Historii o głównych bohaterach obdarzonych nadprzyrodzonymi zdolnościami daleko
przekraczającymi możliwości zwykłego człowieka jest sporo. Pojawiają się w różnych
mediach kulturowych – książce, komiksie czy filmie i znajdują wielu miłośników.
Szczególnie w przypadku dziesiątej muzy popularność takich bohaterów jest ogromna,
co przenosi się na konkretne korzyści finansowe, na które liczą wytwórnie filmowe.
Stąd też chętnie sięgają po takie postaci, a my mamy okazję obejrzeć je na ekranie.
Z pewnością do tego typu filmów należy „Jumper” w reżyserii Douga Limana (m.in.
„Pan i Pani Smith” i „Tożsamość Bourne'a”). Opowiada on historię młodego chłopaka,
pochodzącego z rozbitej rodziny (matka odeszła od ojca, gdy chłopiec miał 5 lat)
Davida Rice`a (Hayden Christensen), który w wieku piętnastu lat odkrywa w sobie
wyjątkową niezwykłość. Okazuje się, że dysponuje niesamowitą umiejętności
teleportowania się z jednego miejsca do drugiego w jednej chwili. Do przeskoku
wystarczy ułamek sekundy, wystarczy tylko znać, choćby z widokówek, miejsce, gdzie
skoczek (jumper) chce się znaleźć. Pozwala to naszemu bohaterowi wieść atrakcyjne
życie pełne najróżniejszych przyjemności. Jednego dnia zje śniadanie na głowie
sfinksa, innym razem zwiedzi Koloseum, by zaraz pojawić się na szczycie Statuy
Wolności. Po ośmiu latach beztroskiego życia zostaje zaatakowany przez tajną
organizację, która, jak się okazuje, od Średniowiecza ściga ludzi obdarzonych
zdolnościami teleportacyjnymi po całym świecie i ich likwiduje, bowiem takich
superbohaterów jest więcej. Rozpoczyna się ryzykowna rozgrywka, gdzie stawką jest
życie. David ucieka przed prześladującymi go paladynami z Samuelem L. Jacksonem
na czele. W trakcie ucieczki poznaje innego, bardziej doświadczonego skoczka –
Griffina, uwodzi szkolną miłość i odnajduje matkę.
Film ogląda się fajnie, jest to jeden z tych średniaków, których jest wiele. Na pewno
każdy z nas miał kiedyś (lub ma dalej) takie marzenie, żeby mieć umiejętność
teleportowania się do obojętnie jakiego miejsca na ziemi a film 'Jumper' pomaga
wam zobaczyć jak to by wyglądało w rzeczywistości (no, mniej więcej). Jest kilka
naprawdę ciekawych pomysłów, efekty specjalne też wyglądają fajnie, gra aktorska nie
jest jakaś wysublimowana, ale nie można narzekać. Tylko czułem jakiś taki niedosyt
jak zaczęły lecieć napisy końcowe. a! i jestem niesamowicie ciekawy jak prezentowała
się książka. Ma coś wspólnego z oryginałem, solidne czytadło, czy taka sobie powieść
? czytał ktoś ? : D