...rewelacyjna Ellen Page i J.K. Simmons, ale... Źle świadczy o akademii filmowej (i stanie amerykańskiego kina), że nominują w kategorii najlepszy film roku komedię obyczajową. Tym Bardziej że "Juno" głupio wygląda w towarzystwie epickich dramatów jakie w tym roku nominowała akademia. Film jest lekki, łatwy i przyjemny i miło się go ogląda, ale w gruncie rzeczy jest tylko czystą rozrywką a nie jakimś poważnym dramatem egzystencjalnym niosącym głębokie przesłanie. Moim zdaniem akademia zapędza się w swoim konserwatyzmie w przysłowiowy kozi róg, nie dopuszczając do głosu wiele głębokich i ambitnych filmów przez wzgląd na np. kontrowersyjność, czy częste ignorowanie filmów nieanglojęzycznych. Np. "Pułapka" była o wiele głębszym i bardziej złożonym filmem od "Juno" a Page miała w nim większe pole do popisu. Lecz ze względu na niewygodny temat, akademia zignorowała ten obraz, a Page musiała poczekać na rolę bardziej "grzeczną" żeby w końcu doceniono jej talent.
No bez przesady .Co to , wolno nominować same dramaty? Czy tylko dramaty mają głębie ? A tak w zasadzie to ..... z tą głębią , utopić się można , tylko głębia i głębia , tematy egzystencjalne i ważne .Ja tam patrze na całość , na pomysł , realizacje , wykonanie i grę. Wracając do filmu to nie jest on łatwy i przyjemny . Czysta rozrywka? Oj raczej nie , nie można też powiedzieć , że nie porusza ważnych spraw. Film jest dopracowany,a ta muzyka myyy i choćby za to zasługuje na to miejsce.
A te filmy "ambitne" to zasadniczo kręcą sie wokół tych samych tematów i przedstawiają je w podobny sposób . Wszyscy są poruszeni na jakieś 5 minut i udają , że ich to obchodzi. Tak naprawdę to ludzie mają to gdzieś. Ocenianie filmów po samym temacie to farsa , wolałbym żeby patrzyli na całokształt.
Fazii ma rację. Nominacja dla "Juno" w tym roku i dla "Małej Miss" w zeszłym jest dowodem na to, że Akademia docenia doskonałe filmy o zwykłych ludziach, zrealizowane niewielkim nakładem kosztów, a mimo to pozostające w sercach oglądających o wiele dłużej niż skrojone pod Oscary, często nudnawe, superprodukcje w stylu "Wzgórza nadziei".
Na linii nominacji oscarowych, Juno rzeczywiście było nominowane do nagrody, jednak nie wygrało.
Nie rozumiem Twojego oburzenia. Akademia dała szansę filmowi, jako dobrze opowiedzianą historię z ukrytym przekazem, ale w ostateczności, jak powyżej napisałaś przegrała z filmem utrzymanym w klimacie dramaturgii, czyli 'No country for old man'.
Oscar poleciał jedynie w ręce Cody, za sam scenariusz, który trzeba przyznać, jest interesującą historią i jak na ostatnie lata kina amerykańskiego, oryginalną historią.
Świetnia gra Page.
Pozdrawiam.
To ja tylko dodam, że Juno wygrała Independent Spirit Awards dla filmów niskobudżetowych (czyli tzw. niezależne Oscary) dla Najlepszego Filmu, Najlepszej Aktorki i za scenariusz. Więc Oscarami niewygranymi można się podetrzeć, bo to taka nagroda jak żadna. No i największą nagrodą jest poopularność na całym świecie, czyli setki tysięcy ludzi, którzy poszli na ten film do kina. Jakby był kiepski to by nikt nie poszedł.