Słowo Arcydzieło to wielka przesada ;/ powiedziec ze ten film był bardzo dobry to tez zbyt wiele. Jest to cos orginalnego tylko ze wzgledu na przekaz, calkowite zbicie stereotypu najglupszych na swiecie amerykanskich nastolatek-Bohaterka jest jak na swoj wiek 16 lat bardzo dojrzała i z dystansem podchodzi do ciazy? co wydawac by sie mogło dziwne ? hmmm? ale wlasnie na tym polega orginalnosc tego filmu.......Luuuzno bede miała dziecko odam je dobrej rodzinie i bede szczesliwa ;/ Wlasciwie to wszystko co tam widziałem, ogolnie tragedi nie bylo, mozna nawet powiedziec ze film nie jest nudny sa dobre ironiczne dialogi, muzyka ochydna, prawie sie nie porzygalem ale jakos tak niewiele jej tam. Widzialem juz mase lepszych filmow, wiec co do oskara za scenariusz to yyy z leksza mowiac mogla zrobic tylko Amerykanska akademia filmowa czyli masa znuzonych pseudo intelektualistow ktorzy wciaz musza ogladac filmy typu american pie, wiec Takie Juno to dla nich niesamowite dzieło, jesli chodzi o nazwanie tego komedią to ja ani moja mama nie zasmialismy sie nawet przez cwierc sekundy :) Ogolnie polecam jak nie macie co robic 6/10 :)
to właśnie te ironiczne dialogi były naprawdę śmieszne ,samo jej podejście do całej sytuacji mogło rozbawić...widzę ,że nie pojmujesz tego filmu :) film był znakomity i jako komedia i jako dramat...
Ja śmiałam się prawie cały czas... Na prawie samym starcie zaksztusiłam się napojem, nie byłam przygotowana na ten tekst o malutkich paluszkach i paznokciach... Świetne dialogi, na pewno obejrzę to jeszcze raz
Tak sie składa moj komentarz dokladnie opisuje, ze pojmuje ten fim jak najbardziej ;] Bo doskonale wiem co autorka chciała przekazac i jak to zrobila nie tylko ja mam takie zdanie z tym ze to mnie nie porusza ani nie bawi. Poprostu wspolczuje ludzia takiego poczucia humoru ;/ Bo na serio zeby sie na tym filmie smiać to trzeba miec grobowy humor...( teksty o paznokciach;/ ) Zwykly film obyczajowy Nic poza tym. No moze jak ktos rzadko oglada filmy to ten byl jakis ciekawszy, ale w to rowniez watpie. Jak juz mowilem nie jest gniotem ale tez nie jest niczym spektakularnym i na brawa nie zasluguje. nie moze sie nawet troche rownac z kinem Lyncha, Almodavara, Zelenki...Polecam zobaczac jakis film tych rezyserow i wtedy mozemy gadac o ambitnym kinie z przeslaniem :) pozdrawiam
To miłe, że pochwaliłeś się znajomością Lyncha, Almodovara i Zelenki, wszyscy są ci niezmiernie wdzięczni i uważają cię za znawcę. Co więcej każdy normalny szarak dziwi się dlaczego nie zasiadasz w jury Amerykańskiej Akademii Filmowej, bo kto jak kto, ty nadajesz się do tego lepiej niż te wszystkie nadęte wykształciuchy.
Pod względem fabularnym "Juno" nie jest niczym nadzwyczajnym, z tym się zgadzam. Ot, dziewczyna zachodzi w ciążę i chce coś z tym zrobić. I właśnie dlatego forma przekazu jaką zastosowano w tym filmie tak dobrze tutaj pasuje, otwiera pole do szerszej interpretacji. Zachowanie postaci jest przerysowane, momentami nie adekwatne do sytuacji co nadaje temu obrazowi charakteru prostej historyjki niemalże wykreślonej na kartach komiksu. To zwykła stylizacja, jednak przez nią nie należy tego filmu brać dosłownie. To, że Bleeker wraz z kolegami biega przez niemal 8/9 filmu w żółtych szortach w realistycznym obrazie mogłoby wydać się dziwne, tutaj jest całkiem dobrym pomysłem. Podobnie niektóre gagi, które niektórzy wzięli sobie chyba do serca zupełnie niepotrzebnie.
Film ogląda się przyjemnie bo nie jest pretensjonalny, nie jest wyimaginowany, przekombinowany. Jest za to prosty i przyjemny.
To dobrze, że Diablo Cody dostała Oskara za scenariusz. Akademia pokazała nam po raz kolejny, że nie przywiązała się do jedynego nurtu w sztuce filmowej i potrafi zaakceptować pomysły, które wymykają się spod szablonowej koncepcji filmu intelektualnego a nawet poprawnego pod tym względem. "Juno" nie jest arcydziełem i nawet nie chce pretendować do tego miana o czym przypomina nam co jakiś czas zarówno muzyką jak i obrazem. I dobrze.
No to fajnie :) Chetnie bym zasiadl w jury Akademi Filmowej :) Ludku jesli mielibysmy kazdemu prostemu, filmowi dawac oskary za scenariusz to swiadczyloby tylko o naszym marnym poziomie...Tzn oczywiscie amerykanie mnie nie zdziwili :) Jakze by mogli?! heheh..Bawią mnie takie komentarze jak Twoj-niby chcesz pokazać mi, ze sie znasz na kinie, i zapewne sie znasz...Ale niestety nie rozumiesz pewnych pojec-moze to jeszcze dla ciebie abstrakcyjne np oskar-ja uwazam ze to prestizowa nagroda ktora powinna byc wreczana za cos genialnego, a nie banalnego- Ja mysle ze podobny scenariusz moglyby napisać dzieci w gimnazjum Jestem tego nawet pewny :) pozdrawiam fanow Juno, Blog 27, kolorowych kredek ;)i cheerliderek :P
a moze wlasnie Ty chcesz pokazac, ze sie znasz na kinie?? :]
doceniam Twoje uznanie dla Lyncha
osobiscie bardzo lubie Kubricka
chyba oboje sie zgodzimy, ze obaj ci panowie reprezentują kino raczej ciężkie
i wlasnie dlatego byl nam potrzebny taki film jak Juno
nawet nie staram sie stwierdzic, ze mozna go klasc miedzy Lot nad kukułczym gniazdem czy Blue Velvet, ale ten film sie o to nie ubiega...
jest po prostu fajnym, lekkim, milym odpoczynkiem po wrzystkich próbach samobójczych...
choc sama wole filmy raczej ciezkie, ten uwazam za naprawde fajny
Na prawdę cieszę się, że ktoś to docenia zamiast krytykować wybór Akademii. :)
Swoją drogą to nieco dziwne, że z jednej strony ludzie bronią "prestiżu" a z drugiej krytykują wybory Akademii. To trochę tak jak z kupowaniem drogiego wina i krzywieniem się na jego wytrawny smak. Brak konsekwencji w takim rozumowaniu. I przepraszam za określenie, nieco to gburowate. Ale takie już jest polactwo, bo Polak wie zawsze najlepiej.
Tak się składa, że prestiż o którym już ktoś wspomniał nie powstaje z dnia na dzień. Prestiż dojrzewa, nabiera barwy i smaku poprzez proces fermentacji. Jury wybiera i wybiera słusznie. Klaszczemy gdy jesteśmy zadowoleni z rezultatu i gwiżdżemy gdy coś nam nie smakuje, ale zawsze szanujemy bo właśnie na tym polega szacunek.
Gdy wybór jest nietrafiony możemy okazać nasze niezadowolenie, ale podważanie sensowności wyboru ze względu na prestiż jest już niekonsekwencją, bo prestiż właśnie z wyboru wynika. To długofalowy i powolny proces, ale nie dzieje się sam.
"Juno" jest prostą historią, ale nie porównywałbym jej do Blogu 27. To już zupełnie inny poziom estetyczny. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
Popieram twoje zdanie. wychodzac z kina identycznie myslalem. bardzo nienaturalne zachowania ludzi... jakby w fabule kilku watkow zabraklo... to miala byc komedia... ale komedii z takiej fabuly zrobic sie nie da... kanadyjczycy widocznie inaczej biora pod uwage tego typu sytuacje a nie jak my Polacy. Jesli chodzi o muzyke to rzeczywiscie tragiczna... Postawa ego chlopaka Juno i tego męża tej laski ktora adoptowala dzieciaka calkowicie nieprawdopodobna... zrobil jej dziecko a ten jeszce do niej z watami... i ta go ceni za oryginalnosc. Chyba za pospolitosc... a ten mezulo.... w ogole dla mnie to był film o brudach:D cikawi co bedzie dalej ale jak juz sie zobacz koncowke to sie czlowiek kosi... tam ktos odpowiedzial na komentarz ze nie zrozumial filmu. Hmm wiesz kazdy do takich spraw ma rozne podejscie i kazdy ma prawo sie wyrazic wiec wiesz jak... dla mnie film sredniawy, Dalem 5/10. Pozdro:)
Praktycznie to wogole nie smiałam sie na tym filmie ;/ Przereklamowany. Jak zaczynałam ogladac myslałam ze bedzie fajniejszy. ogolnie nastawiłam sie pozytywnie i bardzo sie rozczarowałam... ;/ Kiepski
Nie wiem czy zauważyłeś, ale czołówka tego filmu a także muzyka powinna cię wprowadzić z czym masz do czynienia. Juno to absolutnie nie jest realistyczny film, więc nie należy go interpretować pod takim względem.
Bardzo nienaturalne zachowania ludzi oraz muzyka są raczej zamierzone i nie ma w tym nic dziwnego. Ten film to coś namazianego w zeszycie, potargane, irracjonalne, przerysowane, surrealistyczne, a przy tym proste czyli coś co tygryski lubią najbardziej. :)
"Praktycznie to wogole nie smiałam sie na tym filmie ;/ Przereklamowany" - no widzisz ja widziałem film zanim został przereklamowany ,tak przypadkiem sie dowiedziałem się o jego istnieniu i nawet nastawiałem się ,że nie będzie zbyt ciekawy a bardzo miło mnie zaskoczył ;)... film zyskał sobie względy widzów humorem i ironią no a jeżeli kogoś nie rozbawił to ciężko mu się przekonać do tego filmu...
ten film jest cieniutki jak polsilverek nie oszukujmy się, czym on moze zachwycać? humoru brak (no moze ta scena przy wybieraniu koloru pokoju dla dzieciaka) ironii w filmie aż nad to, gra aktorska też troche sztywna, wiem ze film porusza te trudne tematy jakim jest aborcja czy nastoletnie matki no ale coz, tak to juz jest jak sie mysli kroczem a nie głową...
"wiem ze film porusza te trudne tematy jakim jest aborcja czy nastoletnie matki no ale coz, tak to juz jest jak sie myśli kroczem a nie głową..." Chyba rzeczywiście oglądałeś co innego :P Juno wykazała się dla mnie dosyć sporą dojrzałością jak na 16 lat i z pewnością nie myślała kroczem :) Wpadki się zdarzają... jak to mówią shit happens :) Patrząc na film jak na dziennik i zapiski bohaterki wiadomo, że nie do końca odpowiada to rzeczywistości. Stąd te postacie, widziane oczami Juno, są tak skrajnie uproszczone. W każdym dzienniku znajdują się osobiste przemyślenia i sprawy, do których przyznamy się tylko na papierze (np. tekst o aktywacji seksualnej, a po nim pytanie czy można się zdezaktywować). Film dużo nadrobił ironią bohaterki.
tandetne amerykańskie kino... głębsza idea pływająca w płytkiej mętnej wodzie zachodniej mentalności
Ja pie***** ku**** mać! Jak ktoś tutaj jeszcze raz napisze o głębszych ideach, aborcji i o tym, że film udaje ambitne kino Almodovara, Lyncha itd. to osobiście odeślę go do kostnicy z telewizorem i będe kazał do końca życia oglądać filmy dokumentalne na Discovery albo National Geographic. Ludzie opamiatajcie się. Czy oglądaliście kiedyś takie filmy jak "American Beauty", "Garden State" czy nawet "Amelia"? Jeśli tak, to czy wtedy tez przeprowadzaliście analize różniczkowo-całkową filmu? Wyznaczyliście transformatę furiera albo współczynniki cepstrum? Jakie były wyniki? Jestem cholernie ciekawy.
Muzyka! Jak można nie dostrzegać tak rewelacyjnego soundtracku. Już na wstępie dostajemy 3 minutowe "All I need is you", które jest kwintesencją całego filmu. Wogółe sountrack uważam za idealnie dobrany do każdej sceny. Wiem, że gusta są różne ale moim zdaniem jeśli kogoś nie wzrusza scena w szpitalu gdy Bleeker leży z Juno na jednym łóżku w swoich żółtych shortach i białych Nike'ach przy "Sea of love" Cat Power, ten chyba nie ma serca albo codziennie jedzie na tabsach i Dj. Jazda na "baletach" w Mianieczkach. W tym wątku brakuje mi jedynie jeszcze przedstawicieli LPR albo Młodzieży Wszechpolskiej oskrażających Juno o próbę aborcji!!! Być może jakaś komisja śledcza ds. "Juno" co? Czy nie dostrzegacie ogromu emocji jakie niesie ze sobą ten film? Nie widzicie tego jak proste jest "życie według Juno"?
P.S. Jeszcze jedno. Jeśli ktoś porównuje "Juno" do Blog27 to moim zdaniem nie zna się ani na kinie ani na muzyce bo jedno do drugiego pasuje jak świni siodło. Szkoda gadać ....
Podpisuje sie pod powyzszym postem. Muzyka po prostu jest genialna w tym filmie tak sam zreszta caly film :]
żal. muzyka jest genialna... omg... prawie caly film muzyka była "znośna" no ale te dźwięki które usłyszałem pod koniec filmu przyprawily mnie o wymioty, góściówa śpiewa jakby chciała a nie mogła (nie mowie tu o gł. bohaterce gdy sobie pykała z Bleekerem na gitarce) ;/ Trudno mi nawet nazwać tak kiepską produkcje... Piszecie, że
ten film jest wyjatkowy pod jakimiś tam względami i tak sie zastanawiam jak dostrzegacie w tym gniotku cos pozytywnego? ;P
"jeśli kogoś nie wzrusza scena w szpitalu gdy Bleeker leży z Juno na jednym łóżku w swoich żółtych shortach i białych Nike'ach przy "Sea of love" Cat Power, ten chyba nie ma serca albo codziennie jedzie na tabsach..." no to bylo naprawde dobitne podsumowanie naprawde brawa koleżanko. mnie NIC nie wzruszyło w tym filmie bo wszystko co tam sie działo nijak sie ma do rzeczywistosci, a jeszcze ten Bleeker taki zamuł że szok...
szczerze mówiąc dawno nie widzialem takiego ekhm jak Juno.
"mnie NIC nie wzruszyło w tym filmie bo wszystko co tam sie działo nijak sie ma do rzeczywistosci (...)" - szczerze Ci współczuje. Jeśli możesz odpisz co oprócz rzeczywistości wzrusza Cie jeszcze. Wszystkie te Wasze wypowiedzi nie zmienią na szczęście faktu, że film otrzymał Oskara za świetny scenariusz a głowna aktorka była nominowana za rewelacyjny występ. Nie wspomne o innych licznych nominacjach takich jak Golden Globes. Nic nie zmieni również faktu, że miliony ludzi na świecie pokochały ten film. Nic nie zmieni też tego, że film poprostu zbiera dobre lub bardzo dobre recenzje od ludzi, którzy troche się na tym znają :-]
ten film nie ma w sobie nic co mógłbym nazwać dobrym i dlatego tak pisze. Nie bede sie juz z Wami spierał bo widze po waszych profilach ze mamy skrajnie odmienne gusta co do filmu. Juno = Totally Crap. Pozdrówka
Americam Beauty i amelia to jedne z moich ulubionych filmow :)...racja co do muzyki sie nie dyskutuje ciebie uwiodla mnie doprowadzila do mdlosci. A co do pana wyzej jak moze byc cos surrealistycznego i zarazem banalnego raczej to niemozliwe...Scena na lozku duzy plus z tym sie zgadzam...zolte szorty i bialy nike zdecydowanie tez.......TECHNO manieczki lpr niecierpie...ale Juno tak czy siak nie powala nie porownywalny z American Beauty
Nie widziałam filmu, ale czytając Wasze komentarze nie mogę powstzymać się od dodania swojego. Mianowicie - jaki był cel filmu? Co osiągnąć chcieli twórcy? Jeśli miała być to przewysowana komedia,poruszająca trudne tematy, jednak wciąż błaha - i taka wyszła - to świetnie! Gdyby jednak reżyser chciał zrobić coś "ambitniejszego" (cóż, pojęcie względne) ale zupełnie by mu to nie wyszło, wtedy należy się nagana, niska ocena. Ale tu? Cóż... muszę zobaczyć, wtedy ocenię :)