który nic nie umie i nic nie wie. Najlepiej opisał to główny bohater, Jack, gdy wyznał, że nie wie jak być mężczyzną, że nic nie umie, więc próbował stać się zblazowanym, niezainteresowanym życiem gościem, który ma w dupie bycie przydatnym, ale okazało się, że być takim też nie umie ("Na nowych rzeczach też się nie znam", jakoś tak to ujął). Byłam w szoku, gdy okazało się, że wie, jak zmienić dziecku pieluchę.