Mimo dobrej gry nie mogę ocenić wyżej z powodu mojej ogromnej antypatii do Milly. Nie mogłam patrzeć na jej egoistyczne, infatalne i puste zachowanie. Dlatego też w ogóle nie wyruszyła mnie jej choroba. Bohaterka od samego początku mnie irytowała. W połowie filmu chciałam zrezygnować z dlaczego oglądania. Nie wiem jak można przyjaźnić się z taką osobą, a co dopiero z nią żyć. "Popraw peruke, wyglądasz do dupy" Należało jej się. A mąż powinien ją zostawić. On też przeżywał tragedie, a ona go jeszcze zdradziła by dogodzić swojemu ego. To, że człowiek ma raka, nie oznacza, że może bez poniesienia konsekwencji ranić swoich bliskich i zachowywać się jakby był pępkem świata.