Do filmu podchodziłam nastawiona w podobny sposób jak do "Transformers". Nie liczyłam na jakąś wielką głębię, tylko na szybką akcję, pokaz efektów specjalnych i nie zawiodłam się. Jeśli ktoś liczył na przemyślenia o ludzkiej naturze, tudzież kontemplację piękna przyrody - cóż trafił kiepsko. Jako film na nudne, niedzielne popołudnie sprawdza się doskonale. Hayden Christensen nie zmienił się zbytnio od czasów "Gwiezdnych Wojen", dalej gra tym swoim sztywnawym stylem. Pozytywnie natomiast zaskoczył mnie Jamie Bell, wręcz idealnie pasujący do roli Griffina. Dla niego jestem wstanie naciągnąć ocenę na 7/10 i oglądać jeszcze raz, bo wypadł naprawdę dobrze. Tym bardziej irytuje mnie takie urwanie wątku Griffina w filmie. Nie wiem czy w książce(jestem w trakcie szukania czytadła) też tak jest, ale mogli to jakoś zgrabniej zakończyć. Ogólnie rzecz biorąc w moim odczuciu jest jak napisałam w tytule: dobry odstresowywacz.
Na koniec jeszcze pytanie o książki: Ile ich jest (słyszałam, że podobno trylogia), jakie są ich tytuły ("Jumper", "Reflex", i co dalej?) i ile z nich wyszło w Polsce?