Końcówka filmu to jakaś totalna bzdura i niespotykane zjawisko - scenarzysta jest chyba wielkim optymistą! Ta dziewczyna, niby ukazana w końcowej fazie filmu jako wrażliwa i potrafiąca kochać jednak bez większych oporów oddaje swoje dziecko; nie pokazano nawet, że chociaż trochę za nim tęskni... Na końcu możemy podziwiać bardzo egzotyczne zjawisko: 16letnia matka, która oddaje swoje dziecko i jej beztroska jazda na rowerze z gitarą na plecach :D
Włączyłam ten film, obejrzałam, wyłączyłam, zero głębszych odczuć, jedynie frustracja, że powszechne zjawisko ktoś pokazuje w tak idiotyczny sposób.
Uważam, że film "Wpadka" był strzałem w 10, bo w komiczny sposób przedstawił kwestię nieplanowanej ciąży ukazując ją jednak w prawdziwej i rzetelnej postaci, natomiast tutaj... DNO.
Film nie był zły ale jego infantylna treść mnie wręcz obraża sugerując, że ludzie bez niczego oddają swoje dzieci i dalej żyją sobie w pełni szczęścia, jakby nigdy nic.
Nie widzę tu drugiego dna. Czarno na białym, widzimy akcje z dzisiejszych czasów itd, nic nowego.
Daje 2/10 bo to jest jakieś sci-fi. Nie lubię filmów, które opowiadają bzdury i robią z ludzi idiotów.
Reasumując: żenada, nie wiem sama co mam myśleć, nieco zirytował mnie ten film, ale najbardziej chyba wkurzył mnie ten plastuch Bleeker. Mój brat w wieku 5 lat był bardziej męski, rozgarnięty i bardziej kumaty... Wkurzył mnie ten film.
Pleciesz bzdury. To, że Tobie się wydaje, iż "Juno" jest infantylny, idiotyczny i nierzetelny to tylko Twoja broszka. Prawda jest zgoła inna. Widać o życiu nie wiele wiesz skoro nie dopuszczasz nawet myśli, że są normalni, potrafiący kochać ludzie, którzy jednak zdecydowali się oddać swoje dziecko. Niektóre matki zabijają swoje dzieci i wkładają do beczek po ogórkach, a Tobie nie odpowiada to, że matka tylko oddała dziecko. Główna bohaterka to nie Ty. Różne rzeczy w życiu się zdarzają, a "Juno" przedstawia tylko jeden z wariantów i to w bardzo zabawny i inteligentny sposób.
Następnie piszesz, film jest dnem, ale nie był zły. Kompletny bezsens. No chyba, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to dobry film, ale Tobie do gustu nie przypadł. To co innego.
Po trzecie gdzie tu widzisz bzdurę w tym filmie? "Juno" to nie jest film, który ma zawierać jakieś drugie dno. To konkretna historia, konkretnie i zabawnie przedstawiona i jeszcze lepiej zagrana. Gdzie tu miejsce na drugie dno?
To piękny film, tylko trzeba myśleć i wtedy żadne drugie dno nie jest potrzebne.
A skąd przeświadczenie, że moje zdaniem jest błędne a twoja racja jest prawidłowa?
Napisałam, że film jest dnem bo opowiada jakieś totalne bzdury a nie jest zły w sensie technicznym (np. gra aktorów).
Skoro nie ma drugiego dna to nie trzeba myśleć, wbrew temu co piszesz, bo nad czym tu rozmyślać skoro wszystko jest podane jak na tacy? Czyżby bzdura w twojej wypowiedzi? Poza tym napisałam, że film NIE MA drugiego dna więc już kompletnie twoja wypowiedź jest nastawiona na czepialstwo.
Jesteś taki zrzędliwy czy masz po prostu problemy z czytaniem?
Nie jestem zrzędliwy, ani nie mam problemów z czytaniem. Niestety dla Ciebie jestem wrażliwy na bzdurne komentarze o filmach. Odnieś się do wszystkiego co napisałem wcześniej i wyjaśnij na czym polegają te twoje wyimaginowane bzdury w "Juno", bo nie wystarczy napisać, że film jest bzdurny, warto jest opinię czymś sensownym uargumentować. Jak na razie stwierdziłaś, że film jest infantylny, bo wrażliwa, potrafiąca, inteligentna dziewczyna oddaje dziecko. Piszesz, że po oddaniu dziecka wszystko się szczęśliwie i dobrze kończy. Po pierwsze, to czy się dobrze kończy to chyba kwestia indywidualnego odbioru, bo jak widać dla Ciebie nie jest to szczęśliwie zakończenie (mimo tego, że piszesz, że jest), bo Juno oddała dziecko i generalnie jest tragedia z tego powodu. To ja w końcu nie wiem, albo sama sobie zaprzeczasz, albo nie rozumiesz, że skoro Juno zdecydowała się oddać to dziecko, to przecież nie będzie do końca życia łez wylewać nad decyzją, którą bardzo dobrze przemyślała. Skoro oddała dziecko w dobre ręce to co miała dalej robić? Wkleić sobie do albumu zdjęcia USG brzucha i wspominać "co by było gdyby", rozpaczać, biczować się po plecach za karę, zastrzelić chłopaka, bo jej nie powstrzymał, czy co?
Co do drugiego dna to jest to kwestia raczej indywidualna. Jeden ruszy mózgownicą i odnajdzie w Juno to co wartościowe i piękne. Ktoś czepialski natomiast, kto poza czubkiem własnego nosa nie widzi nic, wystrzeli z argumentem, że film jest dnem, bo "mi się nie podoba, że oddali dziecko i byli z tego powodu szczęśliwi i jeździli z gitarą na plecach". Film nie ma drugiego dna w szerszym rozumieniu ( i nie jest to żadna dla niego ujma), natomiast na pewno jest pięknym peanem na cześć przyjaźni i miłości. Może tutaj odnajdziesz to twoje upragnione drugie dno. Może dla niektórych zbyt pogodne podejście twórców do tematu ciąży u nastolatki jest nie do przyjęcia, ale do diaska "Juno" to przecież KOMEDIA, a nie dramat psychologiczny. Jeśli oczekiwałaś tego typu kina, to się minęłaś z powołaniem i "Juno" zrobiła z Ciebie idiotkę, bo na pewno nie ze mnie ;)
Wytwór MTV
Juno jest komercyjnym wytworem zbliżonym swoja postacia do tandetnych programów ze stacji MTV.
Dziwi mnie to że taka marna produkcja dostała oscara co moze oznaczac jedynie tyle że pr w przypadku tego filmu przyniósł oczekiwany skutek.
Słowo pusty nabiera kosmicznego rozmiaru w tej produkcji zza oceanu,ponieważ cała ta historia juno jest w filmie ukazana w taki sposób abysmy doszli do wniosku że juno jest taka fajna,zna riposte na każdy słowny atak na swoja persone, oraz wszystko w wielkiej ameryce mozna przyjąc na spokojnie.
Rezyser chce nam wmówic ciemnote jakoby ciaża była taka fajna,taka mtv i tak naprawde dziecko to nie problem,poniewaz mozna usunąc albo jak nasza małoletnia bohaterka po prostu oddac do adopcji bez prawie żadnych problemów moralnych,które mogłyby wyniknąc z całej sprawy w mózgu jeszcze niepełnoletniej osoby.
Dziwi mnie równiez ocena tego filmu która jest aż nazbyt wysoka zważywszy na to że ta produkcja jest straszliwie infantylną podrózą
w głowie wykreowanej bohaterki, która formą i trescia jest zblizona bardziej do tandetnego produktu,a stworzona tylko po to żeby wszystko w filmie było zjadliwe,łatwe do przełknięcia oraz przedewszystkim nie zmuszało potencjalnego widza do jakichkolwiek przemyśleń.
jesli chcesz zebym ci odpisal na twój ewentualny post oglądnij najpierw film
4 miesiace,3 tygodnie i 2 dni
a to ze juno to komedia to ja mam to w dupie film ukazuje jakis temat i go porusza
Ten film nie zmusi do przemyśleń potencjalnego widza, bo jest dla niego - jak widać - zbyt świeży i przez to niezrozumiały i chyba zbyt inteligentny.
Najzabawniejsi są użytkownicy przyjmujący wielce poważną pozę wyrafinowanego oglądacza. Taki oto wyrafinowany oglądacz, chcąc się popisać swoją wiedzą na dany temat przytacza tytuł belgijsko rumuńskiego poważnego dramatu obyczajowego, w którym pojawia się temat niechcianej ciąży, z tym że ów dramat rozgrywa się w zupełnie odmiennych, przeciwstawnych wręcz realiach, jak piekło a niebo. Tam ponura rzeczywistość komunistycznej Rumunii, a tu przeciętne amerykańskie, współczesne przedmieście. Tam dramat, tu komedia - kompletnie inne konwencje, kompletnie inne założenia, ale oczywiście trzeba obejrzeć belgijsko rumuński dramat obyczajowy, aby zauważyć, że Juno to produkt a la MTV. Porównanie zdumiewające i bezsensowne.
Twoje wnioski na temat tego, co twórcy Juno chcą niby wmówić widzowi są kompletnie chybione i pozbawione jakichkolwiek rzetelnych uzasadnień. No bo niby, co to są za uzasadnienia? Że ciąża to taka fajna sprawa, bo zawsze można usunąć? Przecież film ukazuje, że aborcja to najgorsze rozwiązanie, budzące u ludzi wyrzuty sumienia. Oddanie dziecka natomiast było w przypadku głównej bohaterki przesądzone. Taką podjęła decyzję i nie jest to misją filmu do przekonywania nastolatek, żeby oddawały dzieci do adopcji. Prędzej do tego, aby ich nie zabijały. Gdzie tu uzasadnienie skoro historia przedstawiona w Juno w takich a nie innych realiach, nie jest wcale oderwana od rzeczywistości? Analizując postawę Juno można stwierdzić, że temat ciąży, macierzyństwa i dobra dziecka traktuje zupełnie poważnie, a świadczą o tym jej starania o zapewnienie dziecku jak najlepszych warunków do rozwoju. Juno traktuje sytuację w jakiej się znalazła całkiem poważnie, tyle że nie dopuszcza myśli, aby wychowywać dziecko. Jakby tego było mało to jest komedia, a to ma znaczenie i do czegoś widza zobowiązuje - do minimalnej wyrozumiałości, a także ruszania mózgownicą. Bez spełnienia powyższych warunków wychodzą takie durnoty jak przytaczanie tytułu "4 miesiace,3 tygodnie i 2 dni" w kontekście wartości "Juno".
W dodatku zmyliła was formalna (i tylko formalna) konwencja komedii dla młodzieży, którą "Juno" w istocie nie jest, a przynajmniej nie tylko.
Mylisz sie i to bardzo.
Ta komedia jest pusta i to bardzo.
Ja przytoczyłem 4 miesiace 3 tygodnie i 2 dni a wiesz czemu bo owy film
również walczył o oscara ale niestety nie otrzymał tejze nagrody a taki tępy film dla nastoletnich rozkapryszonych bachorów zza oceanu dostał nagrode amerykanskiej akademii.
Juno jest inantylnym filmem a dlaczego a to dlatego że ukazuje sztuczny ,wyimaginowany obraz nastolatki z wysokim ilorazem inteligencji, która tak naprawdę nie przejawia prawie żadnych odruchów ludzkich.
Jak juz wspominałem jest hybrydą stworzoną na potrzeby lekkiego
mało inteligentnego kina,które nie zmusza widza do żadnych głebszych emocji.Nie powiesz mi że koncówka filmu jest idiotyczna kiedy juno ze swoim chłopakiem gra na gitarze i sie cieszy nie wiadomo z czego a jeszcze niedawno oddała swoje dziecko do adopcji,czyli tak naprawde oddała częsc siebie która bez powrotnie umrze w niej samej.
Nie rozumiesz tego że to jest tępy obraz rozpaczy intelektualnej i degradacji wartości ludzkich oraz
nastolatki która ma pełną aprobate swoich jeszcze głupszych typowo schematycznych amerkanskich rozdziców.
W sumie dla mnie ten film,obraz czy nieudane dzieło był nudny przez prawie cały czas kiedy ów gniot oglądałem oraz przewidywalny.
A dlaczego namawiam cię do oglądniecia rumunskiego dramatu, jestem pewien że go nie widziałes po pewnie twój gust wyrafinowanego oglądacza konczy sie na infantylnych historiach ala juno które nie zmuszają praktycznie do zadnych refleksji ,przeciez i tak mozna wziasc gitare i zaspiewac jaki piekny swiat.
To że juno to komedia ,inna konwencja,jaki ty inteligentne słowa znasz hehe
Ale wracając do juno to film swietnie pokazuje jak główna bohaterka szuka rodziców w gazecie ale ty musisz byc nierozgarniety szkoda ze juno w ckm nie szukała rodziców.
Mówisz ze juno nie chce wychowywać,skoro sie bzykneła to chyba są tego jakies konsekwencje,a to ze jest to komedia to o niczym nie,swiadczy.
Ja uwazam ze są tematy z których smiac sie nie powinno i nie mozna,poniewaz sa to powazne tematy.
Ja przytoczyłem 4 miesiace ... dlatego że ten film ma jakies wartosci i ukazuje jakąs interesujacą historię,a natomiast juno ma tyle wartosci ile moje wymioty po dobrym melanżu.
Ty tak naprawde zagubiłes sie a w dziecinstwie pewnie miałes cięzkie zabawki i to wszystko sprawiły ze lubisz puste historie ale niby o gustach sie nie rozmawia jeden lubi córke a drugi tesciową.
Twoje dywagacje są puste, a nie film. Oto dlaczego. Powtarzasz jak mantrę, że to infantylny film, ale nie piszesz dlaczego. Piszesz, że to wyimaginowany obraz nastolatki z wysokim ilorazem inteligencji, która nie przejawia prawie żadnych odruchów ludzkich i nie podajesz przykładów. Po pierwsze, nie mam pojęcia gdzie zmierzyłeś iloraz inteligencji Juno, wcale nie musiał być aż taki wysoki. To prostu inteligentna dziewczyna, a nawet jeśli ma IQ 200, no to o czym to niby świadczy? Że to obraz nieprawdziwy, bo jest inteligentna? Nie wiem, może nie obracasz się wśród ludzi inteligentnych i może zapomniałeś jak to jest, ale gdzieś w świecie tacy się zdarzają, naprawdę.
Po drugie zamiast oglądać dupą trzeba było oglądać oczami i być może zauważyłbyś, że Juno przyłożyła wielu starań, aby znaleźć odpowiednich rodziców. Odwiedzała ich, wypytywała się, poznawała ich. To chyba troska o dziecko, a jeśli to nie jest ludzki odruch to ja już nie wiem czym on jest. Coś tam bąknąłeś o jakiejś gazecie, że Juno szukała tam rodziców. Od tego są chyba przeróżne działy z ogłoszeniami w gazecie, aby z nich korzystać. Nie znalazłaby w gazecie to znalazła by w internecie (żadna różnica), gdzieś znaleźć musiała. Przecież nie wcisnęłaby dziecka własnej ciotce, musiała kogoś odpowiedniego znaleźć. Jak już wspomniałem nie oglądałeś oczami i przeoczyłeś wizyty Juno u przyszłych rodziców jej dziecka. Nie podjęła od razu decyzji czytając ogłoszenie w gazecie i nie wysłała nieznajomym dziecka w walizce.
Bąknąłeś coś o tym, że Juno się bzyknęła i z tego są konsekwencje. Owszem są, a film nie jest ich pozbawiony. Brzuch rósł, a dziecko się urodziło. Dziecka nie chciała - zdarza się - i dziecko oddała - również się zdarza, więc w którym miejscu masz problem ze zrozumieniem tej prostej zależności?
"Nie rozumiesz tego że to jest tępy obraz rozpaczy intelektualnej i degradacji wartości ludzkich oraz
nastolatki która ma pełną aprobate swoich jeszcze głupszych typowo schematycznych amerkanskich rozdziców. "
Powinieneś trafić to działu "najlepsze cytaty użytkowników Filmweb", a raczej najgłupsze cytaty. Gdzie, w czym i w jaki sposób przejawia się ta zatrważająca degradacja wartości ludzkich? W czym ty dostrzegłeś rozpacz intelektualną? W tym, że dziewczyna nie chciała mieć dziecka? W tym, że nie zdecydowała się (na szczęście) na aborcję? W tym, że zadbała o przyszłość dziecka? W tym, że cię dowcip nie śmieszył i postanowiłeś się odgryźć? Czy w tym, że jest to niesłychanie poważny temat, z którego jacyś zdemoralizowani nikczemnicy ośmielili się zrobić komedię. Wg ciebie, scenarzystę powinni chyba za ten film najlepiej powiesić. Śmiać to się można niemal ze wszystkiego. Temat niechcianej ciąży to nie holocaust, a przecież z wojny śmiano się już od dawna, choć sama wojna nie jest do śmiechu. Można taki temat oprawić w komediowe ramy, tym bardziej jeśli zrobione jest to w tak błyskotliwy sposób jak w Juno. Tylko skąd to możesz wiedzieć, jak ty nie wiesz nawet czym jest komedia...
Gdyby film namawiał do aborcji, a Juno kopałaby się z nienawiści do własnego dziecka po brzuchu to zrozumiałbym to twoje śmieszne zbulwersowanie, a tak pozostaje mi przewracanie oczami.
Biorąc pod uwagę fakt, że nie zrozumiałeś komedii, którą z resztą oglądałeś dolną częścią ciała w której plecy tracą swoją szlachetną nazwę, nie ma sensu dalej wbijać ci do głowy, że gatunek filmu MA tutaj bardzo istotne znaczenie. Jesteś też doskonałym przykładem na to, że każdy film, bez względu na gatunek, powinien mieć ograniczenia wiekowe. Nie tylko z tego powodu, że oglądanie filmu może w jakiś sposób źle wpłynąć na psychikę u zbyt młodego odbiorcy, ale także dlatego, że jego treść może okazać się zbyt trudna w odbiorze (co w przypadku Juno jest zdumiewające). Cyferki przy twoim nicku świadczą chyba, że jesteś z mojego rocznika, ale na to już nic nie poradzę...
"Ja przytoczyłem 4 miesiace ... dlatego że ten film ma jakies wartosci i ukazuje jakąs interesujacą historię,a natomiast juno ma tyle wartosci ile moje wymioty po dobrym melanżu."
No, już widzę te dojrzałe melanże rodem z American Pie. Chyba stosunkowo niedawno spostrzegłeś, że ta seria to kaszana, przeniosłeś się na ambitne kino i postanowiłeś się tym pochwalić na forum. To jednak jest postęp. Popracuj jeszcze nad rzyganiem. Mniej pij, nie mieszaj trunków, albo w ogóle odstaw te mamroty na bok.
Czesc hehe
W gwoli zrozumienia moje melanże nie wygladaja jak w amreican pie.
Jak chcesz to sie mozemy ustawic i zobaczymy kto wypije wiecej alkoholu.
Widzę że z postu na post coraz lepiej sie rokręcasz hehe oraz więcej piszesz, to również progres w stosunku do twojej osoby.
Z całego twojego pseudo-intelektualnego bełkotu w jednym zdaniu niestety muszę przyznać ci rację.
Po częsci pisząc tamte posty chciałem delikatnie się odgyżc,ponieważ gdzieś czytałem recenzję juno w której to pisało że ten film jest swietny,a niestety ja uwazam,że szkoda czasu na komedyjkę,która tak naprawdę jest monotona oraz niewatpliwie nudna.
Dziwi nie to że tak pusciutki film ci sie podoba.
Ty sie uwazasz za mega inteligentnego widza,a ja uważam że jestes pozerem,ponieważ odnalazłes sie w juno.
Strasznie sie poirytowałes marną komedyjką,która jest nie rzeczywista,ponieważ przedstawia chora sytuację w której młoda dziewczyna przy pełnym wsparciu rodziców chce oddac swoje nienarodzone dziecko do adopcji.
W tym wszystkim najgorsze jest to,że twórcy filmu chca przekonać przecietnego widz do tego,że film skonczył się szczesliwym zakonczeniem.
Ja uważam,żę obraz tej młodocianej matki w filmie jest wypatrzony a to dlatego,że przeciez juno moglaby wychowac te dziecko,na swiecie jest pełno młodocianych matek i jakos dają sobie rade.Ty celowo chcesz mnie uswiadomic ze ona nie chciała aborcji i chwała jej za to,ponieważ aborcja wg mnie jest równoznaczna z morderstwem.
Według mnie film nie zakonczył sie szczęsliwym zakonczeniem,ponieważ juno kiedys obudzi sie ze swojego snu i dojdzie do wniosku,że gdzies na swiecie jest jej dziecko,a ona nie ma wpływu na jego życie.
Ja uważam ,że to jest straszne z tego względu,że ona tak po prostu wyrzeka sie jeszcze nienarodzonego dziecka,według mnie to zimna i wyrafinowana suka,która ukrywa się pod postacią nastolatki.
Sam film jest również złym przykładem dla dorastających ludzi.Mam nadzieje że młode osoby nie będą brały przykładu z tepej juno.
Gdyby juno zyła w patologiccznej rodzinie,była bita albo ponizana to wtedy rozumiał bym jesli szukała by domu dla swojego dziecka,ale ona tak naprawde zyje w sielance z rodzicami którzy też wychowują małe dziecko,a kolejne pewnie nie zrobiło by im róznicy.
Dziwne również jest zachowanie ojca juno który nie przejawia żadnych uczuć do swojego przyszłego wnuka,a wręcz traktuje go niejako towar,którym można handlować.
Uważamże wychowywanie się ze swiadomoscią,że ktoś cie porzucił musi byc straszne.
Z niecierpliwością oczekuje na twój kolejny post.
No dobra, i co w związku z tym? Napisałeś dokładnie to samo co poprzednio, tylko że w innym stylu. Dodałeś tylko mocniejsze słowa, co czyni twoją wypowiedź jeszcze śmieszniejszą niż poprzednie. Juno na ten przykład awansowała na zimną i wyrafinowaną sukę. Straszna jest ta suka, która tyle wysiłku włożyła w znalezienie rodziców. Straszna jest ta suka, bo się jej przytrafiło dziecko i go nie chciała, bo nie była gotowa na macierzyństwo. W ogóle suka z niej tym większa, że ma wyrozumiałego ojca, który uszanował jej decyzję i który nie zamierza jeszcze umierać i liczy na to, że tak czy siak zostanie jeszcze dziadkiem w przyszłości. Skoro Juno to taka suka, to tym lepiej, że oddała dziecko. Przynajmniej nie będzie wychowywane przez sukę...
Juno nie czyni wielkiej krzywdy swojemu dziecku, bo jest ono niczego jeszcze nie świadome. Gdybym w wieku kilkunastu lat dowiedział się, że moja biologiczna matka oddała mnie do adopcji, to pewnie byłbym w szoku, ale szczęśliwe lata spędzone z przybranymi rodzicami nie tracą z tego powodu znaczenia. Oni i tak będą dla mnie rodzicami, a to kim jest moja biologiczna matka interesowałoby mnie prawdopodobnie z czystej ciekawości. Nie ma tu wielkiej krzywdy i choć nie zgadzam się z tym jak postąpiła Juno, to zrobiła to jednak w pełni odpowiedzialnie i starannie. To nie jest wypaczony obraz młodocianej matki, bo takie się przecież zdarzają, a twórcy „Juno” wcale nie chcą przekonywać widzów, że film zakończył się szczęśliwie, bo wcale nie muszą. Film kończy się szczęśliwie dla głównych bohaterów i nie jest to wielkim nieszczęściem dla dziecka, bo nie nam to oceniać czy będzie szczęśliwie dorastać u boku przybranych rodziców. Zakończenie nie jest wielce szczęśliwe, ani nieszczęśliwe. Jest jakie jest, pełne ciepła i optymizmu na przyszłość.
Napisz coś nowego, najlepiej mądrze, z sensem i poprawnie, a nie coś w stylu "WYPATRZONY obraz młodocianej matki", "poirytowałeś się marną komedyjką". Wiesz w ogóle co znaczy słowo irytacja, albo wypaczony? Dalej: „aborcja jest równoznaczna z morderstwem”. No jeśli tak myślisz, to nie wiem o czym można by dalej z tobą „dyskutować”, skoro dla ciebie chłystek, który zabija dla telefonu komórkowego niczym nie różni się od biednej matki, która podjęła się tak drastycznego i trudnego kroku jakim jest aborcja. Jej zaskoczenie wynikające z nagłej i niechcianej ciąży nie usprawiedliwia jej, ale nie można porównywać zwykłego mordercy do kobiety, która być może do końca nie zdaje sobie sprawy z tego czym jest aborcja, albo do kobiety, która dokonuje aborcji we wczesnym stadium ciąży i dopuszcza się „morderstwa” na komórkach.
„Jak chcesz to sie mozemy ustawic i zobaczymy kto wypije wiecej alkoholu.”
A więc jednak coś w rodzaju American Pie :) Ściganie się może być dobrą zabawą, ale dla kogoś, kto umie się bawić. Poza tym nie uśmiecha mi się widok twoich rzygowin na moich butach.
Nie chciało mi się czytać twoich wszystkich komentarzy jednak wystarczyły mi tylko ich początki:
- "Pleciesz bzdury."
- "Ten film nie zmusi do przemyśleń potencjalnego widza, bo jest dla niego (...) zbyt inteligentny."
- "Twoje wnioski (...) są kompletnie chybione"
- "Twoje dywagacje są puste"
Jasne :D Tylko ty masz rację, tylko twoje wnioski są celne i tylko ty jesteś na tyle inteligentny, aby zrozumieć ten jakże trudny film :D Typowa megalomania. Czy tak trudno przyjąć ci do wiadomości, że mimo twoich żałosnych wypocin nie zmienisz naszego zdania co do tego filmu? Nie zaśniesz jeśli nie zmusisz kogoś do poparcia twoich przekonań? Jeśli moje i kolegi argumenty nie trafiły do ciebie to nic. Naprawdę ani mi, ani jemu (jak mniemam) to nie przeszkadza, ja osobiście twoje wylewane na forum żale mam gdzieś.
To ciebie ewidentnie coś boli aczkolwiek twoja opinia na temat tego filmu kompletnie mnie nie interesuje, ja tylko wygłosiłam swoje zdanie i twoja krytyka po mnie spływa. Twojego zdania nie komentuję, po prostu przyjęłam je do wiadomości natomiast ty, wielki znawca i tytan intelektu, zawsze mający rację wielki filmosz musi na wszystkich naskakiwać, bo to "ty zawsze masz rację". Doprawdy, śmieszne :)
Skomentuję jeszcze tylko to, bo mi się rzuciło w oczy:
"nie wystarczy napisać, że film jest bzdurny, warto jest opinię czymś sensownym uargumentować."
Ty chyba żartujesz :D W dalszym ciągu uważam, że czytać to ty nie potrafisz, a przynajmniej nie rozumiesz słowa pisanego - zapraszam do ponownego przeczytania mojego pierwszego posta, tam są argumenty a jeśli ich nie dostrzegasz - to jest twój problem, nie mój.
Aleksandro, mnie nie dziwi, że czegoś nie chciało ci się czytać. Najlepiej nie czytać postów oponentów, tylko palnąć coś głupiego, odesłać do pierwszego posta, itp. Droga aleksandro, twój pierwszy post przeczytałem wielokrotnie i to właśnie on skłonił mnie do odpowiedzi na te niesłuszne wobec filmu zarzuty. Wyjaśniłem dlaczego wg mnie są niesłuszne. Zaraz po twojej krótkiej i nic nie wnoszącej odpowiedzi zamilkłaś i nie odpowiadałaś na komentarze, bo wtrącił się amarushakur i pewnie odetchnęłaś z ulgą, z tego powodu, że ktoś ci przyszedł z odsieczą. Nagle wyskakujesz jak Filip z konopi, z zerowym dorobkiem w dyskusji, bez odpowiedzi na moje komentarze i jeszcze śmiesz twierdzić, że w swojej pierwszej wypowiedzi wyjaśniłaś dlaczego bzdury o których pisałaś są bzdurami. Przecież tam nic nie ma oprócz stwierdzenia, że to niemożliwe aby ktoś nie był nieszczęśliwy po oddaniu swojego dziecka. Chcesz uargumentować to napisz dlaczego bzdurą jest, że wrażliwa i potrafiąca kochać dziewczyna bez żadnych oporów oddaje dziecko? Tego nie napisałaś. Stwierdziłaś tylko, że to bzdura, ale nie wzięłaś pod uwagę tego, że w rzeczywistości nie brakuje pewnie takich dziewczyn. Napisz również co takiego egzotycznego jest w tym, że 16 letnia matka, która oddała swoje dziecko jedzie sobie beztrosko na rowerze z gitarą na plecach. Wyjaśnij to. Dlaczego ktoś, kto był całkowicie zdecydowany oddać swoje dziecko nie miałby żyć w pełni szczęśliwy, jakby nigdy nic? To co ma robić, pytam się w takim razie? Biczować się przez resztę życia po plecach? Zrozumiałbym cię gdyby Juno wyrzuciła dziecko na śmietnik.
Twoja jedyna odpowiedź w tym temacie wyglądała tak:
"Napisałam, że film jest dnem bo opowiada jakieś totalne bzdury"
Wszystko jasne! To tak, jakby się ktoś ciebie pytał: "dlaczego ten film jest wg ciebie infantylny? - bo jest dnem - ale dlaczego? - bo opowiada bzdury - ale dlaczego opowiada bzdury? - a bo ja tak twierdzę"
Na to dlaczego Juno nie miałaby być szczęśliwa, już nie potrafisz odpowiedzieć, tak jak na moje poprzednie posty, w których starałem się naświetlić moje stanowisko w tej sprawie. Generalnie wymieniłaś kilka faktów z filmu i stwierdziłaś, że to bzdury. Niestety to nie są bzdury, ale twoje postrzeganie tego jak TY zachowałabyś się w danej sytuacji, a nie jak inni by się zachowywali. Ty byś nie oddała dziecka, ale niektórzy wręcz przeciwnie. Nie wiesz jak byś się czuła po oddaniu dziecka, gdybyś rzeczywiście się tego podjęła. Nie możesz tym bardziej oceniać filmu (w dodatku komediowego) pod kątem ukazanych w nim postaw, które dla ciebie są niedopuszczalne. Postawa "Juno", nie licząc jej dowcipnych ripost, jest realna. Dysponujesz jakimiś statystykami, że nie zdarza się sytuacja w której dziewczyna z dobrego domu oddaje dziecko do adopcji i w dodatku wiedzie dalej szczęśliwe życie? Zwrócenie uwagi na to, że "Juno" to komedia, to jak walenie głową o betonowy mur, więc poprzestanę tylko na tym związku frazeologicznym.
Mojego zdania nie komentujesz tylko przyjmujesz do wiadomości. Jakie to wygodne...
Witaj pablo.
Ja najchetniej zrzygałbym ci się na twarz.
Ja uważam,że ty również swoimi postami niczego nowego nie wniosłeś.
Moje posty nie są smieszne,ponieważ ty jestes impotentem intelektualnym,który się zagubił w swoim wielkim amerykanskim świecie juno.Zapraszam do poniższej lektury postu.Może wkoncu przejrzysz na swoje oczy.
Myślę, że jesteś bardzo wrażliwy, a przede wszystkim słaby psychicznie, czemu tak jest? Wiem człowiek jest tylko czlowiekiem, ale czy nie powinniśmy pracować nad samym sobą? Być bardziej samokrytyczni? Wszyscy wiemy, że życie i tak pokaże nam jak postępować, nasze doświadczenia ukształtują nas, przeżycia odegrają podstawową rolę.
Ty w tej chwili przeżywasz dołek psychiczny, wtedy to nic nie jest tobie w stanie praktycznie pomóc, jesteś na samym dnie swojego prawidłowego funkcjonowania, ale wtedy to wiele sobie uświadomisz, dużo myślisz, analizujesz życie. To niekoniecznie jest zła postawa, ale w takich momentach lepiej dać sobie spokój na wyciaganie jakichkolwiek wniosków, bo wtedy to jest nietrzeźwe rozumowanie naszego istnienia.
Scenariusz w "Juno" chwilami przypisuje głównej bohaterce słowa i zachowania osoby dojrzałej,co w rzeczywistości bardzo rzadko się zdarza ,ale oczywiście nie mozna uznawać, że nie istnieją inteligentne nastolatki.
„Juno“ to nie tylko historia nastolatki, która musi poradzić sobie z nieplanowaną ciążą. To także niezbyt udane ukazanie krzywego spojrzenia na nasz świat, w którym dorośli często okazują się emocjonalnie niedojrzali lub zagubieni,chociaż oczywiscie mój swiat to region,dany kraj gdzie mieszkam i przez to również inne wychowanie,inne spojrzenie na ten świat,czy nawet na ten film.Może gdybym wychował się w USA czy Kanadzie,to wtedy inaczej bym spogladał na "Juno".
Ale ten film to historia ku pokrzepieniu serc, oblana hollywoodzkim lukrem. Daleko jej do prawdziwego ostrzeżenia przed aborcją, jak w filmie "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" Cristiana Mungiu, który przepadł w oscarowych szrankach.
Reżyser Janson Reitman postanowił o sprawach niezwykle trudnych opowiedzieć w sposób lekki i przyjemny,co oczywiście wyszło mu banalnie.
Im prawdy są wznioślejsze, tym ostrożniej należy się z nimi obchodzić, łatwo bowiem mogą stać się banałami, a banałom już nie daje się wiary.
Zakończenie „Juno” jest bardzo infantylne, całe dzieło jest niezwykle nie udaną próbą rozważań nad konsekwencjami naszych decyzji, a sam film nie jest zarazem kolejnym i bardzo istotnym głosem w nieustannie toczonej na całym świecie dyskusji na temat aborcji i ochrony poczętego życia.
Całość jest przedstawiona z pseudo-młodzieżowym luzem i banalnym moralizatorstwem, które spalają "Juno" na całej linii,ale przecież ten film naprawdę jest słaby,ani nie jest śmieszny ani nie rusza treścią.
Tytułowa Juno nie przejmuje się nawet zbytnio, gdy dowiaduje się, że jest w ciąży, ma irytująco wyluzowany sposób bycia.Poza tym film epatuje prostackim moralizatorstwem. Przykładem może byc to,że prezerwatywy to szatan wcielony, którego używają jedynie rozpustnice, "robiąc dobrze" swoim chłopakom. Ale pewnie nie każdy zauważył te ukryte aluzje.
"Juno" wcale nie ma aspiracji do bycia filemem wybitnym i poruszającym kwestie istotne w sposób inteligntny.Jeśli ktoś dostaje Oscara za scenariusz to należy się spodziewać, że scenariusz ten będzie naprawdę dobry, tymczasem "Juno" jest filmem, który próbuje udawać kino niezależne.
Pretensjonalność, banalność i sztuczność pewnych elementów, ich nieżyciowość są uderzające. To film przyjemny i lekki, ale na pewno nie wybitny, nie zasługuje na Oscara, ale jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć film, nie wymagający zbyt wiele myslenia, to czemu nie. Swoją drogą te dzieło wydaje się jeszcze bardziej nieżyciowe, gdy weżmie się pod uwage polskie realia,pewnie według większości polaków u nas taką dziewczynę jak Juno spalonoby na stosie, ciąża u nastolatki to wstyd i hańba dla całej rodziny na trzy pokolenia w przód i wstecz.Chociaż jak wspominałem w USA nie zyjemy i może inaczej bym podszeł do tematu,jednak tak czy inaczej ten obraz jest nużący,mimo,że jest to komedia.
Komedia (łac. comoedia, z gr. κωμῳδία komodia, od wyrazów κῶμος komos - pochód i ᾠδή ode - pieśń) - jeden z trzech, obok tragedii i dramatu właściwego, gatunków dramatycznych. Komedie cechuje pogodny nastrój, komizm, najczęściej żywa akcja i pomyślne zakończenie dla bohaterów. Komedia rozwijała się już w starożytnej Grecji i Rzymie. Także gatunek filmowy. Przedstawia komicznie sytuacje i wady bohaterów.
Trzeba również wspomnieć o czymś takim jakk oddawanie dziecka ludziom z gazety.Trzeba ten film oglądać z dużym dystansem jeśli nie chcemy stwierdzić, że zmarnowaliśmy dwie godziny.
W filmie można sobie pooglądać gadżety takie jak na przykład hamburgerfon i takie tam. A, że scenariusz jest rodem z science-fiction to już inna bajka!
Największym problemem "Juno" jest sztuczność i pretensjonalność, przez co film zamiast być szczerym i przejmującym jest fałszywy i pozostawia obojętnym. Dialogi reklamowane jako dowcipne, prawdziwe i młodzieżoweale,ale wyłącznie irytują swoim wykombinowaniem.
Sama historia to natomiast błaha bajeczka o tym, że ciąża w młodzieńczym wieku wcale nie znaczy końca marzeń, młodości i normalnego życia. Brakuje tu jednak jakiejś życiowej prawdy i chociażby odrobiny realizmu, które bez problemu można znaleźć w podobnej i o wiele lepszej "Wpadce" Judda Apatowa.
"Juno" ma oczywiście dobre strony, jak ścieżka dźwiękowa.Przynajmniej muzyka mnie nie zanudziła, a wręcz często budziła ze snu podczas seansu.
O boże, podpisuję się pod tym wszystkim obiema rękami - bardzo zgrabnie ująłeś moje przemyślenia, których nie potrafiłabym tak konkretnie ubrać w słowa! Myślę, że teraz Pablos_ zrozumie te "enigmatyczne" argumenty.
Natomiast być może Pablos_ znów zapyta: dlaczego? Pablosowi trudno pojąć, że to pytanie można zadawać w nieskończoność na każdy temat.
Potrzeba jakiejkolwiek elementarnej wiedzy do podjęcia dyskusji, bo nawet można zapytać DLACZEGO 2+2=4 ? Ktoś odpowie, "bo jest to operacja nazywana sumą i takie są zasady jej przeprowadzania.", ale Pablosowi to nie wystarczy i znów zapyta "ale dlaczego?". I tak to będzie się kręcić.
Swoją drogą sam początek Twojej wypowiedzi nieziemsko mnie rozbawił i poprawił nastrój :D
Pozdrawiam!
Czyli, droga Aleksandro, twoje złudne wyobrażenia o filmie "Juno" i o kinie są słuszne, ponieważ to są kwestie wzorów matematycznych. Wg ciebie Juno to idiotyczny film, bo wyliczyłaś to ze wzoru, a twoim argumentem jest "takie są zasady". Oczywiście, nadal "podczepiasz" się do dyskusji gdzie ci wygodnie i nadal nie wiesz co jest egzotycznego w rowerku i gitarce na plecach w lekkiej komedii amerykańskiej "Juno"...
Wzorem to ja się powinienem posłużyć, a zbudowany jest on mniej więcej na tej zasadzie, że komedia = komedia, a dramat = dramat. Aby się nim w odpowiedni sposób posłużyć trzeba znać prawa jakimi rządzą się różne gatunki filmowe. Czyli jedna z oczywistych (tak jak 2+2=4) zasad rzetelnej oceny filmu, która jest ci obca.
Nie wiesz jak odpowiedzieć na pytanie "dlaczego" ponieważ dzieci na prawdę są oddawane bez oporów, a ludzie na prawdę nie cierpią z tego powodu katuszy, nie wszyscy. Nie wiesz, bo nie zdajesz sobie sprawy z tego, że istnieją odpowiednie strony i portale internetowe poświęcone adopcji, że są w nich ogłoszenia o chęci oddania lub adoptowania dzieci. Jaki jest problem, żeby takie ogłoszenia znalazły się w gazecie w USA i to w filmie komediowym, tego też nie potrafisz wyjaśnić. Nie wiesz "dlaczego", bo posługujesz się argumentami stosownymi raczej dla "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", i to również nie wszystkie będą miały sens. Nie wiesz, bo brakuje ci właśnie powyższej wiedzy na ten temat. Nie wiesz dlaczego, bo tego nie napisałaś. Pytanie "dlaczego" prowokuje zazwyczaj odpowiedź, rzecz wydawałoby się oczywista i logiczna, ale nie dla Aleksandry. Aleksandra wyprodukowała 4 posty (poza tym głównym), w których nie zawarła odpowiedzi na "dlaczego", tylko odesłała do posta będącego podmiotem mojego "zapytania", bo tam jest ponoć coś na kształt uniwersalnego wzoru, wyjaśniającego wszystkie zawarte tam pierdoły. Aleksandra nie musi obronić swojego stanowiska, bo jest ono oczywiste jak 2+2=4.
To się bawcie dobrze. Żart był rzeczywiście najwyższej próby: "najchętniej zrzygałbym ci się na twarz". Widać twoje koleżanki mają już dość ekscesów z twoimi rzygowinami na ich twarzach w roli głównej, więc postanowiłeś kogoś innego zaprosić do zabawy. Ale mnie nie interesują twoje doświadczenia z imprez a la American Pie, a twoje inwektywy spływają po mnie jak po kaczce. Przynajmniej wiem, że gdy zaczynasz wypowiedź w ten sposób, to robisz wszystko aby była bardziej efektowna i wstrząsająca niż jest w rzeczywistości.
Myślę, że zrobiłeś kolejny postęp. Zauważyłeś, że daleko "Juno" do prawdziwego ostrzeżenia przed aborcją, a to już może oznaczać iż zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że oglądałeś komedię. Niestety moja nadzieja na to, że coś zaczynasz trybić poszła w las, bo znów wyjechałeś z porównaniem "Juno" i "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni". Gdy się robi lekki i przyjemny film trudno oczekiwać, aby ukazał problem tak głęboko jak prawdziwy dramat. Natomiast "Juno" istotnie jest lekki i przyjemny, ale na pewno nie banalny. Nie wiem czy tak łatwo znalazłbyś równie dobry film z gatunku i o podobnej tematyce. Pewnie coś się znajdzie, w końcu Juno to żadne arcydzieło, ale jako kolejna komedia o nastolatkach i seksie, to Juno błyszczy. Niebanalność "Juno" polega na tym, że oto okazuje się, iż można o poważnych i istotnych sprawach mówić w sposób lekki, nie dręczący widza swoim ponurym i naturalistycznym wydźwiękiem, a jednocześnie w sposób inteligentny i zabawny. Juno nie jest nieudaną próbą rozważań nad konsekwencjami naszych decyzji, bo w ogóle nie podejmuje takiej tematyki. To kompletnie bezpretensjonalna opowieść o pewnej nastolatce, której decyzje zostały pozostawione do oceny widzom. Film niczego nie narzuca, nie gloryfikuje, ani nie potępia. I to jest najważniejsze, że nie potępia. Sam przyznałeś, ze to lekki film, a później bredzisz coś o nieudanych próbach rozważań. W tym rzecz, że ten film nie podejmuje żadnych głębokich rozważań i nie to jest jego przekazem.
Szczyt absurdu osiągnąłeś gdy stwierdziłeś, że ten film trzeba oglądać z dużym dystansem (a w tym przypadku dystans jest jak najbardziej wskazany). Jesteś chyba osobą o najmniejszym na tym portalu dystansie do "Juno", ba, ty w ogóle nie podchodzisz do tego filmu z dystansem. Jesteś tak poważny w swych marnych dywagacjach na temat "zła" tego filmu, że nawet nie zauważyłeś, że ten film po prostu ciebie zjadł. Dialogi uważasz za przekombinowane i irytujące. Co w nich takiego przekombinowanego? Dowcip, który cię nie bawi (albo go nie rozumiesz)? Najwyraźniej osiągnąłeś szczyt swoich możliwości interpretacyjnych. Nie wyluzowałeś się przy rozmowach o muzyce i rozważaniach Juno o chłopięcych penisach (no bo jak w tak poważnym temacie takie żarty sobie opowiadać, skandal), byłeś spięty, bo myślałeś, że Juno zmieni zdanie. Ja też miałem taką nadzieję, ale wtedy film byłby dopiero nieżyciowy; gdyby skończył się tak jak tego oczekiwaliśmy i chcieliśmy. Dzieci są oddawane, przez przeróżne osoby i to jest FAKT. Słusznie zauważyłeś (halleluja!), że inne są realia w Polsce a inne w USA, a zatem inne możliwości, to co u nas jest gromem z jasnego nieba tam można to znieść godniej. Gdyby "Juno" zakończył się sceną w której główną bohaterkę nachodzi refleksja, nagła tęsknota do dziecka i chęć zmiany decyzji, wtedy nie miał byś oporów przed pochwałami: jaki to fajny, inteligentny i przyjemny film. Nie uważasz, że wtedy byłoby to jeszcze bardziej typowe, hollywoodzkie zakończenie? Wciąż masz przed oczami belgijsko-rumuński dramat i sobie myślisz: "tak powinien wyglądać film o niechcianej ciąży u nastolatki, bo jest taki smutny, prawdziwy i śmiertelnie poważny, bo przecież to bardzo ważny temat, a ja jestem bardzo poważnym człowiekiem". Za daleko się rozpędziłeś w tej powadze, a zabrnąłeś w śmieszność.
Z innej beczki. Gdzie ty tam wypatrzyłeś ukryte aluzje o złu jakim są prezerwatywy? W tej rozmowie z dziewczyną zza lady, gdy Juno rozważała możliwość aborcji? Masz rację, że nie każdy zauważył jakieś ukryte aluzje. W końcu są ukryte i tak na prawdę są ale pewnie tylko w twojej głowie. Prezerwatywy są złe, ale dziecko można sobie wyhodować i oddać? Troszkę to niekonsekwentne. Skoro gumki są be, to plemniki oraz miłość cielesna są rzeczami uświęconymi. Seks nie może być zabawą, tylko miłosnym aktem poczęcia dziecka, które oczywiście powinno się wychowywać ze swoimi biologicznymi rodzicami w dozgonnej miłości, więc nie wiem skąd żeś wypatrzył ukryte aluzje. Sam je tam ukryłeś i konsultowałeś to z nienawidzącą prezerwatyw scenarzystką?
Znów coś tam bąknąłes, że Juno się nie przejęła tym, że zaszła w ciążę. Uprawiała seks bez zabezpieczenia, więc w wielkim szoku raczej być nie mogła. Poza tym nie wiem jak wyobrażasz sobie reakcję dziewczyny na swoją ciążę. Być może wg ciebie powinna mdleć, krzyczeć, wyklinać, rozpaczać, nie wiem. Przejęła się, podjęła odpowiedzialne działania i tyle. Mam znowu przypominać jak się zatroszczyła o przybranych rodziców?
Szukałeś prawd życiowych to dostałeś je w dramacie, natomiast w Juno dostajesz rozrywkę, a spokojne, niehisteryczne podejście Juno w cale nie jest nieżyciowe, bo niby dlaczego? Różnie to ludzie reagują, a przypomnę raz jeszcze, że to świadoma i w pełni odpowiedzialna decyzja scenarzystki, której zamysłem była komediowa, lekka formuła. Nie wiem jaki przyświecał ci cel cytując definicję komedii z Wikipedii, ale to co ta definicja zawiera jest tylko dowodem na to, że oglądając Juno wpadłeś na obficie wódką zakrapianą imprezę, na której próbujesz prawić kazania na temat zła jakim jest alkohol. To nie miał być życiowy film, to miał być zdystansowany i zabawny film. Miał opowiedzieć pewną historię i optymistycznie się skończyć, czyli w tym przypadku uczcić miłość jaką darzyła się para głównych bohaterów. Czyli w istocie banał typu "miłość jest najważniejsza", ale podany przynajmniej z wyrafinowaniem i luzem. To wartościowy film, ale nie moralizatorski. Opaczne zrozumienie może kogoś skłonić do przekonania, że ciąża to rzeczywiście żaden kłopot, ale to chyba trzeba być bałwanem. Innej opcji nie ma. Oczywiście to nie jest film przeznaczony dla jełopowatych i nieodpowiedzialnych nastolatków, ale dla normalnych nastolatków. To jednak nie jest problem scenarzystki, że ludzie są głupi i wynoszą z jej filmu głupie wnioski. Ona nie odpowiada za to ilu imbecyli ogląda jej filmy. Nie sugeruję, że jesteś imbecylem, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że ciąża to wielka odpowiedzialność. Niestety zabrakło ci dystansu, proste dowcipne dialogi są dla ciebie przekombinowane i raczej nie dowiesz się dlaczego to dobry film. Twoim zdaniem bohaterka zrobiła źle, a film jest zły bo to pokazuje w komediowej konwencji, zatem obiektywizmu też ci zabrakło.
Witaj
Długo nie odpisywałem ,poniewaz chory byłem ale już dobrze sie czuję,więc pablosowi odpisuje.
Grozny to ty jestes ale tylko przez Internet
W moim kierunku wiele inwektyw napisałeś.
Twoim jedynym osiedlem jest twój pier…lony serwer.
Ty pewnie spisz z komputerem w łózku hehe
Dobry to ty jestes ale tytlko na czacie w grafice a masz mine jakby pierdolnął cie komputer.
Ja napisałem kilka postów na ten temat i w sumie znużyłem sie konwersacją z tobą.Ja wiem ze Juno to komedia,ale mnie zanudziła strasznie,aż mi sie spać zachciało.
Uwazam ten film za słabe dzieło,swoje przemyślenia i wnioski podałem w tamtych postach,więc sadzę,że ten obraz jest za słaby,żeby dalej prowadzić naszą polemikę.
Mam nadzieję że spotkamy się jeszcze oczywiscie przy innym filmie,ponieważ ciekawie prowadziło się konwersację z tobą.
pozdrawiam
Za to ty poczułeś się groźniejszy gdy wyraziłeś chęć zrzygania mi się na twarz, a teraz jesteś jeszcze groźniejszy, bo napisałeś ładny biały, wierszyk w którym wyrażasz siebie i swój gniew niczym podrzędny raper i nawet znalazło się miejsce na małe niegrzeczne słówka. Poza tym, nikt ci nie dorówna w rzyganiu na imprezach, a ponadto widziałeś rumuński dramat. Niewątpliwie jesteś groźny :)
Twoje wnioski są za słabe, aby dalej prowadzić polemikę, a nie film. No, ale to, jak widać, chyba zrozumiałeś.
Pozdrawiam
Pablos mylisz się,moje wnioski są takie jakie są,czyli takie jak ja.
Ty nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć.Film Juno nie jest aż tak wybitnym dziełem ażeby tyle postów o nim pisać.
A ja jedynie to zrozumiałem że każdy ma jakiś swój gust, i dobrze,ponieważ każdy człowiek jest inny,w przeciwnym wypadku życie byłoby zbyt nudne.
Tobie podoba się lekka komedyjka oblana lukrem idiotyzmu a komuś innemu podoba się jakieś inne kino,które zmusza widza chociaż do odrobiny refleksji nad życiem.
A ty od razu sam robisz z siebie osobę wygrana,moje wnioski za słabe.
Twoje też są bez rewelacji,szału nie ma.
A to kto ma rację niech osądzi osoba bezstronna,czyli potencjalny widz Juno.
Tu wszystko jest jasne i nie ma nic do rozumienia. Skończyłeś dyskusję (a przynajmniej dałeś odnieść takie wrażenie), ale dyskutujesz dalej. Dyskutujesz dalej, bo w kilku niepotrzebnych zdaniach chcesz przemycić kolejne sformułowania typu "lukrem idiotyzmu". Z racji tego, że skończyłeś dyskutować, możesz sobie w swoim mniemaniu pozwolić na takie sformułowania bez żadnego uzasadnienia. Nie musisz odpowiadać na moje poprzednie posty, bo jak sam zapowiedziałeś skończyłeś dyskusję. Tak jest Ci wygodniej i rozumiem to. To, że mam rację uzasadniłem w ostatnim długim poście z którym się nie zmierzyłeś. Zamiast tego postanowiłeś powrzucać paroma wulgaryzmami, przeanalizować moją psychikę, a następnie pozdrowić mnie zapowiadając jakoby koniec dyskusji. Teraz przekręcasz kota ogonem, że to niby ja robię z siebie jakiegoś zwycięzcę. Sam mnie mianowałeś zwycięzcą wymigując się od dyskusji. Ale ja to rozumiem, chcesz zachować twarz i zamaskować swoją nieporadność w ukazywaniu swojego rzekomego wykwintnego gustu, stworzyć pozory "znudzenia" się dyskusją nad filmem niegodnym twojej uwagi. Same pozory, tak jak i twoja znajomość tematu.
Potencjalny widz już ocenił Juno i wychodzi na to, że nie masz racji. Zbiera dobre oceny i nie tylko na Filmwebie. Na Imdb ma o dwie dziesiąte punkta wyższą notę przy niespełna dziewięciokrotnie większej ilości głosów. Krytycy, raczej w większości zgadzają się w tym przypadku z widzami, więc tu masz już wszystko rozstrzygnięte. Tak jak chciałeś.
Witam
Ty chyba jesteś jakiś upośledzony intelektualnie.
Ty nie rozumiesz że Juno to film o którym już zdążyłem zapomnieć.
Od tego czasu widziałem już kilkanaście innych bardziej świetnych i mniej świetnych filmów.
Widziałem niesamowity film "Ostatnie Kuszenie Chrystusa","Milk","Cienka Czerwona Linia","Straznicy","Siedem Dusz" i wiele innych.
Świat nie kręci się wokół Juno,na całe szczęście.
A w twoim wielkim ostatnim poście to tylko przeanalizowałeś mój poprzedni długi post i wyszukałeś błedów które rzekomo tam się znajdują.
Najłatwiej jest obczerniać i doszukiwać się czegoś czego nie ma.
Moja znajomość tematu nie może być pozorna skoro tyle postów napisałem.
Tak czy siak zastanowiłem się nad tematem i wiesz albo i nie bo i tak mam to w dupie ale znudził mnie temat juno.
Chętnie bym z tobą podyskutował na temat innego filmu ?
O proszę. Nie ma to jak zacząć wypowiedź próbując komuś ubliżyć. Przynajmniej będzie efektowna :) Jestem upośledzony, bo ty zdążyłeś zapomnieć o Juno, a ja ośmieliłem się przypomnieć, że w sprytny sposób wymigałeś się z dyskusji o Juno, ale nadal z niewiadomych przyczyn zabierasz głos. Ciekawa teoria. Doskonale rozumiem, że już dawno zapomniałeś o Juno, ja również dawno zapomniałem o Juno, ale o dyskusji nie zapomniałem, tak jak zresztą i Ty, jak widać. Twoją jedyną odpowiedzią na mój ostatni długi post jest to, że błędy (jak to nazwałeś), które ci wytknąłem skwitowałeś wyrazem "rzekome". Oczywiście na obronę swojego stanowiska o rzekomych błędach brakuje ci już słów, poza efektownymi słowami wstępu, rzecz jasna.
Skoro wagę wniosków i wynik dyskusji szacujesz po ilości postów to ja mam o jeden więcej, który czeka na odpowiedź :) Jak Ty dużo postów napisałeś. Ogłoś to światu, może dostaniesz literacką nagrodę Nobla za wybitną ilość postów ;)
Na dyskusję o innych filmach raczej nie ma tu miejsca, bo to forum Juno. Może kiedy indziej, w dalekiej przyszłości, gdy znowu zechcę zmarnować czas na dyskusję z Tobą, może porozmawiamy o jakimś innym filmie.
Przeczytawszy wszystkie posty w tym wątku Pablosa, mogę spokojnie zgodnie z własnym sumieniem stwierdzić pewien nie podważalny fakt. Gość wie co mówi w przeciwieństwie do tych, którzy mówią co wiedzą :(
Zauważyłem także pewną prawidłowość, mianowicie taką że większość forumowiczów wyrażających swoje zdanie popełnia kardynalny błąd robiony przez większość ludzi. Błąd polega na tym, jak już napisano w Biblii, że z łatwością przychodzi nam oceniać i sądzić innych podług siebie i własnych obyczajów, co jest z założenia fałszywe i błędne.
Witaj pablo
Patrząc z perspektywy czasu na nasza konwersację ja wcale nie uważam że juno postapiła żle czy dobrze,słusznie czy nie,ponieważ ludzie codziennie postępują żle,wkońcu wszyscy jestesmy tylko grzesznikami,więc na pewno nie uważam że ona postapiła żle.Tak naprawdę to jej wybór oraz jej konsekwencje,podobno w przyrodzie wszystko ma swoją przyczynę i skutek,a rózne obrazy wyglądają inaczej z różnej perspektywy.
Nasza konwersacja zabrnęła w złym kierunku.
Na dzisiejszy dzień na pewno porównanie juno do rumunskiego dramatu było błędem z mojej strony,inna konwencja,inne realia.
Nie będe ukrywał że mi akurat ten film srednio się podobał,znudził mnie troszkę.
Dialogi na pewno są troszke przekombinowane,ponieważ dziewczyny w jej wieku nie są aż tak inteligentne jak juno i nie potrafią w ciągu kilku sekund znależsc,chociaż jak sam mówisz to przecież komedia więc moze takie powinny byc.
W sumie ja się wynudziłem na tym filmie więc trudno mi znalezsc jakies pozytywy w tym obrazie.
Ja w ogóle wole cięzkie filmy które zmuszają do jakichkolwiek rozważań,chociaz tez nie omijam lekkich komedii bo wkoncy juno widzialem.
Film podobno jest to jarmarczna sztuka która ma zabaiwac ludzi i juno bez watpienia jest takim produktem który nie jedenmu człowiekowi umili czas,chociaż na pewno innych z drugiej strony może znudzic taki obraz,ale filmów jest mnóstwo dla każdego cos miłego.
Patrząc z perspektywy czasu zmieniłeś swoje zdanie niemalże w każdym punkcie poza tym, że film cię nudził i nadal twierdzisz, że to produkt MTV. Nie wiem czy szczerze, czy po to aby się wymigać od dyskusji, ale niech tak będzie.
Dziewczyny w jej wieku nie tylko mogą być tak inteligentne, ale nawet mogą być jeszcze bardziej inteligentne. Sam znałem taką jedną (w tym wieku) więc nie widzę powodów do wygłaszania ostatecznych sądów, że "dziewczyny w jej wieku nie są tak inteligentne". Ty najwyraźniej masz taki powód, bo nikogo takiego nie spotkałeś, ale jeśli kogoś nie spotkałeś, to nie znaczy, że takiego kogoś nie ma. Dlatego dialogi nie są przekombinowane. Są bardzo dobrze dopracowane na potrzeby komediowe, a to co innego.
Jeśli patrzy się z odpowiedniej perspektywy i podchodzi się do Juno z odrobiną dystansu, obiektywizmu i wyrozumiałością również może skłonić do przemyśleń. Tylko nie można myśleć w kategoriach "ciężkiego kina" jako takiego, który ma monopol na przekaz. Tak może myśleć każdy początkujący kinoman, który chce się popisać swoją "mądrością" i "powagą".
No tak ocena 2 to totalna pomyłka , popełniona przez kogoś bez wyobraźni. Film jest ciekawy porusza w sposób nietypowy problem aborcji, fakt że jest dość słodkawy, ale przecież nie wszyscy żyją w takich hardcorowych krajach jak na przykład Polska. Film jest niezły, ciekawe dialogi, interesujące fabuła ogólnie można obejrzeć, zasłużył spokojnie na mocną 7. Dobra gra aktorska Ellen Page jest mocną stroną tego filmu, to moim skromnym zdaniem jedna z lepszych młodych amerykańskich aktorek ostatnich lat.
Masz rację juno na pewno zasługuje na więcej niż 2.
dialogi są troszkę przekombinowane chociaż to komedia więc konwencją pasują.
Na pewno nie uważam że ellen page jest jedną z lepszych aktorek.
Na jakiej zasadzie to wnioskujesz ale zakładam ze na zasadzie 1 filmu jakim jest juno.
Czas pokaże tak naprawdę czy jest jedną z lepszych czy tylko gwiazdą
jednego filmu.
Oceniając moją opinię, piszesz:
"No tak ocena 2 to totalna pomyłka , popełniona przez kogoś bez wyobraźni."
Więc zacytuję ci twoje własne słowa:
"z łatwością przychodzi nam oceniać i sądzić innych podług siebie i własnych obyczajów, co jest z założenia fałszywe i błędne."
A teraz najlepsze. Zauważyłam na tym forum, że kilka osób wie, co mówi, ale niestety użytkownik alpagaSatana mówi, co wie :( Jakie to przykre znać mądre powiedzonka i zupełnie nie potrafić wykorzystać ich w praktyce...
Moim zdaniem "Juno" jest głęboki. Nie trzeba szukać drugiego dna, po prostu usiąść, włączyć i płynąć przez film. Poważne problemy są tu ujęte w prosty sposób, z dystansem i uśmiechem. W tym tkwi fenomen "Juno". Rzucono w nim światło na ciemne sprawy (jak aborcja). Zrobiono to w sposób wyjątkowy, utrzymując film w pogodnym klimacie. Bo przecież podobno nie ma dużych i małych problemów, wszystko zależy od punktu patrzenia na nie.
Nie wiem, czy ten film zasłużył na Oscara. Jednak cieszę się, że go otrzymał. Za przekorny optymizm. Za dość pospolite, ale przekonujące przesłanie, że życie mimo wszystko jest piękne.
Hołk ;)
Juno na pewno nie jest głęboki,bo w jakim sensie,przecież to komedia,ona podobno ma bawic.
Musisz jeszcze wiele filmów w swoim życiu obejrzeć, aby zrozumieć, że nie ma gatunku z monopolem na "głębię". Masz jeszcze dużo czasu.
Odpowiednią liczbę filmów musisz obejrzeć również po to aby zrozumieć, że głębia nie jest wyznacznikiem dobrego filmu.
mi też się film nie podobał... wynudziłem sie jak nigdy... nic w nim nie ma ani głębokiego ani interesującego ani tym bardziej śmiesznego... a przecież to ma być komedia... raczej tragedia :/ 3/10
Wow dla mnie ten film jest wspaniały i mam tam innych krytyke daleko. Mam sporo myśli o tym filmie ale chce mi sie spac i gdyby to moja dziewczyna wpadła, kompletnie nie wiem co bym zrobił, czy bysmy wybrali adopcje i dalej dążyli do tych marzeń, ale jak bym miał życ z tą myślą że mam dziecko i to dziecko nie wie nawet że istnieje, chyba bym wolał założyc rodzine, poswiecic sie i spełniac marzenia dziecku. Ale to trudna decyzja i każdy powinien ją podjąc wedłóg swojego sumienia. A ta historia z filmu jest świetna.