Sam pomysł dosyć ciekawy. Można było z tego zrobić dobry, choć oczywiście lekki film.
Po obsadzie (za wyjątkiem Jacksona) nie spodziewałem się zbyt wiele i nie pomyliłem się. Christensen i Bilson odklepali swoej role na poziomie serialu "M jak Miłość". Usprawiedliwieniem może być fakt, że filmie z takim scenariuszem ciężko rozwinąć skrzydła.
To przykre, że przy takim budżecie nie można zaoferować czegoś mniej płytkiego. Rozbroiła mnie wypowiedź Limana, że przed realizacją filmu musieli dobrze poznać mentalność ludzi z miejsc które filmowy David Rice odwiedzał. Jakoś nie dostrzegłem tej dogłębnej analizy środowiska.
Film zdecydowanie dla młodszej młodzieży i fanów kina nie wymagającego zbyt wiele od widza.